Rozdział szesnasty

384 35 12
                                    

Na wstępie: proszę, posłuchajcie tej piosenki. Jest cudowna i nada TEJ atmosfery.

***

- Stary, mam dla ciebie niespodziankę - odparł Martin do swojego telefonu, gdy tylko cała trójka wysiadła z samochodu.

Edgar postanowił, że to on będzie tym bardziej odpowiedzialnym bratem i pokaże Dalii dom, a potem opowie trochę o sąsiadach. Irytowało go to, że Martin ciągle się wtrącał i to nie w swoje sprawy, próbując udowodnić ciągłą i nieuzasadnioną dominację. Chciał z nim porozmawiać, ale nie rozumiał skąd do diabła brat znał, ot tak, jak gdyby za pstryknięciem palca, dziewczynę, która jak dotąd była zupełnie nieznana. Obiecał sobie, że spędzi te kilka tygodni w naprawdę przyjaznym gronie, a do tego każde z nich będzie się dobrze bawić. A żeby tak się stało, muszą unikać Andreasa Wellingera. Nie wiedział co łączyło go z brunetką, ale najwyraźniej nie spodobała się jej "wizja spotkania go", którą zaproponował Martin.

- Pokażę ci sypialnię, pewnie jesteś padnięta -  odparł z szybkością karabinu bojowego.

Dalia skinęła lekko głową, powstrzymując się od kolejnego wymownego spojrzenia kierowanego w stronę starszego z braci. Ten tylko wyszczerzył się, a potem odszedł na bok, próbując ulotnić się z tej niezręcznej sytuacji.

***

Ruszyli po schodach na najwyższe piętro - właściwie poddasze. Białe, solidne ściany połączone z ceglanym wystrojem, sprawiały wrażenie przystani, do której chętnie ucieknie się po ciężkim dniu. Resztę miejsca zajmowała szarawa wykładzina, tak miękka, że dziewczyna czuła, że nawet jeśli, nie mogłaby spać na łóżku, zadowoliłaby się podłogą. Nawet biurko, choć drewniane, stało uprzątnięte (czego nie można było powiedzieć o stoliku Dalii). Podobał się jej przytulny wystrój wnętrza. Na metalowych drucikach, chłopak zamocował żarówki, powodujące przyjemny dla oka półmrok. Czy Edgar był ułożony? Zdecydowanie. Czy jego pokój był jeszcze większym uwarunkowaniem czystej, niezburzonej harmonii? Dokładnie. Do tego posiadał ogromne okno przysłonięte ciemnymi żaluzjami. I balkon.

- Widzimy się jutro - odpowiedział chłopak, powoli wycofując się ze strefy "Dalia".

Szybko pożegnała się z nim, a potem, gdy drzwi zostały zamknięte, wysłała rodzicom kolejnego esemesa z dopiskiem "U mnie wszystko okej. Jestem już u Edgara." Najprawdopodobniej powinna położyć się spać. Jutro rozpoczynała "czysto teoretycznie" nowe życie. W innym miejscu. Zanim jednak to zrobiła, postanowiła odsłonić żaluzje. W domu naprzeciw (właściwie pokoju, do którego dziewczyna posiadała teraz idealny wgląd) również stała zapalona lampa. Czyżby jakieś starsze małżeństwo? Takich nie brakowało.

Nie ujrzała nawet cienia postaci, gdy stwierdziła, że chyba faktycznie jest zmęczona. Sen nadszedł tak szybko jak nigdy.

***

- Pobu... wstałaś już? - zapytał z wyraźnym zdziwieniem Edgar, który po zapukaniu do drzwi postanowił wejść. - Myślałem, że mógłbym przedstawić cię moim rodzicom, no wiesz, piją kawę w salonie.

Z zadziwiającym refleksem, Dalia zdążyła znaleźć po omacku łazienkę, umyć się, zrobić szybki, a być może nawet ekspresowy makijaż i do tego ubrać się w to, co przygotowała na pierwszy dzień. Robiło się nieco cieplej, więc nawet nie zwlekała z ubraniem bawełnianej szarej bluzki i dżinsowej spódniczki. Choć raz chciała się dobrze zaprezentować.

- Jestem gotowa - przyznała.

Do spotkania Andreasa.

***

Andreas

Nie miał cholernego pojęcia o jakiej niespodziance mówił Martin, ale znając go, spodziewał się najgorszego. Znów nie potrafił się na niczym skupić przez incydent, który spowodowała Laura. Nie winił jej. Przecież nie zrobiła tego specjalnie. Może to z nim faktycznie było coś nie tak. Dzwonił kilka razy, ale Dalia nie odebrała. Zaczął tracić nadzieję. Szczerze mówiąc, to też go irytowało. Dlaczego nie mogli zacząć się zachowywać jak dorośli ludzie? Prowadzili głupią grę, grali w podchody. Nic mu nie wychodziło - od skoków, aż po relacje międzyludzkie. Wyszedł z domu, trzaskając drzwiami. Może to i dobrze, że umówili się na szesnastą godzinę. Zdobył trochę więcej czasu na otrząśnięcie się, a teraz udawał, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Kiedy tylko zobaczył samochód Martina, wsiadł do tyłu, widząc, że Edgar zajął jego standardowe miejsce.

Schrei nach Liebe | A. Wellinger Where stories live. Discover now