20. Edmund To Szczęściarz

6.1K 204 14
                                    

Nastał w końcu ten wyczekiwany przez nich dzień. Caris od samego rana była szykowana przez służki i Łucję. Była zdenerwowana, ale ekscytacja zdecydowanie buzowała w jej ciele.

Gdy w końcu przestali układać jej włosy w niski kok, mogła założyć suknię. Wstała i weszła do garderoby, gdzie kilka osób pomogło jej założyć suknię.

Była ona rażąco podobna do sukni z balu, a tak naprawdę to różniła się tylko kolorem i tym, że od rękawków i krawędzi tylnej części gorsetu odchodziła długa warstwa tiulu, która robiła za tren.

Na stopach błysnęły śliczne białe buty na obcasie. Czuła się niesamowicie, wiedząc że za niecałą godzinę zostanie żoną Edmunda. Westchnęła cicho i wyszła do komnaty, pokazując się Łucji.

- Jeny - szepnęła dziewczyna - Dzisiaj nikt cię nie przyćmi.

Caris zaśmiała się cicho pod nosem i przytuliła nastolatkę, która po chwili założyła swoją suknię w kolorze pudrowego różu. We włosach miała śliczny wianek, a na stopach czarne pantofle.

- Idę zobaczyć, czy wszystko jest już gotowe - powiedziała i w podskokach wybiegła z komnaty.

Zajrzała do sali balowej, żeby upewnić się, że wszystko jest już gotowe, a goście siedzą na swoich miejscach. Potem pobiegła do komnaty, w której Edmund wraz z Kaspianem się szykowali.

- Zdenerwowany? - zapytała, poprawiając bratu kołnierzyk koszuli.

- Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo - westchnął.

- Caris jest u siebie? - zapytał Kaspian.

- Tak, a dlaczego pytasz?

- Muszę jej coś dać - mruknął.

- Tylko się pośpiesz, za dziesięć minut musimy być w sali balowej - zawołał Edmund, ale Kaspian już wyszedł.

Król wpadł do komnaty siostry z szerokim uśmiechem na twarzy. Gdy ją ujrzał, na chwilkę przystanął na środku pomieszczenia.

- Pięknie wyglądasz, siostrzyczko - uśmiechnął się szeroko - Edmund to szczęściarz.

Wstała i szybko podbiegła, żeby go przytulić. Gdy się odsunęła, wyjął coś z kieszeni.

- Nasza matka miała ją na sobie w dniu ślubu... - zaczął - Pomyślałem sobie, że chciałaby, żebyś ją miała w tym dniu.

Otworzył pudełeczko i wyjął srebrną spinkę do włosów wysadzaną rubinami. Dziewczyna spojrzała na dodatek, a potem na brata.

- Nie wiem, czy...

- Po prostu ją załóż - powiedział z uśmiechem i podał jednej ze służek dodatek, który już po chwili został wpleciony we włosy księżniczki.

Pocałował księżniczkę w czoło i powiedział, że widzą się za pięć minut przy drzwiach do sali balowej, po czym pobiegł do komnaty Edmunda.

- Musisz już iść - poinformował go.

- Co z Caris? - zapytał od razu.

- Wszystko w porządku - zaśmiał się - Jest tylko trochę nerwowa. A teraz spadaj już do sali.

Edmund wyszedł z komnaty i popędził do sali halowej i stanął przy mężczyźnie, który miał udzielić im ślubu. Spokojnie można było nazwać go kapłanem.

Kaspian stał już przy drzwiach i czekał na siostrę. Nagle usłyszał stukot obcasów o marmurowe schody, więc tam spojrzał. Trzymała w ręce bukiet najpiękniejszych kwiatów z pałacowego ogrodu. Stanęła obok niego i ujęła ramię brata.

Drzwi przed nimi zostały otwarte, a muzycy zaczęli grać marsza. Caris uśmiechnęła się szeroko i powoli ruszyli w kierunku ołtarza. Dziewczyna ujrzała Cynthię, przez co jej uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej.

W końcu znaleźli się przy ołtarzu, więc Kaspian pocałował czoło siostry i podał jej rękę Edmundowi, który pomógł jej wejść na stopień.

Dziewczyna wpatrywała się w Edmunda z szerokim uśmiechem, a on wpatrywał się w nią. W końcu mogli wymienić się obrączkami, co od razu uczynili powtarzając formułkę.

- Możesz teraz pocałować pannę młodą - powiedział kapłan, a Edmund ujął jej policzki w dłonie i wpił się w jej wargi.

Edmund odsunął się trochę na bok, a dziewczyna stanęła przodem do kapłana. Zaskoczona nagle zobaczyła obok niego wielkiego lwa. Ukłoniła się domyślając się, że jest to pewnie Aslan.

- Powstań, Caris - powiedział spokojnym głosem - W imię wielkiej miłości do ludu, oto królowa Caris Troskliwa.

Kapłan włożył na jej głowę srebrną koronę, wyglądającą jak pnącza. Caris wyprostowała się i stanęła przodem do poddanych. Edmund podał jej swoją rękę, po czym unieśli złączone dłonie w górę.

Poddani ukłonili im się, gdy wolno odwrócili się w stronę Aslana po opuszczeniu rąk. Caris ciągle uśmiechała się szczęśliwa, podobnie jak Edmund.

- Edmundzie, jestem pewien, że dziewczyna, którą wybrałeś na swoją żonę, na królową ma czyste i dobre serce - powiedział Lew.

- Zapewniam cię, że właśnie tak jest - odparł, spoglądając na Caris - Wybacz, ale myślę, że czas na...

- Na wasz pierwszy taniec. Wiem - przerwał mu i kiwnął głową.

Edmund podał dziewczynie rękę, którą złapała i zaprowadził ją na środek. Muzycy zaczęli grać powolną muzykę, a Edmund poprowadził Caris w tańcu.

***

Hej, hej!

Ten rozdział bardzo przyjemnie mi się pisało, więc mam nadzieję, że równie przyjemnie wam się go czytało ☺️ Oczywiście czekam na wasze komentarze 😍

Kocham was 😘😘

Nieznane | Edmund PevensieHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin