10

6 1 0
                                    

Spod wodospadu roztaczał się widok na całą oazę - pięć jezior, ułożonych gwiaździście od siebie. Pierwsze z nich, zasilane przez wodospad było małe, jak mniej więcej rozmiarów tego w jaskini. Ono przechodziło w największe- środkowe jezioro, ogromne. Od niego odchodziło pięć mniejszych jezior, wliczając w nie to zasilane przez wodospad. Brzeg każdego z nich było pokryte kamieniami. Teren pomiędzy nimi zajmowały bujne, zielone krzaki. Każde z nich o różnym kolorze małych, liliowatych kwiatów- białe, fioletowe, różowe, niebieskie. Na przemian, na każdym krzaku inny kolor, tworząc razem kolorowe skupiska.

Na środku środkowego jeziora była wyspa- mała, ziemna wysepka, na której rosło ogromne drzewo. Wyglądało na długożyjące- składało się z kilku pni owiniętych dookoła siebie, tworzących potem potężną koronę. Jego kwiaty były ogromne- wielkości ręki, złotego koloru.

Light spojrzał na całą oazę przez kryształowe zwierciadło wodospadu- jej nienaturalny spokój przeszył całe jego ciało. Wstrzymał dech w piersiach. Wyciągnął rękę i przeciął nim zwierciadło wodospadu- zimna woda spłynęła po nim, przynosząc cudowne orzeźwienie. Powoli przekroczył skalny próg i wpadł do jeziora, który wodospad tworzył. Tuż za nim wskoczył Hexagon. Razem przepłynęli rzeką pierwsze jezioro i wypłynęli na otwartą toń największego jeziora. Zatrzymali się na jego brzegu.

Light czuł się jak w raju- bardzo podobała mu się cisza, płynąca z każdego miejsca w oazie. Zafascynowało go drzewo rosnące na środku jeziora- Hexagon, co to za drzewo które tam rośnie?- wskazał na nie.

-To? To jest Boskie Drzewo Prawdy. Dawno dawno temu zostało tu posiane przez Helyosa, boga światła. Jeszcze przed tym jak Prawdziwi Bogowie przejęli władzę nad światem, żył tutaj pewien człowiek. Człowiek, który został ukarany za buntowanie się przeciwko starym bogom i przemieniony w nasiono drzewa. Nasiono, które nie mogło wykiełkować, bo rosło na nieżyznej ziemi, na które nie spadała ani kropla deszczu. Ale ono nie umarło- taka była kara, że miało trwać i trwać w cierpieniach. Gdy starzy bogowie upadli, bóg Helyos zesłał na tę ziemię potężny deszcz, co sprawiło, że drzewo wyrosło i po dziś dzień tutaj rośnie, jako jedno z niewielu pamiętających stare czasy.

-Ile to drzewo może mieć lat?

-Z dwa tysiące mniej więcej? Ale prawdziwą istotą tego drzewa jest to, że niezwykle rzadko kwitnie i to tylko na specjalne okazje. Pierwszy raz zakwitło pięćdziesiąt lat po zasadzeniu. Drugi raz tysiąc lat temu. Teraz przeżywa swoje trzecie kwitnienie, co oznacza, że dzieje się coś naprawdę ważnego.

-Ma naprawdę bardzo piękne kwiaty.

-Tak, wielkie i dorodne złote kwiaty bogów. Są piękne i mają niezwykłe magiczne właściwości. Są bardzo dużym źródłem magicznej energii, którą można użyć na różne sposoby.

Light był zafascynowany magicznym drzewem. Przesiedział tak w niego wpatrzony dobrą godzinę. Jednak od początku coś go zastanawiało- dlaczego to drzewo mogło zakwitnąć? Co musiało się stać takiego wielkiego? Tego nie wiedział sam.

Również zastanawiało go to, co się wydarzyło wczoraj. Dlaczego został zaatakowany przez wiedźmę. Co ona dokładnie mówiła? Dlaczego to właśnie on?

-Hexagon?

-Tak?

-Od wczorajszej nocy mam w głowie jedno pytanie, które nie daje mi wciąż spokoju-nastała chwila ciszy- Dlaczego ta wiedźma nas wczoraj zaatakowała? Kim ona była? Dlaczego nazwała mnie wybawicielem świata?

