Spadam. Spadam. Spadam. Bum.
Obudziłam się i podniosłam do siadu przecierając zaspane oczy. Dopiero teraz jednak dotarło do mnie, że obudziłam się zupełnie gdzie indziej. Nie w moim pokoju, a na otwartej przestrzeni. Rozejżałam się dookoła. Obok mnie, po lewej stronie znajdowała się niebieska kopuła, na prawo podłoże się kończyło, a w tle na błękitnym niebie widniały jasne budynki. Słońce pięknie odbijało się od niebieskich szyb owych konstrukcji. Wszędzie dookoła latały statki... zaraz, zaraz... STATKI?! Gdzie ja jestem?!
Szybko podniosłam się z podłogi. Po chwili dotarło do mnie, ze sama znajduję się na dachu jednego z budynków. Na brzegach konstrukcji stały barierki, lampy i jakieś rośliny. Postanowiłam obejść tą niebieską kopułę dookoła w poszukiwaniu jakiegoś zejścia, albo chociażby jakiejś żywej duszy.
I jak chciałam, tak dostałam. Im dalej wokół kopuły szłam, tym głośniejsze słyszałam dwa głosy. Po chwili ujrzałam dwie postacie - małego robota z antenką na głowie i wyższego od niego żółtego futrzaka z brązowymi pasami na uszach podobnego do kota. Postanowiłam podejść bliżej.
- Umm... Hej? - rzuciłam nieśmiało. Szczerze byłam w szoku. W końcu nie codziennie widuje się takie postacie.
- O, cześć! - Odpowiedział żółtosierstny. -
Co tam?- U mnie nic... A, co u was? - odpowiedziałam niepewnie.
- A u nas bardzo dobrze. Jestem Ratchet, a to mój przyjaciel Clank - Powiedział wskazując na robota, który z uśmiechem do mnie pomachał. - A ty, to kto? - Ratchet wyciągnął dłoń w moją stronę.
- J-ja jestem Agata, ale mówcie mi Agati. - uścisnęłam dłoń futrzaka z usmiechem.
- No, no, Agati. Ty, to chyba nie tutejsza co? - spytał żółtosierstny
- Tak. Faktycznie nie jestem stąd... Zależy, gdzie to "tąd" jest. Gdzie my jesteśmy?
- Jesteśmy na planecie Kerwan w galaktyce Solana Gati - odpowiedział Clank.
- Świetnie, wywiało mnie do innej galaktyki. Przeciez ja tylko poszłam spać u siebie w domu! Co, w ogóle, co?!
- Dziwne, nie powiem - Stwierdził Ratchet.
- No a, co naprawiacie? - spytałam spoglądając na dość mały w porównaniu z tymi dookoła statek.
- Ah to! To nic, tylko statek, do latania po mieście. W sumie już gotowy - odpowiedział futrzak.
Nagle rozległ się dźwięk, tak jakby dzwonka. Nie wiedziałam, o co chodzi, dopóki Clank nie wyjął ze swojego brzucha małego ekranu.
- To wiadomość od Kapitana Qwarka - powiedział.
- Ratchet? Clank? Mam maleńki problem w Centrum Obrony Planetarnej. Nic, z czym nie poradziłbym sobie bez was, tylko kilka... tysięcy mocno uzbrojonych mechanicznych komandosów, ale pomyślałem, że jeśli jesteście gdzieś w pobliżu, to moż- AAAA!!! - Tu rozległ się dźwięk strzału - Czekaj! Ja nie chcę umierać!!! - a tu wiadomość się zakończyła. Clank schował ekran spowrotem do swojego brzucha.
- Mocno uzbrojeni komandosi? - spytałam z odrobiną strachu w głosie.
- Tak. W sumie to, kiedy nie są mocno uzbrojeni? - powiedział Ratchet wsiadając razem z Clankiem na ich pojazd. - Idziesz z nami? - spytał wyciągając w moją stronę rękę.
- Noo... No dobra - powiedziałam chwytając jego dłoń i wsiadając na "statek"
YOU ARE READING
Zoni Moich Snów
FanfictionAgati ma 17 lat. Tylko tyle póki co mogę powiedzieć... Akcja ma miejsce w Ratchet & Clank: Tools of Destruction. Nie lubisz gry? Nie czytaj. Nie znasz? Tak samo. Aczkolwiek możesz, jak chcesz. Mogą wystąpić przekleństwa. Miłego czytania ^^ Wszystkie...