Napaleiec|Rozdział 18

637 29 88
                                    

Masaż był przyjemny i kojący...

Karol przestał całować mnie po mojej szyji i skierował swoje usta na mój tors. Ale jemu zawsze coś nie pasowało...

-Dobra, starczy. Jeszcze pielęgniarkig nas przyłapią, a zapewniam cię że to będzie wstyd.- oznajmił, zsuwając (dop.aut. nie wiem jak napisać XD) mnie siebie z swych kolan.

-Ale...- chciałem go przekonać. Ale ten jak typowy uparciuch, stawiał na swoim.

-Jeszcze będziemy mieli okazje- powiedział i mrugnął jak jebany kot oczkiem.

Ja jak typowy debil musiałem się zarumienić. No kurwa, zabije tego kto wymyśił rumieńce. Nawet mi tu nie pieprzcie że BÓG bo ja to wiem. IRONIA.

-To kiedy cię wypisują, ty głupolu?- brzmie jak dziecko które próbuje kogoś wyzywać, ale jak ja mam go niby nazwać? No wiecie, Szmaciarz nie pasuje, na idiote się obrazi a jak nazwę go Debilem, to zacznie mi tu argumentować, dlaczego nim nie jest. No cały Kurwa Karol.

-Dziasiaj, a czemu pytasz?- dopiero po chwili ogarnął, dlaczego go pytam. -Hubert, co ty taki napalony?- zapytał głupio.

-Ja...nie wiem.- odpowiedziałem i naprawdę się zastanawiałem czamu się tak czułem.

-Mam zaraz odebrać papiery- powiedział, a ja mu przerwałem.

-Nie! Ja odbiorę!- wrzasnąłem.

Oczywiście jak normalna para, zaczęliśmy śię nawzajem argumentować, dlaczego to on powinien odebrać papiery. I wiecie co? Wygrałem! Wybiegłem z "pokoju" I pobiegłem do recepcji.

***
Leżeliśmy w nowym domu Karola. 2 miesiące temu, udało mu się sprzedać tą poprzednią ruderę, i zneleźliśmy piękny dom w...Gajkowie. Tia. Dziwna nazwa, ale jest spokojnie i ładne widoczki. Kupiliśmy ładny dom z dwoma piętrami, wielkim ogródkiem, piwnicą i strychem. Postanowiliśmy trochę oszklić dom.

I tak znajdujemy się w teraźniejszości. Leżymy na wielkim małżeńskim łóżku, patrząc na niebo. Jane niebo. Żadnych chmur i cisza. To było to czego mi brakowało. Karol znalazł dobrze płatną pracę. Że dalej dostawał pieniądze od swoich rodziców, to co 2 tygodnie chodziliśmy na wielkie zakupy. Pewnie zastanawiacie się dlaczego Karol poszedł do pracy. A to dlatego że mu się nudziło w domu. Znalazłem nową szkołę, znajomych a co najważniejsze spokój. Kocham to że prawie wszyscy tolerują moją oriętacje. Zawsze coś się działo w Warszawie. Kradzieże, oszustwa a czasami morderstwa. A tu? Cicho! Oaza spokoju!

Dzisiaj spotykałem się z Alicją i jej chłopakiem Alexem. Będziemy się "Uczyć" w pobliskim parku. A tak na prawdę na imprezę. Karol, by się wkurwił jak bym mu powiedział prawdę. Ostatnio stał się upierdliwy, jak rodzic. A on jest tylko 3 lata straży ode mnie.

***

O imprezie nic wam nie opowiem, bo kurwa nic nie pamiętam. No może parę rzeczy. Naprzykład:

-Aleeeeeeeeex! Aliiiiiiiiiii! Gdzie mój drink! Chcę się schlać w trzy dupy!- wrzasnąłem.

Tylko to. Nieźle co? A najlepiej było jak wracałem do domu. Sam. Bo Alicja i Alex ruchali się w publicznej toalecie.

Najpierw wywaliłem się na beton.

