Rozdział 23

851 75 5
                                    

„You know I want you
It's not a secret I try to hide
But I can't have you
We're bound to break and
My hands are tied"







Wiesz, że Cię chce

To nie jest tajemnica, którą próbuję ukryć
Ale nie mogę Cię mieć
Musimy się złamać, a moje ręce są związane


Anne-Marie & James Arthur - Rewrite The Stars






Z lekkim zażenowaniem postanowiłam odejść gdzieś na bok, bo ludzie wręcz jedli mnie wzrokiem. Cała szkoła wiedziała o mnie i Tate'cie, ale nie musiała tego wiedzieć oficjalnie i to na jesiennym balu.

— A teraz przed państwem Kelly West! — zawołała wesoło prowadząca. Zamurowało mnie. Światło przeniosło się tylko na mnie i panowała głucha cisza. Tylko tych świerszczy brakowało.

Dlaczego nikt mnie nie uprzedził? Nikt nie przekazał nawet informacji, że mam wystąpić właśnie w tym czasie.

Stałam jak słup soli i gapiłam się na scenę. Zlustrowałam wszystkich wzrokiem i ruszyłam wolnym krokiem, wypatrując znajomych twarzy, ale widziałam tylko Hope, która uśmiechała się do mnie pocieszająco.

To mój koniec.

Weszłam po schodach i wzięła do rąk mikrofon, a on zapiszczał. Otworzyłam usta, lecz po chwili zamknęłam je, a słowa utknęły mi w gardle. Nie mogłam nic powiedzieć, jak sparaliżowana. Jakbym straciła mowę lub odcięto mi język.

I wtedy na salę wszedł on.

W smokingu, idealnej fryzurze i tym swoim uśmiechu, które byłam powodem, bo patrzył na mnie.

Daniel Lawell sprawił, że otworzyłam usta.

— Cóż, nie jestem pewna od czego zacząć, bo pierwszy raz śpiewam publicznie i mam tylko nadzieję, że nie zwiędną wam uszy. — w odpowiedzi usłyszałam szczery śmiech.

— Ta piosenka miała być piosenką konkursową, ale... To właśnie tutaj i dla was zabrzmi. — klaskali, dopóki muzyka się nie zaczęła.

Każda próba zapomnienia, kończy się porażką. - mój głos rozniósł się po sali, ale i drżał przez strach. — Bo jesteś dla mnie, życia częścią tak ważną.

Kiedy Cię z nią widzę, cierpię tak boleśnie... — Daniel włożył ręce do kieszeni i zaczął przemieszczać się po parkiecie.

To dla mnie zbyt wiele, za wcześnie. — muzyka w tym momencie ucichła, abym mogła wejść do refrenu z mocą.

Noce są bezsenne, bo jedna myśl mnie rozpiera. — mój przyjaciel stanął w połowie drogi do sceny i patrzył na mnie z dumą w oczach, a przynajmniej tak mi się wydawało.

Że w twoim sercu utonęłam. Lecz gorsze jest to, że przyznać się muszę. Pragnienie tonięcia w twym sercu, próbować w sobie duszę... — teraz swoją solówkę miało pianino. Nie mogłam patrzeć na nikogo innego, niż Daniela.

Choćbym całą wieczność zapominała, nigdy dość Ciebie, nie będę miała. —zrobiłam krótką przerwę i rozpoczęłam drugą zwrotkę, lecz mój głos był już stabilny.

—I dni mijają, płynie czas. Nie widzę iskry, która kiedyś żyła w nas. —chłopak znowu zmienił miejsce i stał teraz dokładnie przede mną.

Zaczyna się życie szare, nowe. Czekam na moment, aż stanie się kolorowe. — spojrzałam na ludzi, byli zaskoczeni. Daniel także był zaskoczony. Powtórzyłam refren i muzyka przybrała delikatne brzmienie.

zFRIENDzonowani Where stories live. Discover now