Rozdział czwarty

3.5K 180 54
                                    

Ostatnie pogodne dni sprawiły, że wszyscy uczniowie Hogwartu wyszli nacieszyć się ostatnimi promieniami słońca. Zaraz po lekcjach mury szkoły opustoszały, kiedy wszyscy uczniowie usiedli na zielonej trawie i zaczęli zajmować się swoimi sprawami. Nikt nie przejmował się pracami zadanymi na kolejne dni i nawet tacy pilni uczniowie, jak Lily wydawali się zupełnie rozluźnieni. Wyglądało na to, że życie toczy się bez żadnych problemów, jednak ten stan rzeczy szybko został zruinowany przez chłopaka o ciemnej i zmieżwionej czuprynie, którym był sam James Potter.

Chłopak szedł szybko w moją stronę, a kilka kroków za nim powoli człapał Remus, którego oczy uważnie śledziły tekst książki, którą czytał. Pierwsze co pomyślałam to, że w tamtej chwili byli swoimi zupełnymi przeciwieństwami. Lupin był zupełnie spokojny, jego twarz miała wyraz pełnego skupienia, a ubrania były w niemalże idealnym stanie, jednak Potter był istnym chaosem w ludzkiej postaci. Koszula chłopaka była cała pognieciona, jego krok był bardzo energiczny, a twarz wyrażała czyste zdenerwowanie.

Chciałam zapytać co się stało, jednak zanim zdążyłam otworzyć usta Potter niemalże upadł na trawę i zaczął coś mamrotać twarzą zwróconą w trawę. Przeniosłam zdziwiony wzrok na Lunatyka, który usiadł spokojnie koło mnie i odłożył swoją książkę na kolanach. W odpowiedzi na moje zdziwione spojrzenie chłopak jedynie wzruszył lekko ramionami pokazując, że sam nie wie o co może chodzić. Skierowałam wzrok na Jamesa do którego od razu się przysunęłam i łapiąc go za ramiona odwróciłam na plecy. Twarz chłopaka wyrażała już spokój, a nawet roczarowanie.

- Powiesz mi co się stało?- zapytałam siadając przed chłopakiem, który zrobił dokładnie to co ja.

- Myślisz, że ona kiedyś się ze mną umówi?- odpowiedział pytaniem James.

Odruchowo i bez zastanowienia spojrzałam na Lily, która siedziała spory kawałek od nas z kilkoma innymi dziewczynami. Wszystkie wyglądały, jakby świetnie się czuły w swoim towarzystwie. Byłam ciekawa o czym rozmawiają, jednak nie to stało się tematem przewodnim moich myśli. Patrząc na grupę dziewczyn zaczęłam zastanawiać się nad odpowiedzią, której mogłabym udzielić przyjacielowi.

Wydawało mi się, że od pierwszej klasy byłam blisko z rudowłosą Lily Evans, jednak cały czas nie byłam w stanie do końca zrozumieć dlaczego nie chce się ona umówić z Potterem. Kilka razy udało mi się porozmawiać z przyjaciółką na temat Rogacza i doskonale wiedziałam, że dziewczyna nie jest do niego zniechęcona w pełni. Czasami kiedy o nim mówiła miałam dziwne przeczucie, że nawet go lubi, jednak zazwyczaj wtedy przychodził mój ulubiony potarganiec i wszystko psuł. Przez te wszystkie lata jedynym wyjaśnieniem, które znalazłam był fakt, że Evans przyjaźniła się z Severusem, za którym James raczej nie przepadał.

Odwróciłam wzrok w stronę chłopaka, który wpatrywał się we mnie wyczekująco. Utkwiłam swoje oczy w ciemnych tęczówkach Pottera i westchnęłam cicho. W milczeniu zastanawiałam się jak mogłabym ubrać swoje myśli w słowa, aby w żaden sposób nie zranić przyjaciela zanim dotrę do końca wypowiedzi.

- Myślę, że Lily sama nie jest pewna czy cię lubi- powiedziałam, zwracając wzrok na przyjaciela.- Chyba po prostu nie jest pewna czy może ci w pełni zaufać.

- Nie rozumiem dlaczego mnie tak traktuje. Ja ją naprawdę kocham- jęknął James.

- My to wiemy- wtrącił się Remus, który podszedł do nas, żeby chwilę później usiąść obok naszej dwójki.- Tylko pytanie czy ona o tym wie.

Potter przeniósł wzrok na Remusa, żeby chwilę później wbić swoje ciemne oczy w zieloną trawę. Zaczął zupełnie nieświadomie wyrywać zielone roślinki i zbierać je w jednej dłoni, żeby chwilę później wszystkie wypuścić. Po chłopaku od razu było widać, że się zamyślił, ponieważ często tak robił, kiedy odpłynął gdzieś w swoich myślach. Z doświadczenia wiedziałam, że lepiej było mu nie przeszkadzać i po prostu dać się zastanowić, dlatego usiadłam bliżej drzewa, żeby oprzeć o nie plecy.

