11. Asteroidy i jakaś laska cz.1

30 3 6
                                    

Wysiedliśmy z Aphelion i podeszliśmy do kapsuły stojącej nieopodal.

- Polecimy kapsułą, fajnie - klasnęłam w dłonie.

- Bez kodu nie polecimy - poinformował mnie Clank.

- Chcemy was tylko ostrzec, że właściciele tej stacji nie są przyzwyczajeni do odwiedzin. - usłyszałam nagle głos Szmuglera, który niewiadomo skąd się pojawił.

- A my, czemu mamy Ci niby ufać? Wyrzuciłeś nas! - wrzasnął Ratchet.

- MIMO BŁAGAŃ! - dodałam.

- Oh przepraszam! Pozwólcie nam to wynagrodzić. Pewni piraci z Ardolis oferują nam śrubki za dusze Leviathanów. Jeśli zbierzecie ich dla nas trochę, to z przyjemnością damy wam kod, którego potrzebujecie. Zgoda? - zaproponował.

- Nnnnnnno dobra.

- Lepiej będzie, jak się rozdzielimy - powiedział Clank - Ja pójdę z Gati i potem spotkamy się tutaj. Co wy na to?

- W sumie nie zły pomysł. Dobra. Ty, Gati i Summer idziecie w prawo, a ja w lewo. - zarządził Ratchet.

I tak się stało. Rozdzieliliśmy się w obie strony i przeskakiwaliśmy z asteroidy na asteroidę zbierając dusze ze smoków. W końcu Clank postanowił zacząć rozmowę.

- Wiesz Gati.... Poszedłem z tobą, bo chciałem z tobą o czymś porozmawiać.

- Dajesz.

- Chodzi mi o te stworzenia, które nas nawiedzają. Wiesz, czym one są? - spytał

- Nie mam pojęcia. Ale ostatnio dały mi zdolność strzelania.

- Prawdopodobnie miałas ją od początku, tylko nie wiedziałaś. Nawiedziły mnie, gdy szukałem wtyczek. Przedstawiły się jako Zoni. Nikt poza nami ich nie widzi i mogą podróżować w czasie. Co więcej, mają moce takie, jak ty.

- Zoni... Ciekawa nazwa.

- Możliwe, że jesteśmy w coś nieświadomie zamieszani. Musimy uważać.

- W razie czego, mogę was ochraniać.

- Nie. My będziemy ochraniać siebie nawzajem. Nie tylko ty nas. Ty też jesteś ważna w tym wszystkim.

W sumie dobrze wiedzieć coś o tych stworkach i dobrze wiedzieć, że ktoś się martwi także o mnie. Poczułam wtedy rodzinne ciepełko z sercu.

W pewnym momencie dotarliśmy do asteroidy z Gelatonium. Znowu odbijanie się na kostkach. Wyciągnęłam Gelanator i odbijałam się razem z Clankiem od kostek strzelając w elektrycznego smoka. Coś cudownego. Po pokonaniu Leviathana i zdobyciu jego duszy musieliśmy już wracać. Okazało się, że pomineliśmy zieloną platformę. Odbiliśmy się i polecielismy na metalowy, tak jakby dach, pod którym była Aphelion. Na owym dachu było kilka tych kurczaków, które były na planecie z pompami Gelatonium z jedną różnicą - stworzenia te nie atakowały nas.

Podeszłam do jednego z nich i wyciągnęłam dłoń w jego stronę. Kurczak powąchał ją i otarł się o nią jak kotek. Wzięłam go na ręce i zaczęłam tulić. Reszta poszła do Clanka. Wyglądał z nimi mega uroczo! W pewnym momencie Summer zaczęła drapać nogawkę moich spodni.

- Ktoś tu jest zazdrosny, co? - spytałam, a Kociogęś z wkurzoną miną położyła się obok mnie tyłem - No weź, wiesz, że Cię kocham - powiedziałam i zaczęła głaskać Summer po szyji.

- Gati... Pomóż mi - powiedział Clank przygnieciony przez Kurczaki.

Zaśmiałam się tylko i pomoglam mu wstać.

- Musimy wracać. Ratchet na pewno już czeka.

Zeszlismy na dół i miałam rację. Lombax już na nas czekał. Oddalismy dusze Szmuglerowi w zamian za kod i polecieliśmy.

Wyladowaliśmy na wielkiej, dziwnej i niebezpiecznej kostce pod stacją. Dobrze, że miałam na sobie buty magnetyczne. szliśmy i skakaliśmy po z platformy na platformę odbijając się od tych zielonych. Na drodze stały nam różne przeszkody. Od laserów, przez znikające płytki aż po wielkie kloce, które mogły nas przygnieść.

Wiele razy prawie spadłam, albo dostałam lserem. Ratchet i Summer podobnie. Z tym, że Kociogąska leciała. A my szliśmy pieszo. Droga była długa aż w końcu jedna z platform wystrzeliła nad na samą górę kostki, gdzie znajdowała się winda i teleport powrotny do Aphelion. Wsiedliśmy do windy i przyszykowaliśmy broń na wszelki wypadek.

- Łuuuuhu! Sekret Lomabxów jest nasz! - wykrzyknęłam razem w Ratchetem.

A na górze spotkaliśmy...

Zoni Moich SnówWhere stories live. Discover now