Tylko...|Rozdział 5

825 51 61
                                    

obudziłem się, sam,na nierozłożonej kanapie, z kocem w lamy. 

Hubert- to był tylko sen...

Karol na pewno już wrócił, bo nie było wcześniej tego koca z lamami. więc wstałem i poszedłem na górę do pokoju gościnnego. Spadł mi kamień z serca kiedy zobaczyłem Karola, śpiącego w owym pokoju. sprawdziłem na zegarze który wisiał nad łóżkiem która jest godzina. była 12:23. nie dziwiłem się że Karol jeszcze nie wstał. może w nocy po mieście pałętać się przez godziny. patrzyłem się na Karola przez parę dobrych minut, nie wiem dlaczego. jak się ocknąłem, to pomyślałem że zrobię coś przydatnego, mianowicie zrobienie śniadania. zrobiłem omlet, bo od dawne nie go nie jadłem. więc zabrałem się do roboty. nie trwało to długo, ok. 10 min. 5 minut na porcje. że moje HOME MADE omlety powoli wystygały, to miałem zamiar obudzić Karola, żeby miał ciepły posiłek, a nie zimny jak na Antarktydzie. przy okazji wziąłem walizki które dalej leżały na parterze. jak szedłem na górę to dużo rozmyślałem o tym śnie, chyba musiałem usnąć w trakcie filmu, czy Annabelle 2 była aż tak nudna?, czy po prostu ja byłem zmęczony?.jak dotarłem do pokoju gościnnego, to Kariś- znaczy Karol dalej słodko spał, tak szkoda było by go obudzić, więc wziąłem walizki i je na niego rzuciłem XD. 

Karol- Hubert Kurwa, co ty odwalasz!

Hubert- budzę cię na śniadanie.

Karol- ale nie mogłeś zrobić tego bardziej delikatnie!?

Hubert- nie, a teraz wstawaj.

zadowolony wyszedłem z pokoju i skierowałem się do kuchni, gdzie zasiadłem do  stołu i zacząłem już jeść. po chwili Karol zszedł na dół i po chwili pojawił się w drzwiach kuchni. 

Karol- co tam upichciłeś? 

Hubert- omlet.

Karol- ale nie jest zatruty?

Hubert- nie.

po chwili chłopak zasiadł przy stole i zaczął jeść.

Karol- smaczne.

Hubert- dzięki...

nagle Karol wstał.

Karol- wstań

Hubert- po co?

Karol- powiedziałem wstań!

Bez wahania od razu wstałem. Karol chwycił mnie za nadgarstki i przymocował mnie do ściany. stał bardzo blisko, bardzo blisko. po czym się do mnie się do mnie przybliżył i szepnął do ucha...

Karol- co się z tobą dzisiaj dzieje?

Hubert- n-nic...

Karol- mnie nie okłamiesz...mów.

Hubert- po prostu miałem zły sen, to wszystko.

Karol- czy ja byłem w tym śnie?

Hubert- t-tak.

Karol dalej szeptał, co było bardzo niepokojące,  nagle odszedł. 

Hubert- a y gdzie idziesz?

Karol- nie słyszysz że ktoś zadzwonił do drzwi?

Hubert- nie...

Karol zaczął się śmiać, i jak otworzył drzwi to przestał. zdziwiony wyszedłem z kuchni i zobaczyłem w drzwiach jakiegoś mężczyznę, trochę wyższego ode mnie, czarne włosy, , czarna bluza, ciemne jeansy i adidasy. jednak jego twarzy nie mogłem zobaczyć. przypominał mi kogoś...ale kogo?

Karol-co ty tu robisz? mówiłem ci że masz tu już nigdy więcej nie przychodzić.

Karol powiedział to bardzo...spokojnie? tak chyba, to słowo pasuje. 

?- Karol, ja za tobą tęsknie proszę porozmawiajmy--

Karol- już rozmawialiśmy i...

?- ale dalej mi nie-

Karol- POWIEDZIAŁEM ŻE JUŻ ROZMAWIALIŚMY!

Karol zaczął krzyczeć, bałem się wyjść, nie wiedziałem co zrobić. więc po prostu stałem. 

?- ALE JA CIĘ DALEJ KOCHAM!

Karol- A JA CIEBIE NIE! 

nagle się uspokoił i powiedział.

Karol- wracaj do tej twojej zdziry!

?- Ale ona była tylko na chwilę a ty-

Karol zamknął mu drzwi przed nosem.

Ten chłopak, cały czas uderzał w drzwi i wołał żeby porozmawiali. Karol tylko oparł się o ścianę, i powoli zsuwał się w dół. po chwili usłyszałem jak zaczął płakać, bez wahania do niego podszedłem, i przy nim kucnąłem. ten spojrzał na mnie, ściągnął okulary i przytulił, i to mocno. usiadłem na kolanach, i odwzajemniłem uścisk. nagle Karol mnie puścił.

Hubert- Co jest.

Karol- on musi przestać...

Karol wstał i poszedł do drzwi przy czym je otworzył.

Karol- Adrian...Musisz przestać. wybaczam ci, ale to nie znaczy że będziemy znowu razem...

Hubert- ADRIAN!?

tak, to był mój najlepszy przyjaciel Adrian...nie mogłem uwierzyć...jak oni mogli to przede mną   ukrywać...wziąłem telefon ubrałem buty, popchnąłem Adriana bo stał mi na drodze i nagle poczułem że ktoś łapie mnie za rękę...Był to Karol. próbowałem uciec ale on był silniejszy. 

Karol- musimy sobie parę rzeczy wyjaśnić. 

Adrian- Hubert...proszę.

Hubert-obaj siebie warci. Karol....puść mnie.

Karol- Nie, dopóki nie porozmawiamy.

Hubert- MASZ MNIE PUŚCIĆ!

Karol mnie dalej nie puścił. Nagle poczułem  ból w okolicach głowy. czarno. pustka. nic nie widziałem ani słyszałem. I nagle się obudziłem...

Hubert- au moja głowa...

Adrian- sory nie chciałem cię tak mocno walnąć. heh.

Szybko otworzyłem szeroko oczy i zobaczyłem Przede mną Karola i Adriana stojących przede mną gdyby nigdy nic się nie stało.

Karol-  proszę, wysłuchaj nas...

Hubert- pięć minut...

Adrian- dzięki!

Karol- ja zacznę...

751 słów

{Siema! niezły zwrot akcji, co nie?  dzisiaj mniej bo mi się nie chce pisać XD, ale mam pytanie ? czy lepiej żeby rozdział był co tydzień i miał tak 700-1300 słów, czy codziennie ale tylko 200 słów? dajcie znać w kom! a ja się z wami żegnam ! paaa} 


Kim Jestem? Dealereq X DoknesWhere stories live. Discover now