[16] bałagan w myślach i słowach

3.2K 438 126
                                    

it feels like we're worlds away~×~

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

it feels like we're worlds away
~×~

Trzy miesiące później Jimin udawał, że zapomniał o tamtej sytuacji. Tym razem postarał się, aby wszystkie drzazgi zniknęły z jego serca i przez jakiś czas naprawdę czuł się jak ktoś przynależący do rodziny Park. Nawet jeśli tamten dzień odcisnął piętno na kimś innym, kogo wcale nie chciał wtedy skrzywdzić. Ale przynajmniej nikt nie mógł im zarzucić, że nie próbował wszystkiego naprawić.

Był grudzień, studia na uniwersytecie szły Jiminowi ciężko, ale stabilnie - był przyzwyczajony do porażek, wiedział tylko, jak dobrze je ukrywać. Wciąż oszukiwał, wciąż chorował, miał problemy z koncentracją i często się rozpraszał, a mimo to nie poprosił o pomoc ani razu. Nie był w stanie, przecież wiedział, że czułby się jak najgorsze ścierwo mając świadomość, że bez wsparcia nie uda mu się zwalczyć swoich demonów i słabości. Był przecież dziedzicem fortuny, chłopcem obeznanym w nauce, sztuce i poezji, miał wiedzę na każdy temat i coś takiego, jak przyznanie się do porażki, nie wchodziło w grę. A już szczególnie nie wtedy, kiedy był pewien, że sam sobie uroił problem, którego w rzeczywistości nie było.

Tamtego dnia rodzice przeprosili babkę Hyemin i zjedli kolację w Golden Gate wraz z dwoma złotowłosymi chłopcami. Jimin nie rozumiał, czemu zrezygnowali, zwykle nieobecność na codziennym posiłku była dla nich kluczowa, aby nie wypaść źle na tle reszty rodziny.

Jimin jednak nie mógł pytać. To byłoby niegrzeczne, ponadto kiedy podnosił wzrok na swojego ojca zauważał, że wyjaśnienie prędzej czy później miało nastąpić. Tymczasem zerkał na Jiheona, starając się opanować drżenie rąk. W tamtym okresie ciągle coś się w nim psuło - kilka razy zdarzyło mu się zwymiotować po tym, jak zbyt gwałtownie wstał z łóżka, nieustannie bolała go głowa i czasem mdlał. Ale nikomu się nie poskarżył i nikt sam z siebie nie zauważył, nawet jeśli jego blada twarz coraz mocniej podkreślała kolor oczu. Kolor letniego nieba - tak kiedyś mówił mu dziadek. A Jimin wtedy myślał, że to naprawdę niesamowite określenie. Teraz nie widział na świecie nic, co można było uznać za niesamowite, wszystko było jednolite i nieznośnie beznadziejne. Popsuł się - chłopiec pozbawiony wiary i jego świat wyprany z barw. Wszystko się psuło.

- Myślę, że powinieneś odpocząć od studiów - powiedział nagle jego ojciec, wpatrując się w Jimina, który podniósł wzrok znad talerza na twarz mężczyzny.

- Słucham? - wydusił, zdezorientowanym wzrokiem wodząc pomiędzy rodzicami siedzącymi po przeciwnej stronie stołu. Nie rozumiał.

- Możesz odpuścić sobie rok i wrócić do nauki w następnym - odparł, jakby to była najnormalniejsza rzecz, jaką mógłby przekazać. A Jimin przełknął ślinę i w tamtym momencie poczuł się testowany. Jakby mimo szczerego spojrzenia jego ojciec wymagał satysfakcjonującej odpowiedzi, a nie bezmyślnego przytakiwania. - Jestem pewien, że w tym roku zbyt dużo cię spotkało. Jeśli będziesz pracował w tym stanie, twoja produktywność nie będzie wysoka, a efekty będą mierne. Nie takie, jakie chcemy.

Chłopiec bez wiary▪️yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz