Rozdział drugi

1.1K 61 49
                                    



Wyrwała się. Oczywiście, że się wyrwała, bo kto normalny stałby parę centymetrów dalej od twarzy obcego Niemca, z którym i tak już miało się na pieńku? Andreas, ponieważ tylko tyle o nim wiedziała, był jeszcze bardziej zdziwiony od niej samej. Pewnie chciał jej coś powiedzieć, może, że zachowuje się jak wariatka? Nie potrafiła wyrazić tego, jak bardzo jest sobą zażenowana. Powinna przeprosić nastolatka i obiecać, że już więcej jej nie spotka. Z drugiej strony, lepszym pomysłem okazałoby się odkupienie mu spodni, ale: nawet nie znała jego numeru, nie miała pojęcia czy jeszcze kiedyś się spotkają i te czynniki na ogół powinny wystarczyć.

- Przepraszam. - Już nie wiedziała czy zwraca się tylko do blondyna, czy też do ludzi, których starała się wyminąć.

Z początku, chłopak wydawał się skory do pójścia za nią, lecz ostatecznie zrezygnował. Dalia ucieszyła się w duchu. Miała ochotę pobiec przed siebie, a nawet wybiec z tej głupiej, niemieckiej knajpy. Irytowały ją spojrzenia ludzi, gdy starała się przejść pomiędzy nimi i różnorakie słowa pogardy, a także on. Co za ironia, przecież to ona wylała mu herbatę na spodnie i wpadła na niego na stoku. Teraz zwyczajnie marzyła, żeby ktoś wymazał jej pamięć z tego dnia i zastąpił nową, czystą kartą.

- Dalia! Halo, Gajda! - usłyszała krzyki, a następnie zobaczyła jak pulchna blondynka macha w jej stronę ręką.

Poczuła chwilową ulgę. Koniec niezręcznych sytuacji - przynajmniej na teraz. Znów rozpoczęła się przeciskać pomiędzy zrzędliwymi Niemcami, świdrującymi ją wzrokiem. Powtarzała sobie: "byle tylko dojść do celu". Równie dobrze mogła się ponownie poślizgnąć - wtedy każdy by się od niej odsunął. Nagle poczuła jak kolejna dłoń chwyta ją za nadgarstek i ciągnie w stronę drzwi tego niewielkiego budynku. Jej przyjaciółka postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i wyciągnąć tę nieszczęsną sierotę z opałów. Nie nadążała za nią.

- Emila, błagam, zatrzymaj się na chwilę - prosiła, na co ta posłała jej spojrzenie typu "porozmawiamy za chwilę" lub "co ty do cholery robiłaś", co wydawało się Dalii bardziej prawdopodobne.

Każdy z jej znajomych czekał już przy stole. Jedli grilowaną kiełbasę albo pili czekoladę z bitą śmietaną, zaśmiewając się do rozpuku, dopóki jej nie zobaczyli. Wtedy przypomniała sobie, że w porównaniu do nich, ona została z połową pozostałości napoju, który nie był już tak gorący jak wcześniej. A potem naszła ją kolejna myśl - Andreas, na co momentalnie się skrzywiła.

- Coś się stało? - zapytał Karol, ten troskliwszy i zdecydowanie bardziej odpowiedzialny od swojego starszego o rok brata.

Brunetka pokręciła głową, odstawiając na stół napój, na który i tak już straciła ochotę. Wiedziała, że ten wybryk nie ujdzie jej na sucho i gdy tylko wróci z Emilką i Idą do pokoju, rozpocznie się szczegółowy wywiad. Spokojnie, jak gdyby nigdy nic, usiadła obok chłopaka zastanawiającego się nad jej stanem.

- Przegapiłam coś? - zapytała tym zwyczajnym tonem, zarezerwowanym wyłącznie do sytuacji typu "świetnie, wiem, że mam przerąbane, ale zmieńmy temat".

Ida siedząca naprzeciw niej, zaśmiała się pod nosem, ukazując rządek białych zębów. Jak zwykle, pomalowała usta krwistoczerwoną pomadką, zwracając na siebie uwagę więcej niż połowy ludzi w karczmie. Zasłoniła swoje lisie włosy charakterem, zbyt specyficznym do przyjaźni, ale o wiele trudniejszym do postawienia się jako wróg. Dalia nadal nie rozumiała pewnych zawiłych relacji, ale czuła, że z każdą chwilą ona i ta dziwna dziewczyna (o zgrozo, dziwniejsza od niej) zaczynają się coraz bardziej lubić. Teraz brunetka posłała jej zgromione spojrzenie, które ta zwyczajnie zignorowała.

Schrei nach Liebe | A. Wellinger Where stories live. Discover now