Rozdział szósty

3.2K 186 32
                                    

Pociągnęłam Syriusza za rękaw, kiedy chłopak wychylił się za mocno przez ścianę. Nie mogłam pozwolić, żeby ktoś nas zobaczył, bo cały nasz plan poszedłby na marne, a nasze osiągnięcia nie miałyby już znaczenia. Byliśmy jedynymi osobami, które robiły kawały i nie dały się złapać ani razu przed wykonaniem go. Miałam nadzieję, że uda nam się utrzymać ten wynik do końca szkoły, dlatego pilnowałam przyjaciela najlepiej jak tylko potrafiłam. Black był raczej mało przewidywalny, dlatego miałam duży problem z zatrzymaniem go na jednym miejscu. Był zdecydowanie zbyt energiczny, więc miałam duży problem z zatrzymaniem go na jednym miejscu, jednak udało mi się to przez dłuższy czas.

Oboje usiedliśmy na podłodze, pod jedną ze ścian, by co jakiś czas jedno z nas sprawdzało korytarz. Naszym zadaniem było nie pozwolenie, aby ktokolwiek przeszedł przez nasze błoto, zanim nastanie przerwa. Byłam ciekawa czy reszta wywiązała się ze swoich zadań, jednak, kiedy do moich uszu dotarło ciche szczekanie, które wydał zapewne James, zrozumiałam, że wszystko było gotowe. Razem z Syriuszem posłaliśmy sobie bardzo dumne uśmiechy, mając świadomość, że po raz kolejny uda nam się zrobić świetny żart. Co chwila któreś z nas patrzyło na zegarek, aby sprawdzić ile jeszcze czasu zostało nam do przerwy i ucieknięcia z miejsca akcji.

Minęło kilka kolejnych minut, a ja złapałam Syriusza za nadgarstek i od razu pociągnęłam w głąb korytarza. W zupełnej ciszy pobiegliśmy do jednej z sal, która była wolna, a nam udało się podrobić klucz do drzwi. Zgodnie z planem mieliśmy czekać tam, aż zadzwoni dzwonek, aby wtedy móc wmieszać się w tłum. Stanęłam tuż przy drzwiach, jednocześnie opierając się o nie i wpatrzyłam się w przyjaciela. Chłopak usiadł na ławce, a kiedy jego wzrok padł na mnie, uśmiechnął się lekko.

- Myślisz, że wszystko pójdzie zgodnie z naszym planem?- zapytałam cicho, aby nikt nas nie usłyszał.

- Jeśli nie to osobiście zrobię to błoto i wszystkich tam wrzucę- zaśmiał się, zaskoczył z ławki i podszedł do mnie.- Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze.

- W to nie wątpię- powiedziałam z uśmiechem na ustach i pstryknęłam Syriusza lekko w nos.

Widziałam dzwiny błysk w oczach chłopaka, jednak, zanim cokolwiek zrobił, zadzwonił dzwonek, więc oboje wyszliśmy na korytarz. Udało nam się szybko wmieszać w idących uczniów. Za grupą kilku dziewczyn szliśmy w kierunku naszego małego żartu, który był już od kilku minut gotowy, jednak nadal nie był aktywny. Kiedy byliśmy blisko kiwnęłam lekko głową do Syriusza na co on oddalił się na chwilę, aby stanąć w miejscu gdzie będzie mniej ludzi i dać znak reszcie.

Stojąc samotnie na korytarzu oparłam się plecami o zimną ścianę i czekałam na powrót przyjaciela. Błagałam w duchu, aby wszystko poszło po naszej myśli. Wiedziałam, że w zamian za nasz mały dowcip dostaniemy szlaban stulecia, jednak nie przeszkadzało mi to. Byłam szczerze ciekawa który z nauczycieli nas przyłapie ponieważ kilka godzin wcześniej zrobiłam sobie z chłopakami mały zakład. Byłam prawie pewna, że po raz kolejny w naszej historii żartów, złapie nas profesor McGonagall, pomimo tego, że nie było to piętro na którym miała ona zajęcia. Dodatkową pewność dodawał mi fakt, że Remus również obstawił właśnie ją, a on zazwyczaj miał rację.

Wśród tłumu uczniów udało mi się zobaczyć Pottera z szerokim i lekko głupim uśmiechem. Chłopak skinął mi głową, a ja odpowiedziałam mu tym samym, dając w ten sposób sygnał, że ja również jestem gotowa. Wsunęłam dłoń do swojej torby, zaciskając lekko palce na małej buteleczce, którą udało mi się schować, aby przez cały dzień się nie zsunęła z samej góry książek. W ciszy wyjęłam flakonik i starając się zasłonić go jak najbardziej dłonią, przełożyłam do kieszeni spodni. W milczeniu patrzyłam jak kolejni uczniowie przechodzą korytarzem, zupełnie nieświadomi tego co mogło stać się w każdej chwili.

Kłopoty przychodzą same Where stories live. Discover now