Rozdział czternasty

2.5K 143 31
                                    

Równo z dzwonkiem na przerwę wyszłam z sali transmutacji, aby planować kolejny żart z chłopakami. Przez chwilę zastanawiałam się dlaczego szkoła była tego dnia wyjątkowo cicha, jednak szybko o tym zapomniałam, starając się skupić na słowach Syriusza. Zupełnie nie miałam pojęcia o czym mówił, ale uznałam, że wypada przynajmniej zachować jakieś pozory. Co jakić czas lekko przytakiwałam, jak robią to niektóre osoby, by pokazać swoją uwagę. Miałam nadzieję, że chłopak o nic nie zapyta, bo wtedy zrozumie, że wcale go nie słucham i zacznie swój monolog na temat tego, jak bardzo jest poszkodowany przez los.

- I co o tym myślicie?- zapytał w końcu Syriusz, a ja spojrzałam na niego lekko zaskoczona. Starałam się lekko ukryć za plecami Remusa, mając nadzieję, że Black nie zwróci na mnie większej uwagii.

Syriusz zatrzymał się na środku korytarza i zerknął uważnym spojrzeniem na Pottera, który wodził wzrokiem za Lily. Black lekko się skrzywił, kiedy dotarło do niego, że tylko Peter go słuchał. Remus miał oczy wpatrzone w książkę, którą czytał od początku przerwy. Posłałam przyjacielowi przepraszające spojrzenie, aby zrozumiał, że nie ignorowałam go specjalnie. Naprawdę chciałam go słuchać, jednak moje myśli krążyły w zupełnie gdzie indziej. Cały czas myślałam o moim niedawnym spotkaniu z Williamem. Musiałam przyznać, że chłopak od tamtego czasu mi zaimponował. Wyglądało na to, że naprawdę mu zależało na utrzymaniu ze mną bliższego kontaktu.

Delikatnie oparłam brodę o ramię Remusa i spojrzałam na Jamesa. Chłopak nawet nie zdawał sobie sprawy, że Syriusz patrzy na niego z wyrzutem i czeka, aż przyjaciel na niego spojrzy. Potter był zapatrzony na Evans i nie było szans, żeby w tamtej chwili dostrzegł przyjaciela. Zaczynałam coraz bardziej współczuć okularnikowi, bo było widać, że zależy mu na rudowłosej dziewczynie. Rogacz uganiał się za moją współlokatorką od samego początku szkoły, jednak ona miała już swoje zdanie na temat chłopaka i za nic na świecie nie chciała go zmienić. Czasami próbowałam przemycać temat chłopaka w moich rozmowach z dziewczyną, jednak zazwyczaj starała się je jak najszybciej zakończyć lub, jeśli rozmawiałyśmy większą grupą, po prostu się odcinała od rozmowy.

Chciałam odezwać się do Pottera, aby przywołać jego uwagę, jednak ktoś, krzyczący moje imię przez pół korytarza, nieznacznie mnie wyprzedził. Spokojnie odwróciłam się w stronę źródła dźwięku, aby zobaczyć moją młodszą siostrę, która biegła w moim kierunku. Już z daleka zauważyłam, że trzymała w dłoni jakąś kartkę, jednak nawet nie myślałam nad tym co może na niej być. Znałam Lucy i byłam pewna, że dziewczyna i tak mi powie, jeśli będzie chciała, dlatego po prostu czekałam w milczeniu, aż przybiegnie do mnie i zacznie opowiadać coś, co zapewne uważała za niezwykle ważne.

- Możemy porozmawiać na osobności?- zapytała, kiedy stała w niewielkiej odległości ode mnie, a uśmiech nie znikał jej z twarzy.

- Wstydzisz się z nami rozmawiać?- zapytał Syriusz, udając zasmuconego i położył swoją rękę na moich ramionach.- Ja i Lea jesteśmy jak siostry.

- Jasne, że możemy- odpowiedziałam siostrze i zdjęłam rękę Blacka ze swoich ramion.- Wybacz, Łapo, ale jedna młodsza siostra mi wystarczy.

Chłopak zrobił obrażoną minę, a ja jedynie uśmiechnęłam się do niego przepraszająco i ruszyłam razem z Lucy w boczny korytarz, gdzie było zupełnie pusto. Miałam nadzieję, że nikt nie będzie nam przeszkadzał w rozmowie. Wiedziałam, że Black będzie chciał podłuchiwać, ale liczyłam na to, że Remus zdoła go jakoś zatrzymać lub, w razie potrzeby, jakoś mnie poinformuje o nadejściu Syriusza. Byłam pewna, że to właśnie Lupin będzie trzymał resztę w jakimś porządku i dopilnuje, abym mogła spokojnie porozmawiać z siostrą.

Zatrzymałam się razem z Lucy w pustym korytarzu. Między nami zapanowała cisza, a ja postanowiłam zaczekać, aż moja siostra zacznie sama mówić. Nie miałam zamiaru jej pospieszać, bo wiedziałam, że to nic nie da. Była uparta, tak jak ja i gdyby chciała mogłaby milczeć wieczność lub mnie okłamać. Mijały kolejne sekundy, które zdawały się być długimi minutami, aż w końcu uśmiechnęła się szeroko i podała mi kartkę, którą cały czas trzymała w jednej dłoni. Spojrzałam pytająco na Gryfonkę, jednak ona nic się nie odezwała, a jedynie kiwnęła głową, abym przeczytała treść na pergaminie. Zastanawiało mnie co doprowadziło dziewczynę so takiego dobrego humoru, jednak nie musiałam długo czekać, aby zrozumieć wszystko lub przynajmniej większość.

Pergamin pachniał przyjemnie, kiedy statałam się go rozwinąć, aby móc dowiedzieć się co na nim było. Okazało się, że moja młodsza siostra dostala list miłosny od swojego wielbiciela. Z każdym kolejnym przeczytanym zdaniem uśmiechałam się coraz bardziej, zdając sobie sprawę, że Lucy może już niedługo mieć swojego pierwszego chłopaka. Zastanowiało mnie jednak, czy było wiadomo kto napisał wiadomość, bo z tego co zauważyłam nie była ona niestety podpisana przez nikogo.

- Wiesz kto to napisał?- zapytałam, patrząc zaskoczonym spojrzeniem na Lucy, która uśmiechnęła się dumnie. Nie musiała nic mówić, bo po tym uśmiechu zrozumiałam, że wiedziała kto jej wyznał swoje uczucia na kawałku pergaminu.

- To Collin- powiedziała z wyraźną pewnością, tak jakby nie było szansy, aby się pomyliła.- Jest o rok starszy. Dzisiaj jego koledzy mnie zagadali, pomimo tego, że nigdy z nimi nie rozmawiałam. Wydaje mi się, że właśnie wtedy zostawił tę wiadomość w mojej torbie.

Uśmiechnęłam się szeroko, kiedy dotarło do mnie, że to trzyma się w spójnej całości. Widziałam Collina kilka razy, jak rozmawiał z Lucy i trzy razy wydawało mi się, że chłopak się rumienił, jednak do tamtej chwili nie byłam pewna czy sobie czegoś nie wymyśliłam. Oddałam siostrze list i potargałam jej włosy, cały czas myśląc, czy Puchon z czartego roku będzie właściwym kandydatem dla mojej siostry. Zawsze wydawało mi się, że chłopak jest raczej cichy wśród osób, których nie zna, jednak ma dużo do powiedzenia przy znajomych. Uchodził za mądrego, empatycznego i cichego czternastolatka. Jego wygląd nie sprawiał, że wyróżniał się z tłumu, a wręcz można było powiedzieć, że się w nim ukrywał. Miał włosy w kolorze ciemnego blondu i szare oczy. Zazwyczaj ubierał się w jakieś stonowane kolory.

- Masz zamiar się z nim gdzieś umówić?- zapytałam, patrząc na Lucy podejrzliwie.

- Nie- odparła spokojnie, a ja lekko zmarszczyłam brwii, zaskoczona jej odpowiedzią.- Już się z nim umówiłam.

Przez chwilę stałam w milczeniu, kiedy mój mózg próbował połączyć wszysykie informacje w spójną, logiczną całość. W końcu, kiedy wszystko wydawało mi się jasne, przytuliłam mocno siostrę. Cieszyłam się jej szczęściem i miałam nadzieję, że chłopak kiedyś w żaden sposób jej nie zrani. Zastanawiałam się przez chwilę, czy powinnam ostrzec Lucy, że kiedy moi przyjaciele się dowiedzą to cały czas będą sobie z niej żartowali, jednak uznałam, że wolę to zobaczyć na własne oczy.

W końcu rozluźniłam uścisk i razem z siostrą wyszłam z korytarza, aby zobaczyć chłopaków, którzu cały czas stali w jednym miejscu. James musiał w jakiś sposób oderwać wzrok od Evans, bo zaczął rozmawiać z resztą. Wyglądało na to, że znowu się o coś sprzeczali, jednak nie wyglądali na zdenerwowanych, więc musiało to być coś nieznacznego. W milczeniu podeszłam do nich razem z Lucy, jednak zwrócili na nas uwagę dopiero po chwili.

Syriusz jako pierwszy zapytał Lucy o czym ze mną rozmawiała i, ku mojemu zdziwieniu, dziewczynka mu odpowiedziała. Wytłumaczyła, że chciała, abym dowiedziała się jako pierwsza i dlatego wzięła mnie na bok. Uznała, że jako jej siostra mam prawo pierwszeństwa i musiałam przyznać, że cieszyłam się z tego powodu.

- Lea, a ty wiesz, że jak Lucy będzie z tym chłopakiem i wytrzymają ze sobą miesiąć, to twoja siostra będzie miała pierwsza chłopaka?- zapytał Syriusz ze śmiechem i oparł swoją rękę na moich ramionach.

Spojrzałam na niego lekko zdziwiona, aż w końcu zrozumiałam co miał na myśli. W drugiej klasie ustaliliśmy, że któreś z nas będzie w prawdziwym związku dopiero, kiedy wytrzyma z drugą osobą przynajmniej miesiąc. Jak do tej pory nie udało mi się to, więc według naszej zasady nie byłam w prawdziwym związku.

- To niesprawiedliwe- powiedziałam w końcu.- Jakim cudem to jest możliwe? Lucy zabraniam ci się z nim spotykać dłużej niż niecały miesiąć.

Lucy w odpowiedzi na moją reakcję zaczęła się śmiać. Po chwili dołączyli do niej chłopcy, aż w końcu ja też zaczęłam się śmiać.

•••

tak z ciekawości, wolicie szczęśliwe zakończenia, czy smutne?
i jak wam się podoba rozdział?

Kłopoty przychodzą same Where stories live. Discover now