[10] tęskniłem

2.6K 436 81
                                    

you're not alone

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

you're not alone. im here. just for you
~×~

Yeri zrezygnowała z udziału w mistrzostwach pływackich.

Porzuciła jedyną pasję, która ratowała ją od rzucenia się w wir szaleństwa, w jaki wciągało ją dążenie do perfekcji. Jedyną rzecz, która pomagała jej uleczyć zszargane nerwy i ukoić ból po kolejnej kłótni z rodzicami, kiedy nie starała się wystarczająco. Ojciec zabrał jej telefon i laptop, kiedy marnowała na ich używaniu czas, zamiast spędzać go przy babci. A kiedy na rodzinnej kolacji Yeri oznajmiła, że rezygnuje z mistrzostw na rzecz opieki nad Hyemin, w oku wuja Jimina błysnęło coś, co kazało chłopcu myśleć, że odebrał jej również to.

Ostatni azyl.

Jimin pamiętał, jak dwa sztućce spotkały się z drewnianą, wypolerowaną powierzchnią mahoniowego stołu, opuszczone w kompletnym szoku. Rozdzawione usta, kiedy Yeri spuściła wzrok na podłogę i zasiadła do jedzenia, jakby właśnie nic się nie stało. A serce złotowłosego chłopca niemal pękło wpół, kiedy do końca posiłku kuzynka nie podarowała mu ani jednego spojrzenia, które mogłoby wyjaśnić to wszystko.

Yeri zrezygnowała ze swojej ostatniej pasji na rzecz pieniędzy, których nikomu w tej rodzinie nie brakowało. Porzuciła własne marzenia na rzecz gonienia innych, nienależących do niej, wyśnionych przez dwójkę najbliższych osób, które wtedy stały się najchłodniejsze i najbardziej zdystansowane na świecie. A może nigdy nie były bliskie.

Tamtego dnia Jimin nie położył się spać, nawet kiedy zegar wybił pierwszą w nocy. Zamiast tego owinął się szczelnie kocem i wyszedł na zewnątrz, aby przejść się wybrukowaną dróżką wijącą się między willami. Światła wszystkich domów były pogaszone, chłopiec ledwo widział w ciemności swoje stopy, ale po prostu szedł wolno przed siebie. Widział mieniące się w świetle księżyca i gwiazd schody domu Dragon's Eye wysadzane australijskimi opalami. Minął pozłacaną fontannę Golden Gate i bez słowa przeszedł obok japońskiego ogrodu Blackdown, nawet jeśli urokliwy staw co chwila puszczał mu oczko błyszczącymi co jakiś czas czarnymi falami.

Świat ograniczony ogrodzeniem na posesji rodziny Park był piękny, pełen pieniędzy i zbędnego luksusu. Kołysał się w miękkim, szczerym złocie, opływał drogimi, aksamitnymi materiałami i przede wszystkim, miał wiele do zaoferowania. Miał kort tenisowy, położony za wschodnią werandą Wolveshire, małe pole do golfa, kilka huśtawek, a nawet cholerne oczko wodne, ale Jimin wcale nie musiał szukać tak daleko, by znaleźć coś pięknego - dla niego wystarczyło zadrzeć głowę do góry i spojrzeć w gwiazdy i księżyc. I pomyśleć, że gdzieś na drugim końcu miasta, Yoongi siedział na swojej ławeczce, nie mogąc zasnąć i palił papierosy jeden za drugim, przygaszając niedopałki swoim niebieskim klapkiem. I kto wie, być może miał wzrok wbity w to samo niebo, w które spoglądał wtedy Jimin.

Yoongi. Jeden z azyli Jimina, którego się pozbył, bo rodzice zabrali mu telefon, a sam bał się opuścić posesję bez pytania, zwłaszcza w takiej sytuacji. Nie był w niczym lepszy od swojej kuzynki - tak samo dawał się ograniczać z każdej strony, aby wreszcie ktoś mu powiedział, że jest z niego dumny. Przecież miał tyle piękna w tym swoim małym, luksusowym świecie, więc czemu ono mu nie wystarczało?

Chłopiec bez wiary▪️yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz