Rozdział siedemnasty

393 39 22
                                    


Żałował, że to powiedział. Dalia zamilkła, lekko kiwając głową jakby zastanawiała się czy dodać coś od siebie. Miała dwa wybory: zranić Andreasa lub siebie.

To znaczy, obie decyzje stanowiły jedno. Nie widziała dla nich żadnych szans. Przecież byli tylko zagubionymi nastolatkami w brutalnym świecie o ustalonych regułach.

A może wstrzymywała się tylko i wyłącznie dlatego, że faktycznie coś do niego poczuła? Może zwyczajnie przerażało ją rozczarowanie? A może... wydawało jej się, że nie poradzi sobie z tym wszystkim? Media nie dawały by jej spokoju. Laura radziła sobie znacznie lepiej w każdym aspekcie życia. Nawet jeśli jej wtedy nie znała, zdążyła usłyszeć o "wyjątkowej przyjaciółce, choć kto wie, może i dziewczynie?" Andreasa Wellingera.

- Dogadujecie się - zauważyła. - A ja wpadłam przejezdnie - dodała, próbując rozluźnić atmosferę. - Nie spodziewałam się, że...

- Że znowu się spotkamy? - zapytał, tym razem bez tych wesołych iskierek w oczach.

Posępnie wpatrywał się w konary drzew, jakby zobaczył tam coś interesującego - na przykład Kazacha w drugiej serii konkursowej.

Dalia zdążyła oswoić się ze skokami i po części, gdy znalazła czas, oglądała zawody Pucharu Świata. A jednak nie mówiła o tym nastolatkowi, który harował jak wół, żeby znaleźć się tylko jak najwyżej stawki. Grono jego wiernych fanek skutecznie się powiększało, próbując przy tym odgadnąć z kim blond młodzieniec znów się spotyka. Każda pragnęła być właśnie tą jedyną. Jak to bywa w życiu, owe panie nie mogły mieć wszystkiego.

- Ujęłabym to łagodniej, ale... tak. Właśnie tak.

Nie spodziewała się, że jej serce po raz kolejny zostanie strzaskane niczym kruche szkło na drobne kawałeczki. Przecież wszystko było zaplanowane. Co do miesiąca, dnia, godziny. Powinna przestać wpatrywać się w jego szklące się oczy - pewnie od zimna. Powinna go zostawić. W tym świecie brakowało dla nich miejsca.

- Nie przewidziałaś mnie w swoim planie? - dopytał prawdopodobnie półżartem a półserio.

Trudno było odpowiedzieć na tak na pozór banalne pytanie.

I never dreamed that I'd meet somebody like you.

And I never dreamed that I knew somebody like you.

No, I don't want to fall in love.

No, I don't want to fall in love.

With you. With you.

- Może podświadomie zawsze o tobie myślałam. - Wzruszyła ramionami. - Ale...

Nie potrafiła dokończyć, bo prawda kłuła w oczy. Szczypała, krzyczała i błagała o zamilknięcie -niedokończenie zdania, które zaraz miała wypowiedzieć. Do głowy napłynęło jej tak wiele myśli i słów, które chciała z siebie wykrzesać, ale wydała z siebie tylko ciche westchnienia. Nie potrafiła.

- Możesz to powiedzieć. Przecież nie będę płakać.

Mimo swojego stanu, zaśmiała się cicho, mając dziwne wrażenie, że (co za ironia) to właśnie w jej kącikach oczu wzbierają się drobne łzy. Co za żałosna sytuacja. Błagała siebie w myślach, żeby zakończyć to przedstawienie jak najszybciej. Nigdy nie była dobra w trudnych rozmowach, zawsze uciekała do swojego awaryjnego schronu, gdzie trzymała różne żarty, które potrafiły rozluźnić sytuację lub... wycofywała się. Tym razem nie potrafiła. Auć. Pokręciła głową, odwracając się w stronę delikatnie wzburzonej tafli jeziora. Jej wewnętrznego odbicia lustrzanego.

Schrei nach Liebe | A. Wellinger Kde žijí příběhy. Začni objevovat