Mroźna wywiadówka

625 17 9
                                    


                               ------ADAM--------

Byłem coraz bardziej zdenerwowany. Fabian powinien być w domu przynajmniej od godziny. Czy ten dzieciak nie mógł chociaż raz posłuchać tego, co do niego mówię? Widocznie wczorajsza lekcja niczego go nie nauczyła. Z bólem serca, ale obiecałem sobie, że jak wróci do domu i nie będzie miał sensownej wymówki to zaserwuję mu poprawkę z wczoraj. Nie wiedziałem, ile przyjdzie mi na niego czekać, więc zdecydowałem, że zjemy obiad bez niego, bo dosłownie parę minut temu Olek wrócił do domu, więc wysłałam go do łazienki, a sam w tym czasie nalałem nam zupy do misek i czekałem na niego przy stole. Mój pierworodny po wyjściu z łazienki skierował się w kierunku kanapy, z której zabrał dużą poduchę i dopiero na niej usadowił się przy stole, szczerze zdziwiłem się, ponieważ nie marudził wcześniej, że aż tak go boli.

- Oluś jest aż tak źle? - spytałem go znad miski z pomidorówką.

- Nie tato... W porządku.... Po prostu nasiedziałem się już w szkole i nie chce.... E.... Nadwyrężać swojego siedzenia. - rzekł trochę zażenowany. Musiał czuć się naprawdę nieswojo po wczorajszym laniu, w końcu uważał się za dorosłego, a został potraktowany jak nieznośny smarkacz. Żal mi go było strasznie, jak widziałem, że jest taki przybity, ale będę musiał przyzwyczaić się do takiego widoku i odgonić te nieznośne wyrzuty sumienia, bo przecież chce dla moich dzieci jak najlepiej. Muszę teraz zaprowadzić dyscyplinę, żeby moje dzieci zaczęły choć trochę słuchać, tego, co do nich mówię. Olek to mądry chłopak na pewno to rozumie.

- Słuchaj Oluś. Naprawdę mi przykro, że musiało do tego dojść, ale nie mam już pomysłu jak inaczej do was trafić. - przestał grzebać w swojej misce i skupił na mnie całą swoją uwagę, nawet próbował się lekko uśmiechnąć, ale był to raczej smutny uśmiech.

- W porządku tato. Wiem, że wczoraj przesadziłem. Przepraszam, na serio. - byłem pod wrażeniem pokory, jaką wykazywał, Olek utwierdził mnie w przekonaniu, że dobrze postąpiłem, zaostrzając zasady w tym domu. - Byłem wczoraj na ciebie zły, myślałem, że to nie fair, że potraktowałeś mnie dużo surowiej niż Fabiana, ale okej zrozumiałem to. - był smutny, ale wierzyłem, w to, co mówi, widocznie potrzebował czasu na przechorowanie wczorajszego lania. Kiedy wstał od stołu, żeby zmyć po sobie miskę, zatrzymałem go, mówiąc, że ja to później zrobię.

- Okej, to idę do siebie.

- Dobrze, ale najpierw przynieś mi swój dzienniczek. - oczy mojego syna wyraźnie się powiększyły, ale nic nie powiedział, tylko poszedł do korytarza, w którym nadal znajdował się jego plecak, a po chwili wrócił z niewielkim zielonym notesikiem.

- Proszę. - podał mi ten notes, a ja z uwagą go kartkowałem. Olek miał dobre oceny, w większości były to czwórki, chociaż piątek też było sporo. Najlepsze oceny miał oczywiście z historii, starał się o szóstkę, widać, że wszystkie te dodatkowe prace procentowały. Moje zadowolenie zmalało, dopiero, kiedy doszedłem do fizyki i chemii. Królowały tam głównie dwóje.

- Olek jak to będzie wyglądało, jak będziesz miał na świadectwie same czwórki i piątki, a tu takie dwie dwóje? Proszę cię, żebyś poprawił te dwa przedmioty jak najszybciej. Jeśli potrzebujesz pomocy to mogę Ci pomóc z zaległościami, albo załatwię korepetycje. Jak wolisz.

- Dzięki tato, ale poradzę sobie, po prostu zaniedbałem trochę naukę przedmiotów, których nie lubię - powiedział trochę zawstydzony i już chciał mi zabrać dzienniczek, ale go powstrzymałem.

- Czekaj jeszcze spojrzę sobie na uwagi, chociaż nie sądzę, żebym coś tam znalazł... - i jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłem na czerwono uwagę od Pani Chełmońskiej nauczycielki chemii, której treść brzmiała tak: „Uczeń podczas odpowiedzi przy tablicy odpowiedział poprawnie tylko na jedno zadane pytanie, a na moją uwagę, że powinien się zacząć uczyć odpowiedział cytuje "Nie zauważyła pani, jaki profil uczy? Od przyszłego roku nie będziemy mieli chemii, więc nie widzę sensu uczuć się czegoś, co mi się kompletnie w życiu nie przyda." Proszę poważnie porozmawiać z synem, ponieważ nie będę tolerowała tak aroganckiego zachowania". Uwaga była z zeszłego tygodnia, czyli z ostatniej lekcji chemii mojego syna. Spojrzałem na niego wymownie i powiedziałem, żeby podał mi długopis. Kiedy wyciągnął z plecaka narzędzie do pisania, a ja zostawiłem swój podpis pod uwagą nauczycielki, zwróciłem się do niego.

GRUSZKI NA WIERZBIEWhere stories live. Discover now