3

9 0 0
                                    

Przez duże okna, umieszczone z każdej strony chaty, wpadały do niej promienie wiosennego słońca, rozświetlając przy tym jej wnętrze.
Padały również na twarz Lighta. Obudził się. Otworzył oczy i próbował się podnieść, jednak ogromny ból głowy, jaki od razu poczuł nie pozwolił mu na to. Opadł bezwładnie na materac, na którym leżał. Zaczął się rozglądać- był oszołomiony miejscem, w którym się znajdował. Pogoda za oknem wskazywała, że nie było zachodu słońca- wręcz przeciwnie, słońce świeciło w jak najlepsze, wschodząc na niebo. Nie leżał już na zimnych kamieniach ułożonych pośród lasu, którymi była wyłożona ścieżka.. Leżał na materacu, okrytym kocem pośrodku drewnianej chaty.

Chata cała była zbudowana z drewna. Na jej środku znajdowała się długa drabina, prowadząca do włazu w suficie. Za tą drabiną umieszczoną na drewnianym bloku było łóżko, na którym Light leżał. Składało się z materaca obudowanego drewnianymi dechami, w którego rogach po stronie głowy stały stojaki na pochodnie. Nad łóżkiem znajdowało się okno, przez które wpadało słońce. Oprócz niego, okna znajdowały się na ścianach po obu stronach łóżka.

W lewym rogu domku, naprzeciwko łóżka, na niskim drewnianym taborecie siedział chłopak o nieprzeciętnym wyglądzie- miał krótkie, różowe włosy, opadające mu na czoło i ciemniejszą, opaloną skórę. Na twarzy świeciły mu się duże, jaskrawe, czerwone oczy. Chłopak spojrzał na Lighta -O, już się obudziłeś!- rzekł. -Czegoś potrzebujesz? Jadła? Napoju?

Light w ogóle nie zrozumiał, co on do niego mówi, lecz po paru sekundach nagle coś zaczęło mu świtać w głowie. Znikąd zaczął rozumieć ten język. Język, którego nigdy więcej nie słyszał -Yygh...gdzie ja jestem? -odpowiedział.
-Witaj w Eleqtrze, namiestniczym mieście prefektury Eleqtra! - nieznajomy podniósł się, podszedł i usiadł na brzegu łóżka Lighta. -Wszystko w porządku?

-Nieee, nic nie jest w porządku- odpowiedział Light, majacząc- Gdzie ja jestem?

-Chyba trochę nie rozumiesz, co się wokół ciebie dzieje. Jeśli będziesz czegoś chciał, to wstań i pójdź na górę, to cię znajdę i ci pomogę.-odrzekł- A tymczasem, ja lecę!- powiedział to, wchodząc po drabinie i znikając.

Light nadal nie rozumiał, co się dookoła niego dzieje. W połączeniu z okropnym bólem głowy, jaki go dręczył, zasnął z powrotem. Ponownie się obudził, gdy słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Gdy już głowa przestała go boleć, powoli wstał z łóżka i powlekł się w kierunku drzwi. Wyszedł na balkon, z którego niżej widać było drewniany, kwadratowy plac. Od każdego boku plac był otoczony przez kamienne ulice, które w rogach placu rozgałęziały się na dwie kolejne. Przy każdej z ulic stały domy, poprzedzone straganami. Naprzeciwko balkonu stał jeden, wysoki, murowany budynek, z zawieszonymi przed jego wejściem dwiema czarnymi flagami, z żółtymi symbolami magnolii na środku.

