Rozdział dwudziesty czwarty

1.8K 116 25
                                    

Poczułam ciepły materiał wokół siebie, więc lekko otworzyłam jedno oko, aby zobaczyć spokojną twarz Syriusza. Chłopak przykrywał mnie kocem i nie zauważył, że się obudziłam. Lekko się uśmiechnęłam i zamknęłam oczy, starając się ponownie zasnąć. Chłopak pocałował mnie w czoło i już chciał odejść, kiedy złapałam go za rękę. Odwrócił się zaskoczony, jednak nic nie powiedział. Uśmiechnął się i przeprosił, że mnie obudził. Potrząsnęłam przecząco głową, dając mu tym samym do zrozumienia, że to nie była jego wina. Prawdą było, że w nocy i tak co chwila się budziłam z powodu koszmarów lub bólu. Życzył mi dobrej nocy i ruszył w stronę swojego dormitorium.

Jęknęłam cicho z bólu, kiedy postać Syriusza oddalała się coraz bardziej i usiadłam, aby złagodzić ucisk na siniaki. Przez chwilę miałam mroczki przed oczami, a później zaczęło mi się kręcić w głowie. Wzięłam głęboki oddech, aby dotlenić organizm, jednak niemalże odrazu poczułam pieczenie w płucach i zaczęłam kaszleć. Niemalże wszystko w tamtym czasie działało na mój organizm w inny sposób niż powinno. Byłam bardzo osłabiona tym co wydarzyło sie podczas pobytu w domu, a dodatkowe ukrywanie tego jeszcze bardziej męczyło mój organizm. Nienawidzilam udawac, że wszystko jest dobrze, ale nie widziałam innego wyjścia niż udawanie. Cierpienie było łatwiejsze niż wyznanie prawdy, bo już się do tego przyzwyczajałam, a wyznanie wszystkiego byłoby czymś nowym.

Poczułam czyjeś dłonie, na moich ramionach, jednak nie zobaczyłam twarzy tej osoby, ponieważ miałam mroczki przed oczami. Zacisnęłam powieki i siedziałam tak przez chwilę. Słyszałam czyjś głos, jednak nie mogłam skupić sie na słowach, więc po prostu starałam się to zignorować. Powoli zaczynałam się uspokajać, kiedy przed moimi oczami pojawił się obraz ojca z okropnym uśmiecham na twarzy. Gwałtownie otworzyłam oczy, aby zobaczyć przed sobą zatroskaną twarz Syriusza, który kucał na podłodze, przy moich nogach. Patrzyłam na niego przez chwilę bez żadnego ruchu, aż łzy zaczęły spływać po moich policzkach.

– Co się dzieje, Lea? Odpowiedz mi w końcu– powiedział, jednak ja cały czas milczałam, zupełnie nie potrafiąc zebrać myśli i bojąc się odezwać.

Chłopak zaprał swoje dłonie z moich ramion i po chwili złapał moje ręce w okolicy nadgarstków. Cichy jęk wyrwał się z mojego gardła, a ja w końcu odzyskałam świadomość. Spojrzałam na Syriusza, który przyglądał mi się z mieszanką szoku i zmartwienia. Jedna dłoń zabrał z mojej ręki, złapał nią za moją dłoń i zaczął pociagac mój rękaw. Chciał opuścić wzrok z mojej twarzy, a ja spanikowałam i spojrzałam w inną stronę, aby nie zobaczyc jego reakcji. Black wciągnął głębiej powietrze i delikatnie przesunął ręką po moich ranach i siniakach. Zazwyczaj dotyk sprawiał, że wszystko bolało jeszcze bardziej, jednak Syriusz miał naprawdę zimną dłoń co w pewien sposób przyniosło ukojenie.

Poczułam, że Syriusz wstaje z podłogi i zareagowałam pewnie szybciej niż powinnam. Nie miałam pojecia co chciał zrobić, ale nie dałam mu na nic czasu. Zsunęłam się bliżej krawędzi kanapy i objęłam Blacka rękami w pasie. Oparłam głowę w okolicy jego brzucha i płakałam w jego koszulkę. Poczułam jego dłonie na mojej głowie, kiedy delikatnie głaskał mnie po włosach. Milczał, za co byłam mu wdzięczna, jednak jednocześnie mnie to stresowało. Znałam Syriusza i wiedziałam, że jego milczenie bywa znacznie gorsze, niż ciągłe gadanie do którego byłam przyzwyczajona.

– Zabiję go– powiedział cicho, a ja wtedy uniosłam głowę i spojrzałam na jego twarz. Byłam w szoku, kiedy zobaczyłam, że po jego policzkach też spływają łzy, jednak jest ich znacznie mniej niż w moim przypadku.

Ze zdziwienia poluzowałam uścisk, co Syriusz szybko wykorzystał. Złapał mnie za ręce i odsunął je, aby móc wymknąć się z moich objęć. Usiadł na kanapie obok mnie, a ja przysunęłam się i oparłam głowę na jego ramieniu. Siedzieliśmy przez dłuższą chwilę w zupełnej ciszy. Żadne z nas właściwie się nie ruszało z wyjątkiem wycierania łez z twarzy co jakiś czas. Wyglądało na to, że oboje potrzebowaliśmy coś powiedzieć, jednak żadne z nas nie wiedziało co dokładnie, ani tym bardziej jak powinniśmy zacząć. Cisza nie była niczym złym, jednak mieliśmy świadomość, że najbliższa okazja do pogadania na ten temat na osobności może nam się nie nadarzyć za szybko.