Sięgnęłam po książkę do swojej torby, jednak ledwo udało mi się ją wyjąć, a James już stał na nogach. Spojrzałam na przyjaciela lekko zdziwiona, kiedy zaczął on chodzić w jedną stronę i w drugą. Szybko zrozumiałam, że on wcale nie skończył myśleć, a jedynie znudziło mu się siedzenie. Byłam pewna, że przez ciągłe kroki chłopaka nie skupię się już dalej na książce dlatego zaczęłam wyrywać kwiatki z ziemi. Wszystkie roślinki zbierałam w dłoni, jednak sama nie wiedziałam co z nimi zrobię.

James nagle niemalże upadł na trawę, aby po chwili podłożyć ręce pod głowę i leżać w ten sposób na plecach. Jego wzrok był utkwiony w chmurach, jednak nie wyglądał już, jakby nadal intensywnie myślał. Chłopak wyglądał zupełnie spokojnie, jakby jego konflikt wewnętrzny nigdy nie miał miejsca. Byłam pewna, że mój przyjaciel już podjął decyzję co robić dalej, jednak nie chciałam go o to pytać. Cały czas patrząc na okularnika wstałam z trawy i podeszłam do chłopaka. W ciszy usiadłam obok głowy Pottera i w milczeniu zaczęłam wplatać mu pojedyncze kwiatki we włosy.

Ciszę, która panowała między całą naszą trójką, przerwały dwie bardzo dobrze znane mi osoby. Syriusz i Peter szli w naszym kierunku śmiejąc się oraz popychając lekko co jakiś czas. Wyglądali jakby świetnie się bawili. Byłam prawie pewna, że nawet nie zauważyli w jakim nastroju jest James i jakoś mnie to nie zdziwiło. Moi przyjaciele w kwestii emocji czasami potrzebowali bardzo wyraźnego określenia o co chodzi, bo sami nie byli w stanie zrozumieć co mogło się wydarzyć.

Kątem oka zauważyłam, jak chłopcy siadają między Remusem, a mną. Nie minęło dużo czasu, kiedy Peter wyjął z kieszeni czekoladową żabę, aby już chwilę później mogła ona wylądować w jego ustach. Wpatrując się w chłopaków, powoli odsunęłam się od okularnika, aby móc zobaczyć swoje dzieło. Musiałam przyznać, że Potter wyglądał całkiem uroczo, kiedy w swoich potarganych włosach miał kilka kolorowych kwiatków.

- Nawet się nie waż wyjąć tych kwiatków- powiedziałam poważnym tonem i zagroziłam chłopakowi palcem.- Wyglądasz w nich bardzo uroczo- dodałam z uśmiechem.

- Na miejscu Evans też nie chciałbym się umawiać z chłopakiem, który słucha innej dziewczyny- zaśmiał się Black i poprawił swoje włosy dłonią.- Do tego nosi kwiaty w swojej czuprynie.

- I właśnie dlatego to ja jestem dziewczyną, a nie ty- zaśmiałam się, dając Syriuszowi pstryczka w nos.- Wiem lepiej co lubią dziewczyny, a nawet jeśli myślę, że Lily nie byłaby zła, że James sprawia mi radość. Ty też mógłbyś się w końcu dać uczesać, wiesz?- mruknęłam i zaczęłam powoli przybliżać się do Syriusza.

- Nawet nie waż się ich dotknąć- krzyknął chłopak i od razu podniósł się na równe nogi.

Bez zastanowienia zaczęłam gonić Syriusza z kilkoma kwiatkami w dłoni i szerokim uśmiechem na twarzy. Może to głupie, ale bawiłam się w tamtym momencie bardzo dobrze, kiedy razem z chłopakiem biegałam między innymi uczniami. Wokół siebie słyszałam wiele krzyków, które były skierowane do mnie, jednak ja się tym nie przejmowałam. Moim głównym celem było dogonienie Blacka i zmuszenie go do zmiany fryzury przeze mnie. Świetnie się bawiąc, w całym tym pędzie oboje zupełnie zapomnieliśmy o jednej ważnej rzeczy.

Ja i Black zupełnie zapomnieliśmy o jeziorze, do którego wpadliśmy po kilku minutach szaleńczego biegu. Znajdując się w o dziwo ciepłej wodzie oboje zaczęliśmy się śmiać i chlapać. Wyszliśmy dopiero po chwili, kiedy przez próbę pomocy nam, w wodzie znaleźli się również Potter i Pettigrew.

Kłopoty przychodzą same Where stories live. Discover now