Rozdział piętnasty

378 39 32
                                    


Wyobraź sobie, że czeka cię ważna decyzja w życiu, którą chcesz podjąć. Być może zmieni ona twoje życie, sposób patrzenia na pewne sprawy lub staniesz się po prostu szczęśliwa. Wyczekujesz, wsłuchujesz się w każdy, nawet najmniejszy dźwięk, mając nadzieję, że usłyszysz głos tej jednej osoby, która zawładnęła twoimi myślami. Nie potrafisz jej odpędzić z własnej głowy i wciąż coś, cokolwiek ci ją przypomina. Masz zamiar zadzwonić. Naciskasz na metalowym ekranie numer z jej łagodnym uśmiechem i świecącymi się oczami gotowymi wycisnąć z ciebie każde słone łzy. Czekasz na sygnał. Twoje serce jakby przyspieszyło biegu i tylko czeka aż usłyszysz jego miękki głos. Zaczniesz przepraszać, będziesz niepewna jak nigdy, ale poczujesz, że ta droga jest właściwą. Zrozumiesz. Wszystko będzie wydawać się jasne i klarowne, dopóki nie usłyszysz tego prawdziwego głosu - innej osoby.

- Kto mówi? - zapytała młoda dziewczyna najprawdopodobniej w wieku Dalii tylko, że w języku niemieckim.

Telefon Andreasa Wellingera odebrała właśnie ona.

Całe jedzenie nastolatki podeszło do gardła. W końcu miesiąc to całkiem sporo czasu, nieprawdaż? Cóż, ktoś mógł się pospieszyć i wykorzystać tę okazję. A ona zdecydowała się za późno.

- Halo?

- Laura?

Trzy głosy przenikały się nawzajem lub... tak, właściwie dwa. Dalia milczała. Wystarczyło jej to imię, które wypowiedział chłopak. Rozłączyła się z bólem, którego do tej pory nie potrafiła opisać. Zgasiła tę rażącą nadzieję, wprawiającą w osłupienie.

***

Samolot, jak się okazało, miał nie tylko opóźnienie, ale również lot trwał o wiele dłużej niż można się było spodziewać. Dalia nie potrafiła się wybudzić z gorzkiego snu. A może to był trans? Czuła sól w gardle i niezidentyfikowane uczucie, które co kilka chwil wprawiało ją w emocjonalną huśtawkę zawirowań.

Nie potrafiła się skupić na niczym. Od czasu do czasu Alan próbował z nią porozmawiać, ale wszystko kończyło się tematem skoków - z jego winy. Próbował zejść niżej, gdzie każde słowo działało na dziewczynę o wiele dotkliwiej: po prostu starać się doprowadzić do przypadkowego i niekontrolowanego wspomnienia o Wellingerze, który radzi sobie w Pucharze Świata "tak i tak".

- Wspaniale - mruknęła pod nosem, okrywając się bluzą, która miała zacząć służyć jako tymczasowy koc. - Naprawdę cię on interesuje? Chcesz autograf? - Wywróciła niezauważalnie oczami.

Ten tylko wzruszył ramionami, nie przejmując się humorem Dalii. Kontynuował.

- Pomyślałem, że go lubisz, więc postanowiłem o tym z tobą porozmawiać. W końcu, na feriach...

- Naprawdę chcesz o tym teraz rozmawiać? - Uniosła brwi, błagając siebie w myślach, aby nie palnęła bezmyślnej gafy.

Owszem czuła się wyprowadzona z równowagi, ale wciąż trzymała kontrolę na wodzy.

- Czemu nie? Mamy dużo czasu. Na internecie...

- Na internecie jest wiele rzeczy i kto jak kto, ale myślałam, że ty to rozumiesz - westchnęła cicho. - Jestem zmęczona.

Trwała cisza. Ponura, szara jak kłęby dymu, wznoszące się ku górze i ciążąca niczym odpowiedzialność.

- Nie myśl, że to koniec rozmowy. Opowiesz mi o tym - podsumował, odsuwając się na swój bok.

***

Kiedy przybyli, niebo spowiła granatowa wstęga nocy i błyszczących gwiazd. Każdy z Polaków marzył o błogim śnie, coraz częściej narzekając na wszystko i wszystkich - ich rodowita natura dała się we znaki. Pomimo późnych godzin, na lotnisku wciąż czekało wielu ludzi co równało się z ogromnym tłokiem, prowadzącym do wyjścia z budynku.

Schrei nach Liebe | A. Wellinger Where stories live. Discover now