20. Porwanie

17 3 2
                                    

Klimat Reepor był naprawdę mroczny. Wszędzie skały, ruiny, dziwne rośliny, zewsząd spływająca maź oraz ciemne niebo. Przyglądałam się krajobrazowi planety, gdy nagle odezwała się Aphelion.

- Uwaga. Wszędzie wykrywam statki Drophydów. Brak ma miejsca na lądowanie.

- No cóż. Czyli lądujemy tym trudniejszym sposobem. Cronk, Zephyr, przygotujcie się do skoku. - Ratchet zwrócił się do robotów przez komunikator, po czym katapultowaluśmy się że statku.

Podczas spadania i omijania pocisków kierowanych w naszą stronę, przez komunikator przysłuchiwałam się rozmowie Cronka i Zephyra.

- Łuhuuuu! Dawno nie brałem udziału w takiej akcji! Dokładniej od momentu, gdy lądowaliśmy z Lombaxem i dziewczyną na planecie Cragmitów! - wykrzyczał Cronk - Kiedy to było, Zeph?

- To się dzieje teraz, głupi durniu! - ryknął Zephyr, na co ja niemalże zadławiłam się własnym śmiechem.

Wylądowaliśmy bezpiecznie na dole, gdzie przywitały nas Drophydy, które od razu pokonaliśmy. Wtedy zza przejścia zamkniętego laserową ścianą wyszły dwa Drophydzkie łaziki, a z przeciwnej strony nadleciały te letające

- Jesteśmy otoczeni! - krzyknął Zephyr.

- Nie bój dzioba, Zeph! - odkrzyknęłam rozwalając latające roboty Shock Ravagerem.

- Ło cię! Dobre to było! - powiedział Cronk, tymczasem Ratchet uporał się z łazikami.

Walka była długa i bardzo trudna. Powoli zaczynało brakować nam sił i byliśmy cali w ranach. Brakowało Nanotechu. Całe szczęście, że amunicji mieliśmy pod dostatkiem! Kiedy sytuacja zrobiła się do reszty krytyczna i z myślą, że to koniec zostaliśmy otoczeni, nagle coś, a raczej ktoś zaczął rozwalać Drophydy od zewnątrz. W końcu tajemnicza postać dostała się do nas. Nie mogłam uwierzyć w to, kogo zobaczyłam.

- Stefan! Haha! Ty żyjesz!!! - wrzasnęłam rzucając się na Drophyda - Ale jaja, ja pierdziu!

- Ale... Jak? - Spytała Talwyn.

- Później wam opowiem, nie ma teraz czasu na pogaduchy! Trzymajcie - Stefan rzucił nam trochę Nanotechu, abyśmy mogli wyleczyć rany. Poczułam się dużo lepiej.

- Dzięki. O, oł! Leci ich tu więcej!

Kolejne Drophydy rzuciły się do ataku, ale tym razem my byliśmy silniejsi... No i było nas więcej o jedną osobę! Walczyliśmy dzielnie i zawzięcie, lecz Drophydów wciąż przybywało więcej i więcej.

Kiedy w końcu zrobiło się trochę luźniej, podeszliśmy na lewo, do jednej z wieżyczek z działem.

- Musimy jakoś dostać się do środka! - krzyknęła Talwyn - Cronk, wysadź osłony.

- Już się robi, panno Apogee! - odpowiedział wyższy robot i zamontował bombę na punkcie zabezpieczeń. Bomba wybuchła, a osłony padły. Weszliśmy do wieżyczki, gdzie Zephyr przejął ster działa.

- Teraz do drugiego! - powiedział Ratchet i przeszliśmy na drugą stronę. Pokonaliśmy Drophydy, rozwalilismy zabezpieczenia i dostaliśmy się do wieżyczki, gdzie za sterami stanął Cronk. Ratchet, Talwyn, Stefan i ja wyszliśmy na pole bitwy.

- Chłopaki! - zaczęła Talwyn przez komunikator - Musicie rozwalić laserowe ściany! - na te słowa, działa ruszyły się i zaczęły strzelać w punkty zabezpieczeń osłon, które po kilku strzałach padły i ściany z laserów zniknęły.

Poprosiłam Stefana, żeby został na polu bitwy, a ja, Ratchet i Talwyn poszliśmy dalej, gdzie czekały na nas dwa Drophydzkie łaziki. Z trudem się z nimi uporaliśmy, gdyż strzały z Disruptora nie zadziałały na nie zabardzo. Przed nami stała kolejna laserowa ściana.

Zoni Moich SnówWhere stories live. Discover now