Potem prawie zostałem przejechany przez samochód.

Następnie gadałem z jaszczurką.

A pod koniec, dostałem od starszej kobiety maliny, bo mówi że jej wnuczka mieszka w Niemczech, i nie ma komu dać.

Gdy wróciłem do domu, niezwłocznie zacząłem szukać Karola. Nie zajęło to długo, bo mogłem się spodziewać gdzie się znajduje. Leżał na łóżku. Patrzył się w gwiazdy. Położyłem się obok niego. Leżeliśmy dobre pół godziny kiedy jeden z nas się odezwał.

-Nie uczyłeś się, prawda?- zapytał, a ja nie chciałem go bardziej okłamywać więc tylko kiwnąłem głową na potwierdzenie, ci chłopak zauważył.

-jesteś zły?- zapytałem. Naprawdę się bałem jego reakcji.

-Nie.- zaprzeczył -Tylko trochę zawiedziony.- poczułem się okropnie. Nie powinienem okłamywać Karola.

Przytuliłem się do MOJEGO chłopaka. Położyłem moją głowę w miejscu gdzie znajduje się serce. Zarzuciłem nogę na te chłopaka. Ostatecznie złapałem go za rękę, i ułożyło mi gdy poczułem jak chłopak ją zaciska. Jego dłoń gładziła moje plecy, co naprawdę było przyjemne. Chłopak pocałował mnie w głowę, po czym zapadłem w głęboki sen.

***

-Kochanie...kochanie- usłyszałem szepty.

-Hyh?-

-Jest poniedziałek.- powiedział stanowczo.

Już chciałem się zerwać z łóżka gdy Karol mnie przytrzymał.

-Daj mi dokończyć.- powiedział, a ja się uspokojiłem. -Że wczoraj przyszedłesz w krótkiej koszulce z imprezy, to się rozchorowałeś. A ja wziąłem wolne.-

-Do czego zmierzasz?- zapytałem.

-do tego, żebyś odblokował telefon i wyłączył budzik, bo mi hasła nie powiedziałeś.- powiedział.

-Karol-

-Tak?- zapytał

-Nie. Moje hasło to Karol-

-aaa, spoko.-

***

Była 12:30 a my dalej leżeliśmy na łóżku, jak leniwce pospolite. Noo, z tym my to trochę kłamałem. Bo Karol biega po domu. Raz daje mi antybiotyki, raz wodę, raz śniadanie a potem całusy. Sweeet. Przepraszam to idzie tak:

KAWAIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII!!!!!!!

-Karol?-

-Tak- zaciekawił się

-Jesteś prawivzkiem?- Wiem.brzmi to dziwnie. No ale to dziwne, że nigdy nie ma ochoty. Człowiek bez seksu, to jak mucha bez skrzydeł. Wyjebie się o wszystko.

-Nie.- zaprzeczył

-A robiłeś to tylko z dziewczynami?- drążyłem temat.

-Nie. Też z chłopakami- odpowiedział.

I tu mnie zgasił. Nie no teraz to naprawdę się zastanawiam co mu odpierdala.

-To czemu nie chcesz się ze mną pieprzyć?- zapytałem NAPRAWDĘ poważnym tonem głosu.

-O Jezu Hubert. Jak coś to będziemy uprawiać sex. Pieprzenie to wyruchanie kogoś niczym marek specjalista, po czym się ją albo go zostawia na zbity pysk.- odpowiedział, no i znowu kurna mnie zgasił.

I tak nam minął dzień. Pytałem się o jego orientację i przeżycia seksualne, a on mi odpowiadał.

(852 słów)

Siema sikoratki!
No niebyło mnie długo, ale artblock to noewyleczalna choroba. I tak zmierzamy do końca tej historii. Jeszcze 1 Rozdział I Epilog! Wiem szybko. Ale poprostu nie mam pomysłów na rozdziały. Mam już inny pomysł na inną książkę, więc nie jest tak źle.

To Naraaa!


Kim Jestem? Dealereq X DoknesWhere stories live. Discover now