Rozdział 7

935 83 4
                                    

  „So long my luckless romance
My back is turned on you
Should've known you'd bring me heartache
Almost lovers always do" 



  Tak długo, moja nieszczęśliwa miłości,
odwracam się do ciebie plecami.
Powinnam była wiedzieć, że zranisz moje serce,
prawie-ukochani zawsze tak robią.
   





A Fine Frenzy - Almost Lover










Wyszłam ze szkoły z ogromną nadzieją na to, że nikogo nie spotkam i będę mogła w spokoju wrócić do domu. Niestety moje modły tym razem nie zostały wysłuchane.

— Kelly! — wołał Daniel. Udawałam, że nie słyszę, wykorzystując fakt, że w uszach miałam słuchawki. Co z tego, że żaden dźwięk się z nich nie wydobywał.

— Hej, Kelly! — podbiegł do mnie i szturchnął za ramię. Podniosłam głowę, by na niego spojrzeć i wyciągnęłam słuchawki z uszu.

— Tak?

— Nie nic, chciałem tylko żebyś zaczekała. No wiesz, żebyśmy mogli wrócić razem do domu. — wzruszył ramionami, a ja wydałam z siebie bezgłośne „aha".

— I słyszałem, że Audrey jedzie z Olivierem, więc pomyślałem, że zabiorę się z wami. Caleb jest tutaj od trzech dni, a ja się jeszcze z nim nie spotkałem. — zaśmiał się.

— Tak, pewnie.

— Dzięki.

— Nie wracasz samochodem? — zdziwiłam się.

— Nie, Ellie go zabrała. — wywrócił oczami.

Ellie była starszą siostrą Daniela i w zasadzie to nigdy nie wymieniłam z nią więcej, niż trzech słów, ale wydawała się miłą i fajną osobą.

— To wiele wyjaśnia. A co z Emmą? Nie odprowadzisz jej? — zapomniałam ugryźć się w język.

— Z Emmą? — zmarszczył czoło. — Ma spotkanie z dziewczynami, Vivienne ci nie mówiła? — włożył ręce do kieszeni.

— Vivi rzadko mówi o ludziach, których nie lubi. — odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

— Vivi nie lubi Emmy? — wyglądał na oburzonego. — Jak można nie lubić Emmy? Przecież ona jest taka miła, zabawna, inteligentna... — rozmarzył się. — Kelly, wiesz co? Ja... Ja czuję, że przy niej mogę być w stu procentach sobą, nie muszę udawać kogoś, kim nie jestem, żeby spędzała ze mną czas. Ona akceptuje też moje wady, nie tylko zalety. — poczułam się tak, jakby ktoś wyrwał kawałek mojego serca i wyrzucił w nieznanym mi kierunku.

A ja niby ich nie akceptuję?! Przy mnie nie możesz być sobą?!

Chciałam wykrzyczeć, ale się powstrzymałam.

— Dobrze, że znaliśmy się wcześniej. — powiedział nagle.

— Jak to? Przecież przedstawialiście sobie na korytarzu. — potrząsnęłam głową.

— Tak, ale rozmawialiśmy wcześniej dużo. Wtedy nie zwracałem tak na nią uwagi. Kelly, chciałbym zapytać Em, czy zostanie moją dziewczyną. Myślisz, że się zgodzi? — przystanął na chwilę, a powietrze którym oddychałam, zaczęło być dziwnie ciężkie. Teraz nie tylko moje serce zostało zranione, teraz ktoś wbił mi w nie nóż.

— CO!? — spojrzałam na niego z przerażeniem. Po chwili zdałam sobie sprawę z tego, jak idiotycznie to zabrzmiało. — Nie sądzisz, że to ciut za szybko? — dodałam.

zFRIENDzonowani Where stories live. Discover now