13. To nie moja wina!

22 3 2
                                    

Po "oczyszczeniu" pokoju z piratów weszliśmy do następnego pomieszczenia z którego było wyjście na zewnątrz. Niestety w wejściu stanął robot pirat, ale inny niż reszta. Był większy, straszniejszy i co ważniejsze - naelektryzowany. Zaczął biec w naszą stronę. Ratchet odskoczył, ale ja zaczęłam uciekać do momentu, aż wpadłam na ścianę. Robot już prawie mnie dorwał, gdy nagle dostał czymś i się rozwalił. Okazało się, że to Ratchet w niego strzelił.

- Ostatnio robisz się słabsza Gati - powiedział z uśmiechem mówiącym "rzucam Ci wyzwanie".

- Ja robię się słabsza? To patrz - powiedzialam i wybiegłam na zewnątrz z Shock Ravagerem w ręku rażąc każdego z obecnych tam piratów prądem. Ratchet poszedł za mną dobijając ich.

Potem nadleciał statek z kolejnymi robotami, ale poradziliśmy sobie. Pistanowiłam użyć troszkę moich mocy, bo jeszcze zapomnę o nich całkowicie. Po pokonaniu ostatniego pirata weszlisny na platformę, która pojechała do góry, gdzie była przyczepiona linka prowadząca do jakiegoś wielkiego pomieszczenia. Oboje na kluczach zjechaliśmy po linie do środka a Summer po prostu wleciała za nami

Okazało się, że był to skarbiec, czy coś w tym stylu. Wszędzie walało się złoto a na samym środku stała podstawka, nad którą lewitowała niewielka piramida. To pewnie ten Artefakt Lombaxów.

- Znaleźliśmy artefakt! - wykrzyknął szczęśliwy Ratchet.

- Tak, tylko... Co on właściwie robi? - Spytał Clank.

I wtedy uslyszeliśmy jakieś zbliżające się śpiewy. Szybko rzuciliśmy się do ukrycia nasłuchując. Do skarbca weszły dwie osoby. Piraci. Naszykowałam sobie na wszelki wypadek rękawicę z bombami. Roboty gadały o czymś przez chwilę. W pewnym momencie jednak jeden z nich wyczuł Ratcheta. Nie wiem jak, ale to zrobił. Kiedy podszedł bliżej do naszej kryjówki, myślałam, że to koniec. Zrezygnowania już miałam wstać i rzucić w niego bombą, gdy nagle usłyszeliśmy wołanie Talwyn i do pomieszczenia wpadła bomba dymna. Mieliśmy czas na ucieczkę. Piraci zaczęli coś wrzeszczeć, ale ich nie słuchałam. Jedyne co zrobiłam, to przed wyjściem , to rzuciłam w nich tą moją bombą.

Wyszliśmy ze skarbca. Na zewnątrz czekali na nas kolejni piraci. Szykuje się kolejna przeprawa przez statki i roboty. Nieźle.

Ruszyliśmy do ataku. Pokonanie robo-piratw nie było dla mnie i Ratcheta trudnością. W sumie byli słabi.
Po drodze cały czas rozmyślałam o Zoni i o tym, co do tej pory mnie spotkało. Zasypiam sobie w moim pokoju a budzę się na innej planecie. Poznaję robota i przedstawiciela dziwnej futrzastej rasy i razem poznajemy typa, który chce kontrolować całą galaktykę a może i cały Wszechświat. Podróżujemy od planety do planety pokonując różne roboty. Poznajemy jakąś laskę i lecimy tłuc się z piratami o jakiś artefakt. Co jeszcze? A, no tak. Jeszcze są małe znikające stworzona dające mi coraz to nowsze moce. Czym w ogóle są Zoni? I co ja i Clank mamy z nimi wspólnego? O co im chodzi? Mam nadzieję, że kiedyś się dowiem.

Myślałam tak nad tym wszystkim, gdy nagle zaczęły biec na nas dwa te naelektryzowane roboty piraci. Dwa!
Prawie się zesrałam ze strachu. Nie mieliśmy szans.

- Ggati, zabiesz nas stąd - powiedział Ratchet łapiąc mnie za dłoń.

Pomyślałam o miejscu kawałek dalej za robotami, które były coraz bliżej... Nic się nie stało.

- Gati, no co jest? Przeteleportuj nas! - Ratchet widocznie coraz bardziej zdenerwowany podnosił głos a piraci się zbliżali.

- Nie wiem, j-ja ja nie-

- NO CO?! - Po chwili Ratchet nie wytrzymał i pociągną mnie na bok. Wyminęliśmy roboty, które potknęły się i wpadły do wody. Odetchnęliśmy z ulgą.

- Gati, co to było? - powiedział poddenerwowany Lombax - Przecież umiesz teleportować!

- No umiem, ale ja nie wiem, co się stało! Próbowałam, ale... Ale nie umiałam - tłumaczyłam ze smutkiem i strachem w głosie.

