Wynik 2:1

464 12 7
                                    

                        -----------FABIAN-------------

   Zaraz po tym, jak tata wyszedł z domu, Olek pobiegł na górę. Trzasnął drzwiami tak głośno, że aż na dole było słychać. Nie chciałem, żeby oberwał przeze mnie lanie. Głupio mi było, że tak wyszło. Pewnie się na mnie obraził, bo nie dość, że dostał za moje fajki, to jeszcze podałem tacie do ręki ten nieszczęsny pasek.

   Przez chwilę pokręciłem się po salonie. Zaschło mi w gardle, no to podszedłem do lodówki po picie. Mimowolnie spojrzałem na tę taty kartkę... Przewinienia i pochwały... A co mi tam?! Wziąłem długopis i wpisałem sobie pięć plusów tak na zachętę. Tata nie mówił, że tylko jemu wolno gryzmolić po tej ramce. Heh.

   Napiłem się mleka z lodówki i poszedłem do swojego pokoju zajrzeć do podręcznika od historii. Wojny starożytne... Ale wymyślił... Pół godziny to mi zajęło samo szukanie książki, a przez kolejne dziesięć minut przeglądałem spis treści. Nie wiedziałem, którego tematu mam się uczyć, bo w podręczniku nie było czegoś takiego jak wojny starożytne.
Rzuciłem książkę w kąt łóżka. W dupie mam historię. Najwyżej, jak stary wróci do domu i będzie chciał mnie przepytać, powiem mu, że się nic nie uczyłem, bo po jego ostatniej akcji rozbolała mnie głowa. Heh. Dam tatuśkowi możliwość wpisania mi pierwszego minusa - niech się Adaś cieszy. Debil pierdolony.

    Zszedłem na dół do salonu. W szafie znalazłem paczkę chipsów. