Can You Feel It 28

551 54 2
                                    

*Perpsektywa Rebbeki

Myślałam, że z czasem będzie coraz lepiej, ale się przeliczyłam. Dopiero teraz zaczęło do mnie docierać to co się wydarzyło, to co mi zrobili. Do tego kilka razy musiałam patrzeć na twarz człowieka, który był temu winny. Złapali ich niedługo po tym jak uciekliśmy. Wydawało się, że ten koszmar się skończył, jednak tak naprawdę dopiero się zaczął. Przesłuchiwała mnie najpierw policja, później prokurator, a później jeszcze rozmawiałam z adwokatem tego drania. Rozprawa trwała kilka dni. Tam po raz kolejny musiałam opowiadać od początku całą sytuację. Do tego byli tam oni wszyscy, świdrowali mnie swoim spojrzeniem uśmiechając się przy tym z zadowoleniem. Posunęli się nawet do tego, aby powiedzieć, że do niczego mnie nie zmuszali, a sama nalegałam na stosunek. Jednak dokumentacja medyczna nie pozostawiała wątpliwości. Podobnie jak i inne dowody przemawiały na moją korzyść. Moja mama nie była w stanie zeznawać. Przyszła do sądu naćpana. Skleiła na mównicy kilka zdań, ale nic z nich nie wynikało. Przed sądem zdecydowałam, że powiem jaki ona miała w tym udział. To była jedna z najtrudniejszych decyzji w moim życiu, przez którą ona także została skazana. Nigdy nie zapomnę słów, które wykrzykiwała pod moim adresem, gdy ją zabierali. O tym jaką jestem wyrodną córką, że donoszę na własną matkę, że kiedyś tego pożałuje, że lepiej by było, gdyby mnie tam zabili...
*
Po tym wszystkim wróciłam do Diany, a raczej ona mnie do tego zmusiła, gdy zobaczyła w jakim jestem stanie. Wcześniej moje myśli były zajęte procesem i nie miałam czasu, aby odreagować. Teraz jednak, gdy to dobiegło końca zaczęły nękać mnie różne myśli. Napady płaczu były codziennością, nie chciałam jeść, wychodzić, a o spokojnym śnie mogłam pomarzyć. Michael też starał się pomóc. Urywał się z prób, kiedy tylko mógł, aby spędzić ze mną chociaż godzinkę. Jednak przy nim starałam się panować nad sobą, nie wiem czy był świadomy w jakim naprawdę jestem stanie.
Dzień przed wyjazdem w trasę nie poszedł na próbę, ale z samego rana zapukał do domu Diany. Ona jeszcze spała, ale ja siedziałam w kuchni i próbowałam zająć czymś myśli więc nawet nie usłyszałam, kiedy pukał. Dopiero dźwięk telefonu wyrwał mnie z zamyślenia.
-Cześć Mike
-Słyszę, że już nie śpisz
-Nie nie, coś się stało?
-Nie, tylko stoję właśnie pod waszymi drzwiami i zastanawiam się czemu nikt mi nie otwiera
-Coo, a pukałeś?
-Skąd, mówiłem sezamie otwórz się i czekałem aż zadziała
-Już dobrze dobrze, nie uciekaj, zaraz ci otworzę - rozłączyłam się i pobiegłam do drzwi.
-No w końcu się doczekałem
-Przepraszam Cię, ale naprawdę nie słyszałam pukania
-To co takiego robiłaś?
-Nic takiego- Machnęłam ręką -ty dzisiaj nie masz prób?
-Mam - popatrzyłam na niego -Ale zrobiłem sobie wolne, jutro wyjeżdżamy i chce dzisiaj pobyć z Tobą
-Cieszę się, chodź rozgość się a ja zrobię herbaty, chyba że wolisz kawę
-A nie zapomniałaś o czymś?
-Hm?
-Nie przywitałaś się- Mówiąc to rozłożył ręce. Uśmiechnęłam się i od razu się przytuliłam -Za to, że musiałem tyle czekać to teraz cię nie puszczę
-A kto ci ciasto ukroi? Mam marchewkowe
-Mmmm, moje ulubione
-Wiem i do tego bita śmietana
-Kusisz, ale nadal nie zamierzam Cię puścić
-Więc co zrobimy?
-Zaniosę Cię do kuchni - Nie czekając na moją odpowiedź wziął mnie na ręce.
-Wariat
-Ale za to jaki kochany -Wyszczerzył się
-I skromny
-Ty to się ciesz bo nie każda ma okazję być na rękach u samego Michael Jacksona
-Pff I że niby mam się czuć jakoś wyjątkowo?
-Oczywiście - Dałam mu pstryczka w nos -Ej a to za co?
-Chciałam sprawdzić jak to jest pstryknąć w nos samego Michaela Jacksona
-I jak wrażenia?
-No wiesz - poruszyłam znacząco brwiami. Chyba od niego się tego nauczyłam. W końcu poszliśmy do kuchni, gdzie postawił mnie na podłodze jednak tak jak obiecał nadal nie wypuścił mnie z objęć. Przylepił się do moich pleców i tak został podczas gdy ja robiłam herbatę i kroiłam ciasto. Jednak w końcu musiał mnie puścić i pomóc mi w przeniesieniu kubków z herbatą i ciasta do salonu.
-Muszę się do ciebie wyprzytulać, bo kolejna okazja będzie najwcześniej w styczniu - Oparłam głowę na jego ramieniu, a on mnie objął i głaskał po głowie -Chciałbym być już spowrotem
-Dlaczego jedziesz skoro nie chcesz?
-Chcę się odciąć od zespołu, ale bracia mnie prosili, żeby zakończyć to trasą i nie mogłem im odmówić
-A jeśli poproszą cię o kolejne?
-Odmówię
-A co na to wszystko Joseph?
-Serio pytasz?
-Aż tak źle?
-Jak powiedziałem, że odchodzę z zespołu to myślałem, że mnie tam pobije - przez chwilę nic nie mówił-Ale w tej kwestii ma niewiele do powiedzenia, nie zmienię decyzji
-A bracia?
-Nie byli szczęśliwi, ale akceptują to, a ja myślę że dadzą sobie radę sami
-Jesteś pewny że chcesz odejść?
-Tak, dużo nad tym myślałem i chce się dalej rozwijać, a bycie w zespole trochę to ogranicza
-Skoro tak mówisz
-Nie przejmuj się tą sprawą - Poczochrał mnie -Jeszcze nie wyjechałem, a już bym chciał wrócić
-Przecież lubisz występować
-Kocham, ale to nie jedyne co kocham- nie odpowiedziałam. Jeśli będzie chciał powiedzieć coś więcej to powie. Ale nie chciał. -A jak się czujesz?
-Chyba lepiej - Kłamstwo. Ale nie chciałam go martwić przed samym wyjazdem.
-Na pewno?
-Dlaczego miałabym kłamać? - Zaczął mi się uważniej przyglądać
- Po prostu wydaje mi się, że się zmieniłaś
-Dziwisz się? - Powiedziałam to chyba w sposób zbyt pretensjonalny, bo się nie odezwał -Przepraszam
-W porządku, wiem że potrzebujesz czasu, aby sobie wszystko poukładać
-Nie wiem czy kiedykolwiek to się uda
-Rebbie uda się na pewno
-A jak nie?
-Nie ma takiej opcji
-Ta, prędzej się wykończę - gdy to usłyszał wziął mnie za ramiona i popatrzył mi prosto w oczy
-Nawet tak nie mów
-Dobra
-Rebbie, posłuchaj jesteś dla mnie naprawdę ważna, obiecaj że nic sobie nie zrobisz
-Nie mogę, nie wiem...
-Proszę cię - widziałam, że lekko drżał. Widziałam, że mu zależało, nie chciałam, aby martwił się podczas trasy więc w końcu powiedziałam to co chciał usłyszeć.
-Obiecuje - odetchnął i mnie przytulił-Ale porozmawiajmy teraz o czymś przyjemniejszym
-Może pójdziemy się przejść?
-Ok - Jak powiedział tak zrobiliśmy. Do wieczora pospacerowaliśmy po ogrodzie, a później siedzieliśmy na huśtawce obserwując zachód słońca.
-Mike mam pytanie
-Hm? - Pogłaskał mnie po głowie, którą miałam opartą na jego ramieniu.
-Zostaniesz na noc? - Nie wiem co mnie napadło, że o to zapytałam. Chciałam już coś powiedzieć, ale zobaczyłem, że się uśmiecha.
-Zostanę - Trochę zdziwiłam się, że tak szybko się zgodził, ale równocześnie się cieszyłam. Od tamtych wydarzeń spałam sama i brakowało mi kogoś obok. Diana również była zaskoczona, ale nic nie mówiła. Resztę wieczoru przesiedziliśmy we trójkę prowadząc luźne rozmowy.
-Będę tęsknić - Powiedziałam, gdy już leżeliśmy w łóżku
-Ja też i to bardzo - Przyciągnął mnie bliżej do siebie i przytulił. Nie spaliśmy długo tej nocy. Leżeliśmy przytuleni, mówiąc niewiele, bo słowa były zbędne. Chcieliśmy się nacieszyć swoją obecnością, w końcu zobaczymy się dopiero za pół roku.

Can You Feel It | MJ | ZAKOŃCZONE |Where stories live. Discover now