Rozdział 4

945 85 3
                                    

  „No, I'm not her, no, never will
Never gonna move like her, move like
I'm not her, no, never willl"  


  Nie, nie jestem nią, nie, nigdy nie będę
Nigdy nie będę ruszać się tak, jak ona, tak się ruszać
Nie jestem nią, nie, nigdy nie będę  




Clara Mae - I'm Not Her







— Wychodzę! — rzuciłam na do widzenia moim rodzicom, po czym wgryzając się w jabłko, wyszłam z domu. Niechcący trzasnęłam drzwiami. Już miałam włożyć do uszu słuchawki, kiedy zawołał mnie Daniel. Uniosłam zdezorientowana głowę i mu pomachałam.

— Podwieźć cię? — zapytał, podchodząc do mnie.

Jeszcze się pytasz?

— To jakieś dziesięć minut drogi, przejdę się. — odparłam, wzruszając ramionami.

— Zgadza się, ale samochodem będzie pięć minut, a to oznacza, że będziesz miała dodatkowy czas na ogarnięcie się w szkole. — uśmiechnął się triumfalnie, kiedy złapałam za klamkę od drzwi.

— Podjąłeś już decyzję? — zapytałam po chwili. — O wyższej szkole. — dodałam, kiedy spostrzegłam, że nie do końca wie, o co mi chodzi.

— Umm... Tak. — nie wyglądał na zadowolonego.

— I?

— Załamiesz się. — spojrzał na mnie smutno.

— Daniel... — zgromiłam go wzrokiem.

— Będziesz musiała wytrzymać ze mną resztę życia. Zostaje w Charleston.

— Idioto! — uderzyłam go w ramię. — Wiesz jak mnie wystraszyłeś?

— Gdybyś widziała swoją minę! — wybuchnął niekontrolowanym śmiechem.

— Nienawidzę cię. — syknęłam i wysiadłam z samochodu.

— Też cię kocham! — krzyknął za mną, ale puściłam to mimochodem.



* * *


Stałam na korytarzu przy szafkach razem z Vivienne, Hope i Audrey. Nie mam pojęcia dlaczego, ale Audrey piszczała. Piszczała jak te zabawki dla psów, które są w kształcie kurczaków, i większość osób się nimi w sklepie bawi.

— Możesz nam wreszcie powiedzieć, co się do cholery stało? — zapytała znudzona Hope.

— Olivier dzisiaj rano ze mną rozmawiał! — piszczała jeszcze bardziej.

— O Boże! Zapisz to w kalendarzu, bo przecież to coś nadzwyczajnego, że chłopcy rozmawiają z dziewczynami! — złapała się za głowę Vivienne. Wtedy u naszego boku pojawił się Nolan.

— Czy jej dałeś jakieś zioło? — odwróciłam się do niego. Dopiero wtedy zauważyłam, że z jego włosami jest coś nie tak. I to bardzo.

— Nie, nic jej nie dawałem. — rzucił mi pytające spojrzenie. — Podoba wam się moja nowa fryzura? — przeczesał włosy dłonią.

— Nie. Byłeś na haju, jak ją robiłeś? — to pytanie zadała Hope.

Włosy Nolana z jasnobrązowych, zrobiły się... Inaczej: Oliwkowy odcień zieleni z dodatkiem brązu.

zFRIENDzonowani Where stories live. Discover now