Wioska zaintrygowała Lighta. Postanowił , że wespnie się po drabinie na górę i zobaczy, co się tam znajduje. Uchylając właz, wszedł do długiego, ciemnego tunelu, kończącego się drugim włazem. Znalazł się w drugiej chacie, wyglądającej bardzo podobnie do jego- w rogu znajdowało się łóżko, w drugim rogu kominek. Z każdej ściany chaty odchodziły drzwi, przy których wisiały półki z poukładanymi książkami. Light skierował się do drzwi, znajdujących się przed nim. Obok drzwi, był mały, drewniany stół wraz z dwoma taboretami, nad którym było duże okno, przez które słońce wpadało i oświetlało cała chatę. Light przeszedł przez drzwi znajdujące się przed nim i wyszedł na drewniany, zawieszony pomiędzy dwoma chatami most, zabezpieczony drewnianymi barierkami. Widok z mostu zaimponował mu- spoglądając w dół dało się zauważyć ogromny, drewniany słup, na którym opierała się dolna chata, o którą z kolei opierała się ta, z której przed chwilą wyszedł. Rozglądał się dalej- chciał poznać cały plan tej konstrukcji.

Konstrukcja była zbudowana na planie krzyża- w środku znajdowała się chata, od której na cztery strony rozchodziły się mosty łączące ją z pozostałymi chatami. Od każdej z nich prowadziły schody prowadzące do ziemi. Wszystkie z chat podparte były ogromnymi drewnianymi podporami. Na każdej z nich, przy drzwiach, znajdowały się proporce. Wszystkie miały czarne obwódki i czarne, ale różne od siebie symbole i kolory w środku. Środkowa chata miała fioletowy proporzec z symbolem czarnego kwadratu. Ta, która się znajdowała przed Lightem, czerwony z płomieniem w środku. Ta na lewo od chaty środkowej, niebieska z trzema falami. Na prawo, biała z trzema wichrami, zaś ta za środkową, zielona z drzewem. Ponadto, oprócz tych pięciu chat, pod środkową znajdowała się wspomniana wcześniej dolna chata, z żółtym proporcem z słońcem w środku.

Light przeszedł przez kolejną chatę, która wyglądała prawie tak samo jak poprzednia i wyszedł na schody. Przed nim, roztaczała się panorama na całą tą część wioski. Miała ona kształt koła, ograniczona przez wysokie, zaostrzone, drewniane pale, powbijane w ziemie. Wzdłuż nich, ciągnęły się korytarze z piętrem, które służyło do ostrzeliwania wrogów z palisady. Ulica, biegnąca od schodów prowadziła prosto do bramy wjazdowej do wioski- składała się ona z dwóch wysokich wież, połączonych mostem. Z tego mostu, spuszczano metalowe kraty zamykające wejście. Wioska była podzielona na prostokąty, poprzedzielane ulicami. Z nimi, graniczyły dwupiętrowe, murowane domy. Pierwsze piętro, było zajmowane przez miejsce pracy dla rodziny- mogły być to warsztaty, kuźnie, czy sklepy. Drugie zaś było domem właściwym- to w nim właśnie mieszkała rodzina. W każdym z takich kwadratów był jeden, środkowy, prostokątny dziedziniec, który był z reguły miejscem spotkań wszystkich mieszkańców danego kwadratu. Domy były położone ściśle koło siebie i posiadały dwa wejścia- od strony ulicy i od strony dziedzińców.

Light zszedł po schodach na dół i skierował się w stronę drewnianego placu. Doszedł do niego i dopiero teraz zobaczył ogrom całej konstrukcji- stąd wydawała się wysoka i monumentalna, dzięki grubym podporom. Obszedł cały plac dookoła. Znajdował się on na podwyższeniu, na które prowadziły schody. Cały był wyłożony drewnem.

Light po chwili zastanowienia poszedł ulicą w kierunku przeciwnym do bramy. Oglądał się za domami- każde z nich na parterze miało drzwi wejściowe, tabliczkę z nazwą zakładu oraz długie okna, przez które dało się obejrzeć wnętrze warsztatu. Następnie, oddzielone balkonem, wyżej znajdowały się drzwi na balkon, wychodzący na ulicę.

-Aagh- ktoś jęknął. Light znalazł się na ziemi. Szybko podniósł głowę i ujrzał przed sobą rękę nieznajomego.

-Może ci pomóc?- powiedział. Light spojrzał dokładniej. Ta ciemna skóra, różowe włosy, jaskrawe czerwone oczy.

Light wpadł na człowieka, przy którym się obudził.

Nieodkryta HistoriaWhere stories live. Discover now