-Hm...-zasępił się Hexagon- Chyba czas opowiedzieć Ci tą historię, choć to historia znana i stara jak świat. A więc dawno, dawno temu, światem rządzili starzy bogowie. Starzy, mściwi, podli bogowie zwani Sześcioma Krwawymi Bogami. Byli chodzącymi uosobieniami zła, a każdy z nich reprezentował jakąś złą cechę. Jedną z tych bogów była Eleqtra- bogini światła i prądu, uosobienie mściwości. Około tysiąca pięciuset lat temu ci bogowie zostali obaleni przez nowych bogów i zesłani do Moryii- krainy cierpień i rozpaczy, specjalnie dla nich stworzonego więzienia. Jednakże, trzysta lat temu Eleqtra wydostała się z Moryii. Nowi bogowie poszukiwali jej zażarcie, chcieli ją z powrotem zabrać, ale na ziemi istnieje coś tak silnego i nierozerwalnego z nią, że nie można tego uczynić. Do tej pory nikt nie wie, co to jest.

-Czy ma to jakiś związek z naszą wioską?

-Tak, niestety tak. Nasza wioska została wybudowana około czterystu lat temu, na wzgórzu, które wcześniej było jej świętą górą, także gdy wydostała się na wolność, zaczęła nękać naszą wioskę. Regularnie ją nawiedza, niszczy, a nam trudno w jakikolwiek sposób się temu przeciwstawić. Dlatego od długiego czasu krążą legendy o oswobodzicielu- Tajemniczym wybawcy, który przybędzie na ziemię po to, by ją pokonać i nas od niej uchronić.

-I dlaczego to ja miałbym być tym wybawcą?

-Według legendy wybawca miał nadejść czterysta lat po tej tragedii, a w tym roku wybija równo czterysta lat od jej ucieczki. Poza tym, nadejście zbawcy zapowiadało wiele znaków.

-Jak?

-No np. zbawiciel miał się pojawić znikąd, nagle. Jego przybycie poprzedzi seria nieszczęść, które spadną na wioskę, w której się zjawi.

-A coś takiego miało miejsce?

-No wiesz, póki co nie za bardzo, bo regularne nieszczęścia to u nas normalność

-No to może jednak nie jestem tym "wybawicielem"?

-Czekaj czekaj. Jest tego dużo więcej, w zasadzie każdy gród to inne znaki. Z ważniejszych między innymi to, że zbawca bedzie władać tym samym żywiołem co Eleqtra.

-A ja władam?

-Tego nie wiem, ale podejrzewam, że niedługo się dowiemy. A najważniejsze- moment jego nadejścia mają poprzedzić zgaśnięcie czterech ważnych gwiazd. Których- nie wiadomo. -wstał- Jak widzisz Lighcie, może myślisz teraz inaczej, ale niebiosa mają wobec ciebie inne plany. No dobrze, czas nas goni. Musimy się już pojawić w wiosce.

***

Wieczorem w wiosce nastało ogólne poruszenie. Od dłuższego czasu pod bramą wioski stała nieznajoma osoba. Bosa, ubrana w czarną, postrzępioną pelerynę, okrywającą całe jej ciało, w tym twarz.
-Stać, kto idzie? Odpowiedz mi, jestem strażnikiem wioski, masz obowiązek mi się zameldować.-wezwał strażnik stojący w budce przed bramą.
Ale ta postać się nie odzywała. Cały czas stała, milcząc pod bramą.

Ludzie będący na ulicy zaczęli się niepokoić. Zbierali się pod bramą by doglądać, co się dzieje. W końcu wezwano Hexagona. Nerwowy, przybył wraz z Aydą, Ademem i Lightem. Wszyscy wspięli się po schodach na most zawieszony nad bramą. Hexagon przemówił- Kim jesteś? Masz nakaz przedstawienia się, inaczej nie wpuścimy Cię do wioski.

Postać wyciągnęła jedną rękę przed siebie, drugą zaczęła odkrywać swoją twarz. -Jam, jam jest waszym największym koszmarem.

Nieodkryta HistoriaWhere stories live. Discover now