chapter eight | day14

1.3K 123 6
                                    

171218
NamJoon obudził się z wielkim bólem głowy i nadzieją, że wszystkie wydarzenia sprzed kilku dni były jednym, głupim snem. Codziennie zasypiał dosłownie obok Jina i budził się w tym samym miejscu. Nie zepchnięty z łóżka, nie sam. Miał nadzieję, że jak znowu wstanie, to poczuje zapach pysznego śniadania, usłyszy falę wyzwisk skierowanych w jego stronę. Żadna z tym rzeczy ostatnio nie miała jednak miejsca. Sprawdzał czy blondyn oddychał, czy się nie porusza. Leżał nieruchomo i jego klatka piersiowa powoli się unosiła.

Westchnął głośno i udał się do ,,kuchni" w zamyśle przygotowania porannego posiłku. Próbował zrobić coś innego niż kanapki, coś podobnego do tego co gotował Jin.

-Jin... - szepnął cicho brunet. W jego oczach ponownie zebrały się łzy. Co jeśli jego skarbek już nie wstanie? Nie, to niemożliwe. Przecież oddycha, tak? NamJoon nie jest w stanie sobie tego wszystkiego wyobrazić. - Lubię cię... Chyba jak przyjaciela?

Starszy Kim zamyślił się. Stałby tak, macając ścierką kółka, jeszcze długi czas, gdyby nie zapach spalenizny oraz dymu. Brunet otworzył szeroko oczy, zaczął klnąć i próbował ugasić drobny ogień na patelni.

-Ty idioto... Myślisz chociażby trochę?

Kiedy chłopak usłyszał te cudne, lekko zachrypnięte warknięcie, miał ochotę skakać te szczęścia. Po jakże szybkim ugaszeniu płomyka, szczęśliwy skoczył na SeokJina i go przytulił nie myśląc o konsekwencjach.

-Spadaj, przygniatasz mi żołądek -parsknął śmiechem Jin. Joon jednak się nie odsunął, a przytulił go mocniej.

-Tęskniłem... Tak trochę...

-Ach... A ja nie... - westchnął z rozmażeniem blondyn i zaczął się śmiać.- Żartuje... - dodał szeptem, czego NamJoon nie usłyszał.

___________________________________

YoonGi oglądał monitury. Tradycja. Szukał swojego chłopaka, ale za każdym razem zero rezultatów. Czy w ogóle mógł go jeszcze nazywać swoim chłopakiem? Czy mógł mówić, że HoSeok jest jego?

-Brakuje mi cię skarbie... -szepnął.

-Mi ciebie też...

Różowowłosy słysząc te słowa po prostu wstał i przytulił bruneta. Pierwszy raz od dawna po jego policzku spłynęła łza...

loading 26%... ||||||||||||||


you can not escapeWhere stories live. Discover now