Rozdział 28

841 71 14
                                    

 „Who will love you?
Who will fight?
And who will fall far behind?"  








Kto będzie cię kochał?

Kto będzie walczył?

Kto zostanie odrzucony?






Birdy - Skinny Love










Obudziłam się na kanapie w salonie, przykryta kocem mojej siostry, czyli pewnie zasnęłam żaląc jej się, a ona dobra, zaopiekowała się wrakiem swojej siostry.

Spojrzałam na zegarek, była ósma rano. Zwykle o tej godzinie się po imprezach sprzątało. Chwilę się zastanawiałam, czy iść do Daniela, aby mu pomóc, ale ostatecznie to zrobiłam. Nawet nie pukałam, bo ten idiota nie zamknął drzwi, kiedy wszyscy poszli spać.

Zastałam tam Matta, który klnąc pod nosem, zbierał puszki po piwie do jednego worka, a do drugiego wkładał plastikowe kubeczki.

Spojrzałam na niego rozbawiona, bo wyglądał jak ósme nieszczęście, w tych potarganych włosach i zaspanej twarzy. Zgromił mnie wzrokiem i podał czarny worek, w którym były kubeczki.

— Ciebie powinnam do niego włożyć. — odezwałam się. — Wyglądasz jak zwłoki.

— Bardzo śmieszne, West. Naprawdę ubaw po pachy. — wywrócił ostentacyjnie oczami. — Gdzie ty wczoraj zniknęłaś?

— Poszłam do domu. Pokłóciłam się z Danielem. — wzruszyłam ramionami i spochmurniałam, przypominając sobie słowa, które padły.

— Czekaj, kłóciłaś się z naprutym Lawellem i wzięłaś to na serio? — zmarszczył czoło. — Kelly, on nic nie pamięta. — szepnął.

— Ale ja doskonale pamiętam! — oburzyłam się. — I to nie było nic fajnego. — łzy same poleciały z tak błahego powodu. Nie mogłam ich powstrzymać.

— Heeej... — ze schodów zszedł wcześniej wspominany chłopak, ziewając. Spojrzał najpierw na Matta, posyłając mu uśmiech, a potem zbladł, widząc mnie. — Co się stało? — podszedł do mnie i zmusił, abym podniosła na niego wzrok.

— Nic, nieważne. — pociągnęłam nosem i starłam łzy z policzków.

— Jasne. — prychnął. — Ktoś ci coś zrobił wczoraj? Albo ja ci coś powiedziałem? Przepraszam, mało pamiętam. Za dużo wypiłem. — uśmiechnął się krzywo i podrapał w kark. Nagle otworzył usta i jego oczy zrobiły się dziwnie duże. — Wiem... — zakrył usta dłonią. — Chodzi o ten pocałunek? Kelly, nie mi...

— Daniel, nie chodzi o to. — zaśmiałam się, widząc jego zakłopotanie tą sytuacją. — Czemu miałabym płakać, bo mnie pocałowałeś? — uderzyłam się w czoło otwartą dłonią. — Przecież to nie pierwszy raz. — parsknęłam nerwowo-desperackim śmiechem. Miny moich przyjaciół były bezcenne. Niczym dwa koty na pustyni, którym zachciało się, sami wiecie czego.

— Co? — wydukał Lawell.

— Najpierw Matt próbował mi to powiedzieć, ale potem przyszedłeś i sam mi powiedziałeś, że na tamtej imprezie, po rozpoczęciu roku, całowałam się z tobą. — poklepałam go po ramieniu i zajęłam się sprzątaniem pozostałych kubków.

— Co ci jeszcze powiedziałem? — był wyraźnie zdziwiony.

— Wiele rzeczy, które mnie zraniły, ale byłeś pijany i nie wiem, czy mówiłeś to naprawdę, czy coś ci się uroiło. — powiedziałam ze stoickim spokojem.

Wtedy na dół zbiegła Vivienne w czyjejś bluzce z wyrazem twarzy, który był nie do opisania. Wypiła całą szklankę wody i oparła się nad zlewem i westchnęła.

zFRIENDzonowani Where stories live. Discover now