Zawiodłem

408 13 0
                                    

                                                    ------ADAM-------

    Cholera. Czy choć raz nie możemy mieć spokojnego popołudnia, moje dzieci wróciłyby jak zwykle ze szkoły. Zjedlibyśmy wspólnie obiad a później każde udało się do swoich zajęć. Czy ja wymagam tak dużo? Dla mojego syna dzień bez jakiegoś wyskoku to widocznie nieosiągalny wysiłek. Wkroczyłem do gabinetu dyrektora Kołodziejczyka z wymuszonym spokojem. Podałem mężczyźnie rękę i usiadłem przed biurkiem koło mojego syna, który ani trochę nie był przerażony obecną sytuacją, wyglądał raczej na znudzonego.

- Wezwałem Pana, ponieważ jedna z nauczycielek pańskiego syna, Pani Żurawska złapała Pana syna na gorącym uczynku na paleniu papierosów na szkolnym boisku. Rozumie Pan, że jest to zachowanie karygodne... - dyrektor ciągnął dalej swój wywód, ale ja już jakoś specjalnie nie słuchałem co ma więcej do powiedzenia, spojrzałem na Fabiana, wydawał się kompletnie obojętny na to co mówi dyrektor, siedział z pochyloną głową i z zawzięciem skubał swoje paznokcie. Rosła we mnie wściekłość pomieszana z bezsilnością. Nie rozumiałem jak mój dwunastoletni syn mógł palić papierosy na teranie szkoły i czuć się całkowicie bezkarny. Zawiodłem jako ojciec, zawiodłem na całej lini. Nie rozumiałem tylko gdzie popełniłem błąd. Mój starszy syn dobrze się uczył, był grzeczny poukładany, a Fabian? Zupełne przeciwieństwo. Nie wiedziałem jak dotrzeć do tego dzieciaka, prośbą, groźbą, wszystkim jak grochem o ścianę. Marny ze mnie ojciec skoro nie potrafię ustrzec swojego dziecka przed tak paskudnym nałogiem. Nie wiem jeszcze jak, ale wiem, że muszę walczyć o swoje dziecko. Może psycholog by w tej sytuacji pomógł? Może to jakaś trauma po odejściu matki skłania Fabiana do takiego zachowania? - Fabian będzie miał obniżone zachowanie - głos dyrektora wyrwał mnie z rozmyśleń - Chociaż nie wiem czy będzie z czego obniżać - zakpił ten stary buc. - W każdym razie proszę porozmawiać z synem o szkodliwości palenia tytoniu. Oprócz obniżonego zachowania Fabian ma też przygotować referat o szkodliwości uzależnień w młodym wieku. 

- Oczywiście, dopilnuję, żeby to zrobił.

- O sytuacji Fabiana będziemy rozmawiać na najbliższej radzie pedagogicznej, a narazie z mojej strony to wszystko - Kołodziejczyk podniósł się z fotela, żeby uścisnąć mi rękę - Może pan zabrać Fabiana do domu, zdaje się, że to jego ostatnia lekcja.

- Przepraszam za syna Panie Dyrektorze, dowidzenia. - musiałem szturchnąć łokciem tego niewychowanego smarkacza, który tak się składa, że był moim synem, bo nawet z własnej woli by się nie pożegnał. 

   Ruszyliśmy do samochodu, z każdym krokiem czułem jak rośnie moja wściekłość. Nie jestem nawet pewny czy tak naprawdę byłem zły na Fabiana, nim byłem raczej zawiedziony, a wściekły byłem na siebie.

- Tato... Nic nie powiesz? - od naszego spotkania, mój syn odezwał się po raz pierwszy, wyglądał jakby faktycznie obleciał go strach. Nie wiedział do czego jestem w tym momencie zdolny. Pewnie spodziewał się krzyków i widowiska na całą szkołę, ale ja naprawdę nie miałem już siły na tego dzieciaka.

- Lepiej dla ciebie, że nic nie mówię. - syknąłem przez zęby. - Wsiadaj! - wskazałem na samochód po czym sam zająłem miejsce kierowcy. Droga do domu minęła mi w oka mgnieniu. Po wejściu do domu od razu w salonie zastałem mojego starszego syna. Jeszcze nie zdążyłem się rozebrać, a już z jego ust padło pytanie.

- Co on znowu zmalował? - Olek wyglądał na niezadowolonego, ręce miał złożone na piersi, a nos marszczył mu się jak wtedy kiedy był dzieckiem.

- A Facetka przyłapała mnie jak fajke paliłem. - odezwał się Fabian, a ja poczułem jak krew dopływa mi do głowy. 

- Do pokoju! Zejdź mi już z oczu! - nie czekał na dodatkowe zaproszenia tylko pobiegł na górę, a ja opadłem zrezygnowany na fotel.

- Tato, jak on się zachowuje? To nie pojęte, żeby gówniarz w jego wieku palił papierosy, wagarował, odnosił się do starszych z takim brakiem szacunku.

- Olek, ja to wszystko wiem, ale co ja więcej mogę zrobić? Prośbą nie, groźbą nie, z moich szlabanów czy zakazów też sobie nic nie robi... - delikatnie łamał mi się głos, ale ciągnąłem dalej - chciałem wychować was na fajnych facetów, z tobą mi się udało, ale Fabian jest inny. Naprawdę nie wiem gdzie popełniłem błąd.

- Ale tato nie jest jeszcze za późno, musisz po prostu zbudować sobie w jego oczach autorytet.

- Boże dziecko, żebyś ty mnie musiał pouczać jak dziecko wychowywać - zaśmiałem się gorzko i wyciągnąłem ręce żeby po męsku uścisnąć mojego pierworodnego.

- Martwię się po prostu o niego tak samo jak ty. Proszę bądź w stosunku do niego bardziej stanowczy. Obiecuje, że pomogę Ci jak tylko będę mógł.

- Jestem z Ciebie dumny Olek, jesteś na prawdę fajnym chłopakiem. Dziękuję Ci, ale to ja jestem głową tej rodziny i ja to musze ogarnąć. Ty się synu zajmij nauką, pierwszy etap olimpiady historycznej już niedługo.

- Wiem, wiem. 

- A właśnie! Dużo masz na jutro zadane? - uśmiechnąłem się do niego, a jemu trochę zrzedła mina, mój syn lubił się uczyć, ale tylko niektórych przedmiotów, do reszty podchodził na zasadzie przykrego obowiązku.

- Większość już zrobiłem, ale muszę się nauczyć na kartkówkę z angielskiego.

- To idź się ucz, ja muszę wysłać ważnego maila do szefa i zajrzeć do Fabiana, a później przyjdę cię przepytać.

- No okej... Na pewno pójdziesz do Fabiana?

- Tak, nie mogę przecież zostawić jego zachowania bez konsekwencji. - puściłem oczko do mojego syna. A ten, z już znacznie lepszym humorem popędził do swojego pokoju.

GRUSZKI NA WIERZBIEWhere stories live. Discover now