[02] für elise

4.2K 480 134
                                    

where are you? ~×~

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

where are you?
~×~

Łzy ciekły mu po policzkach, odciskając piekące ślady, a Jimin był po prostu zmęczony.

Nie chciał już wpychać w siebie kruchych ciastek z kawałkami czekolady ani odpakowywać trzeciego batona, by zjeść go na cztery szybkie gryzy. Nie chciał wypijać półtora litra wody duszkiem, przez co jego żołądek był boleśnie rozciągany. Nie chciał zaciskać dłoni na muszli klozetowej, z frustracją patrząc, jak po kilku wyszarpniętych torebkach foliowych pozbywał się jedynie wody a jedzenie, które zjadł piętnaście minut temu, wciąż zalegało wewnątrz niego, bo to uczucie wypełnienia było nieznośne i miał ochotę wydrapać sobie wnętrzności gołymi dłońmi.

Nienawidził siebie odrobinę bardziej za każdym razem, kiedy pobudzał kolejny odruch wymiotny, chcąc wyrzucić z siebie słodycze. Wierzgnął nogą z bólu, kiedy kwas żołądkowy przepłynął przez jego poparzone gardło, a blondyn zacisnął mocno powieki, wydmuchując nos zatkany przez wymiociny, które się do niego dostały. Kopnął przez przypadek pudełko płatek śniadaniowych, które otworzył ledwie dwadzieścia minut temu i zjadł całe opakowanie praktycznie na raz, żeby chwilę później zacząć próbować je zwrócić.

Po kilku kompulsjach i zwymiotowaniu pożywienia wstał chwiejnie z podłogi, starając się nie zwracać uwagi na ubrudzoną wymiocinami koszulkę i równie upaskudzone płytki. Westchnął, zanim stanął na wadze łazienkowej, by uśmiechnąć się z zadowoleniem.

Ostatnio schudł kilogram, co stanowiło dla niego powód do dumy, ale teraz nie to interesowało go najbardziej. Liczyło się to, że był zupełnie pusty, jego brzuch znowu płaski, a żołądek pozbawiony ciążącego mu jedzenia, nawet jeśli ból sprawiał, że Jimin zginał się wpół i ledwo mógł oddychać.

Rozejrzał się po łazience, a jego uśmieszek powoli zgasł - miał do posprzątania dwie puste paczki czipsów, opakowanie płatków śniadaniowych, cztery papierki po wafelkach, kilka kartoników po ciastkach zbożowych i mnóstwo innych śmieci po tanich słodyczach, na podłodze również leżały okruszki po kromkach chleba z masłem orzechowym, których pochłonął kilkanaście. Spędził w łazience półtorej godziny, jedząc i wymiotując, a potem znów jedząc i znów wymiotując i naprawdę żałował.

Chciałby móc zatrzymać się na jednym wafelku, chciałby zjeść kilka garści czipsów i wyznaczyć sobie granice, dzięki którym jego odżywianie pozostałoby w sferze rozsądku i opanowania. Ale dla Park Jimina żadne ograniczenia nie istniały, sytuacja wymykała się spod kontroli zawsze, jeśli tylko czynnik zapalny był wystarczająco mocny, żeby zmusić go do pochłaniania gigantycznych ilości jedzenia.

I był. Przecież musiał dźwigać presję ze strony rodziców, aby Wolveshire z trzynastoma sypialniami zostało odziedziczone przez niego. Aby pewnego dnia dostał swój dyplom z uniwersytetu i mógł rozpocząć pracę w rodzinnej firmie farmaceutycznej, by piął się po szczeblach stabilnej i dobrej kariery, a później zarabiał miliony dolarów, tak jak jego rodzice i wujostwo, a niegdyś również dziadkowie.

Chłopiec bez wiary▪️yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz