6

5 0 0
                                    

-Zdaje mi się, że byłem wszędzie...Odwiedziłem każdy kawałek wioski, każdą kamienicę, każdy ogródek i nic. Nic nie widać, nic nie słychać, nikt nic nie wie. Dosłownie, jakby rozpłynął się w powietrzu...A może ty coś usłyszałaś? Znalazłaś coś?

-Nie, nic. Dokładnie tak samo, jak u Ciebie.

-Cholera, nigdzie go nie ma, jakby nagle zniknął z powierzchni ziemi. To aż trudne do uwierzenia...- Nastała chwila ciszy. -Wiesz co, Hexagon?

-No?

-Obawiam się, że on zwyczajnie mógł uciec.

-Też się tego obawiam. Mógł w sumie się nas wszystkich przestraszyć.

-Prawda.

-Ayda?

-Tak?

-Mam przeczucie, że to moja wina...

-Oj daj spokój- powiedziała i położyła mu rękę na ramieniu.- To absolutnie nie jest twoja wina Hexagon. On po prostu sam był zagubiony. Nie mogłeś przewidzieć, jak się zachowa, bo go wcześniej nie znałeś.

-Prawda, ale ja chciałem mu tylko pomóc-nagle posmutniał- A wyszło jeszcze gorzej. A ja chciałem być tylko jak nasz ojciec...

-Ale chciałeś mu pomóc, a sama chęć to już dużo. Słuchaj, nie ma co się zamartwiać, lepiej chodźmy go odnaleźć.

-Dobrze, ale jak?

-Zwyczajnie. Pomyśl tak, jak Light znalazł się w tej wiosce?

-No...przybył pod jedną z naszych bram

-No właśnie. Czy tak naprawdę nie zna tylko tej jednej drogi? Jeśli tak, to jest bardzo duża szansa na to, że to właśnie nią podążył.

-Dobra, ale co jak wybrał inną? Może w międzyczasie odkrył jeszcze jakąś?

-To poszukamy innych, a na razie sprawdźmy tą. Uciekł dziś rano zapewne, daleko uciec nie mógł. -zabrali się do poszukiwań. Spakowali najpotrzebniejsze rzeczy, osiodłali konie i wyjechali z wioski jak najszybciej się dało.

Pędzili ile sił w koniach przed siebie, zostawiając po sobie ogromne tumany kurzu. Zapadła noc, oni dalej nie dawali sobie za wygraną. Jechali dalej z myślą, że może natrafią na jakiś znak. Nagle spostrzegli ślady ludzkich stóp na drodze. Kierowali się nimi dalej, aż dostrzegli, że ślady skręcają i biegną do lasu. Podążyli za nimi.

-Tutaj nas ślady zaprowadziły- rzekł Hexagoon, stając przed wielką, wybijającą się z ziemi skałą.-I...i co dalej?

-Może znajduje się w niej jakaś grota? Ślady są świeże dość, może ktoś chciał tu przetrwać noc.

-I czy to był Light?

-Może. Nie wiem, sprawdźmy ją, może czegoś się dowiemy.- Zaczęli obchodzić skałę. Była ogromnym monolitem, wyglądającym jak wbity w ziemię. Była wysoka, ale za to miała w sobie wiele skalnych półek, porośniętych trawą. Na szczycie była zupełnie płaska. Gdy obchodzili skałę, po drugiej stronie zobaczyli stertę rozwalonych patyków, odsłaniających wejście do groty.

-Pewnie tu jakieś dzikie zwierzę bywało, skoro wejście do jaskini jest zupełnie rozwalone.

-Ale z drugiej strony które zwierzę osłania patykami wejście do jamy. Zwierzęta nie są aż tak inteligentne

-To co mogło to zrobić?

-Przecież to jasne jak słońce. Oczywiście, że człowiek.

-Ale sobie zniszczyć? To byłoby bez sensu.

Nieodkryta HistoriaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora