2. Gdzie ja jestem?

38 2 1
                                    

Spadam. Spadam. Spadam. Bum.













Obudziłam się i podniosłam do siadu przecierając zaspane oczy. Dopiero teraz jednak dotarło do mnie, że obudziłam się zupełnie gdzie indziej. Nie w moim pokoju, a na otwartej przestrzeni. Rozejżałam się dookoła. Obok mnie, po lewej stronie znajdowała się niebieska kopuła, na prawo podłoże się kończyło, a w tle na błękitnym niebie widniały jasne budynki. Słońce pięknie odbijało się od niebieskich szyb owych konstrukcji. Wszędzie dookoła latały statki... zaraz, zaraz... STATKI?! Gdzie ja jestem?!

Szybko podniosłam się z podłogi. Po chwili dotarło do mnie, ze sama znajduję się na dachu jednego z budynków. Na brzegach konstrukcji stały barierki, lampy i jakieś rośliny. Postanowiłam obejść tą niebieską kopułę dookoła w poszukiwaniu jakiegoś zejścia, albo chociażby jakiejś żywej duszy.

I jak chciałam, tak dostałam. Im dalej wokół kopuły szłam, tym głośniejsze słyszałam dwa głosy. Po chwili ujrzałam dwie postacie - małego robota z antenką na głowie i wyższego od niego żółtego futrzaka z brązowymi pasami na uszach podobnego do kota. Postanowiłam podejść bliżej.

- Umm... Hej? - rzuciłam nieśmiało. Szczerze byłam w szoku. W końcu nie codziennie widuje się takie postacie.

- O, cześć! - Odpowiedział żółtosierstny. -
Co tam?

- U mnie nic... A, co u was? - odpowiedziałam niepewnie.

- A u nas bardzo dobrze. Jestem Ratchet, a to mój przyjaciel Clank - Powiedział wskazując na robota, który z uśmiechem do mnie pomachał. - A ty, to kto? - Ratchet wyciągnął dłoń w moją stronę.

- J-ja jestem Agata, ale mówcie mi Agati. - uścisnęłam dłoń futrzaka z usmiechem.

- No, no, Agati. Ty, to chyba nie tutejsza co? - spytał żółtosierstny

- Tak. Faktycznie nie jestem stąd... Zależy, gdzie to "tąd" jest. Gdzie my jesteśmy?

- Jesteśmy na planecie Kerwan w galaktyce Solana Gati - odpowiedział Clank.

- Świetnie, wywiało mnie do innej galaktyki. Przeciez ja tylko poszłam spać u siebie w domu! Co, w ogóle, co?!

- Dziwne, nie powiem - Stwierdził Ratchet.

- No a, co naprawiacie? - spytałam spoglądając na dość mały w porównaniu z tymi dookoła statek.

- Ah to! To nic, tylko statek, do latania po mieście. W sumie już gotowy - odpowiedział futrzak.

Nagle rozległ się dźwięk, tak jakby dzwonka. Nie wiedziałam, o co chodzi, dopóki Clank nie wyjął ze swojego brzucha małego ekranu.

- To wiadomość od Kapitana Qwarka - powiedział.

- Ratchet? Clank? Mam maleńki problem w Centrum Obrony Planetarnej. Nic, z czym nie poradziłbym sobie bez was, tylko kilka... tysięcy mocno uzbrojonych mechanicznych komandosów, ale pomyślałem, że jeśli jesteście gdzieś w pobliżu, to moż- AAAA!!! - Tu rozległ się dźwięk strzału - Czekaj! Ja nie chcę umierać!!! - a tu wiadomość się zakończyła. Clank schował ekran spowrotem do swojego brzucha.

- Mocno uzbrojeni komandosi? - spytałam z odrobiną strachu w głosie.

- Tak. W sumie to, kiedy nie są mocno uzbrojeni? - powiedział Ratchet wsiadając razem z Clankiem na ich pojazd. - Idziesz z nami? - spytał wyciągając w moją stronę rękę.

- Noo... No dobra - powiedziałam chwytając jego dłoń i wsiadając na "statek"

Zoni Moich SnówWhere stories live. Discover now