chapter eleven | day18

1.1K 113 14
                                    

             Jin obudził się rano. Przetarł swoje powieki i pokierował wzrok na swojego towarzysza. Spał. Spał jak gdyby nigdy nic. A SeokJin? Męczył się przez połowę nocy z zaśnięciem. To nie tak, że zdenerwował go ten widok (wręcz dostawał od niego ataku cukrzycy, ale to pomińmy) i NamJoon samą swoją obecnością go irytował. Po prostu wkurwiło go, ze ten tak spokojnie spał.

                Blondyn westchnął głośno po czym ruszył do kuchenki. Zrobił im na śniadanie jakieś kanapki, a talerz dla bruneta odstawił przy jego łóżku.

-Ten pieprzony egoista ma czułe serduszko... -mruknął blondyn i odwrócił się tyłem do chłopaka.

                  Wtedy zobaczył drzwi, a dokładniej czarny napis ,,Jak tak dalej pójdzie, to nie wiem czy coś z tego wyjdzie skarby".

                   SeokJin prychnął.

                   SeokJin przełknął nerwowo ślinę.

                   SeokJin sięgnął drżąca dłonią zaczął to zmywać jakimś wilgotnym kawałkiem papieru. NamJoon przesadza, on powinien to sprzątać! Nabazgrał to niech sprząta, świnia jedna...

-Niech się wyśpi... -szepnął do siebie z nie zdając sobie sprawy z tego co mówi.

                     Starszy Kim tylko siedział i w ciszy patrzył na młodszego, spożywając posiłek.

___________________________________

-Szukają nas - westchnął głośni YoonGi.

-Jak to? Skąd wiesz? - zapytał ze zdenerwowaniem brunet i podszedł do ukochanego.

-Park namierzył tego policjanta, jak mu tam... JeongGuk?

loading 65%... ||||||||||||||||||||||||||||||||||||

~*~
Jak długo nie ma rozdziału, to możecie mi napisać na prywatnych i przypomnieć ;)
Tak trudno mi się to pisało lool
Za kilka miesięcy znowu wakacje... Potem znowu kilka miesięcy nauki... Matura... Studia... Praca...
I śmierć.
Więc po co żyjemy?
Dziękuje za uwagę.

you can not escapeWhere stories live. Discover now