– Przepraszam– powiedział, a kiedy na niego spojrzałam, patrzył przed siebie, jakby unikając kontaktu wzrokowego.– Nie powinienem płakać. Powinienem cię pocieszać i uspokajać, a zamiast tego...

– Przestań– przerwałam mu.– To, że siedzisz w środku nocy i płaczesz razem ze mną nie czyni cię słabszą osobą lub gorszym przyjacielem.

– Dużo jeszcze tego masz?

W pokoju znowu zapadła cisza. Przez chwilę wpatrywałam sie w nicość, aby tylko nie spotkać wzroku Syriusza. Moje milczenie i zachowanie stanowiło wystarczającą odpowiedź dla Blacka, który szybko zrozumiał, że jest tego znacznie więcej. Spojrzałam na niego i zrozumiałam, że właśnie takiej odpowiedzi się spodziewał. Czasami zachowywał się jakby był głupi, ale prawdą było, że był znacznie mądrzejszy niż można by się po nim spodziewać. Potrafił w odpowiedni sposób reagować na to co mu mówiłam, ponieważ sytuacja w jego domu była podobna. Wiele osób myślało, że Black nie ma emocji lub przynajmniej świetnie je kontroluje, ale prawdą było, że wszystko przeżywał po swojemu. Prawie nigdy nie płakał z własnego nieszczęścia, ale doskonale wiedziałam, że potrafił płakać z mojego powodu, nawet jeśli wtedy widziałam to po raz pierwszy.

– Musisz to komuś zgłosić- powiedział, przerywając ciszę i wycierając ostatnie łzy z policzków.

Odsunęłam się gwałtownie od niego i spojrzałam w inną stronę, potrząsając przecząco głową. Nie chciałam nawet słyszeć o takiej opcji, bo wiedziałam, że nie dałabym sobie z tym rady. Zresztą komu niby miałabym to powiedzieć i jak miałaby wyglądać taka rozmowa? Napewno chcieliby porozmawiać z moim ojcem, a on każdego by przekonał, że zmyślam. Wyszłabym na głupią, a w domu byłoby jeszcze gorzej. Dlaczego ktokolwiek miałby mi uwierzyć? Byłam znana z żartów, a mój ojciec był od lat szanowanym urzędnikiem w Ministerstwie. Miał poparcie wielu wyjątkowych czarodziejów, a moją wersję mogłaby potwierdzić garstka uczniów, którzy ciągle sobie żartują.

Poczułam, że Syriusz wstaje z kanapy, aby po chwili uklęknąć na podłodze przede mną. Położył swoje dłonie na moich policzkach i zmusił mnie, abym na niego spojrzała. Jego twarz była niemalże surowa, choć przebijał się na niej również smutek. Przez chwilę po prostu sie na mnie patrzył w milczeniu, jakby czekając, aż uspokoję się choć trochę. Delikatnie przesuwał kciukami po moich policzkach i co jakiś czas uśmiechał się smutno.

– Zrozum wreszcie, że są ludzie, którym na tobie zależy. Wszyscy się o ciebie martwią. Każdy z nas zauważył, że dziwnie się zachowujesz po świętach, ale nie chciałaś z nami rozmawiać– zamilkł na chwilę, aby znowu się odezwać.– Zależy mi na tobie i nie będę mógł się przestać martwić zanim nie będę pewien, że jesteś bezpieczna. Przy mnie nic ci nie grozi, ale nie zawsze mogę być obok. Nie chcę cię do niczego zmuszać, ale przynajmniej pomyśl o tym, aby porozmawiać z McGonagall. Ona napewno zrozumie. Dobranoc.

Syriusz pocałował mnie w czoło i wstał z kolan. Zrobił jeden krok, kiedy złapałam go za nadgarstek i nie pozwoliłam mu się ruszyć dalej. Odwrócił się w moją stronę. Chciał o coś zapytać, jednak zanim zdążył to zrobić, wstałam z kanapy i przytuliłam się do niego. Staliśmy tak przez chwilę, aż w końcu się od niego odsunęłam.

– Zostań, proszę- powiedziałam ze słabym uśmiechem.

– Nie sądzisz, że kanapa jest trochę za mała dla naszej dwójki– zaśmiał się cicho.

Nic mu nie odpowiedziałam, więc po prostu złapał mnie za rękę i zaprowadził w stronę kanapy. Położył się na niej jako pierwszy, a kiedy stałam, nie będąc pewna co powinnam zrobić, pociągnął mnie za dłoń, tak, że wylądowałam na nim. Przykrył naszą dwójkę kocem i objął mnie ramionami. W jego objęciach poczułam się naprawdę bezpiecznie i nie miałam problemu z zasypianiem.

Dopiero później dotarło do mnie, że Black miał na sobie normalne ciuchy. Zrozumiałam, że sam musiał nie spać cały ten czas, a jedynie siedzieć na fotelu przy kanapie i pilnować, czy ja śpię.

Kłopoty przychodzą same Where stories live. Discover now