- Dlaczego masz moce tylko wtedy, gdy nie trzeba?

- Przepraszam bardzo, ale to nie była moja wina! - teraz trochę się zdrnerwowałam

- A czyja?! - i wtedy odezwała się Talwyn, mówiąc, że czeka gdzieśtam, nie usłyszałam gdzie. Byłam wystraszona i zła na Ratcheta. Jak on mkże tak w ogóle mówić? Wini mnie za coś, na co nie miałam wpływu.

Poszliśmy dalej w milczeniu pokonując całe grupy piratów. Potem wsiedliśmy na stojącą, latającą łódź, która zaraz po tym zaczęła gdzieś lecieć. Zawiozła nas ona do wieży radiowej, do której weszliśmy.

Nagle na drodze stanął nam jeszcze większy pirat. Nie było wyjścia. Trzeba było go pokonać. Trochę to zajęło. Robot strzelał w nas wielkimi kulami, z czego niektóre wybuchały. A ja nadal odczuwałam strach. Spróbowałam użyć jakiejkolwiek mocy, ale żadna nie działała. To dziwne, bo wcześniej bardzo dobrze ich używałam i działały wszystkie doskonale. Czy to zależy od emocji, jakie odczuwam? Przez te problemy z mocami Ratchet dużo się wkurzał, gdyż akurat teraz były one potrzebne. Boję się, że zrobi mi awanturę po wszystkim.

W końcu pirat padł i droga była wolna. Na zewnątrz było widać Talwyn, Cronka i Zephyra.

- Hej! - zawołałam i razem z Lombaxem podbiegliśmy do przyjaciół. Talwyn wzięła od Ratcheta artefakt i próbowała go aktywować. Tymczasem Cronk i Zephyr wykłócali się.

- Mówię Ci, to potrzebuje nowych baterii! - Powiedział Cronk

- Oh, a co ty wiesz o technologii Lombaxów? Moja mama była pół-Lombaxem - odpowiedział Zephyr. I tak w kółko, dopóki Talwyn nie powiedziała, żeby się uspokoili, bo musi pomyśleć.

Ja w tym czasie siedziałam na brzegu i rozmyślałam nad tym, co się stało z moimi mocami, gdyż teraz działały poprawnie. w mojej dłoni pojawiły się trzy świecące kule niebiesko białego światła, które zaczęłam obracać między palcami w zamyśleniu.

Nie mam pojęcia jak, ale w pewnym momencie Ratchetowi udało się aktywować artefakt, który wyświetlił pewną pomarańczową planetę.

- To Rykan V! - wykrzyknęła Talwyn - Musimy się tam dostać, jak najszybciej! - obok nas podleciał statek Tal, do którego cała trójka wsiadła zostawiając mnie, Ratcheta, Clanka i Summer samych. Teleportowałam naszą czwórkę koło Aphelion. I wtedy się zaczęło

- A teraz, to masz moce tak? A kiedy mamy prawie zginąć, to nie ma! - Wrzasnął Ratchet.

- Nie miałam na to wpływu! Nie wiem, co się stało, ale to nie była moja wina!

- A czyja?

- Możliwe, że to... przez emocje, które odczuwam. Może... Wtedy... Się bałam i... Nie mogłam użyć mocy. Może strach jest tym powodem!

- Mam tego dość. Cały czas gadasz o jakiś Zoni, które widzisz tylko ty, jak mam w nie uwierzyć?! Do tego nie chcesz zabijać, nawet, gdy zagrożone jest twoje własne życie a teraz, kiedy najbardziej potrzeba, ty nie masz mocy! To jest już chore!

- Uważasz, że jestem chora?

- Tak!

- Świetnie!

- Świetnie!

- Ja zostaję. - postanowiłam

- Co?

- To, co słyszałeś. Nie będę nigdzie z tobą lecieć. - Głos mi się załamywał, a do oczu napłynęły łzy - Zostaję.

- Jak chcesz. - Powiedział Lombax, po chwili milczenia, po czym wsiadł na statek, gdzie czekał Clank nie wiedząc o co chodzi, gdyż przez szybę statku nie słyszał. Usłyszałam tylko, jak pyta, co ze mną. I odlecieli.

Usiadłam na krawędzi przepaści naprzeciwko wodospadu. Summer położyła się obok mnie kładąc łebek na moich kolanach i zaczęła mruczeć.
Wtedy pojawiły się trzy Zoni. Patrzyły na mnie jak zwykle. Wzięłam jednego z nich na ręce i posadziłam na kolanach. One są naprawde przeurocze. Pozostałe dwa przytuliły mnie.

- Wy istniejecie naprawdę - powiedziałam - Co z tego, że nikt was nie widzi.

I wtedy usłyszałam znajomy głos.

Zoni Moich SnówWhere stories live. Discover now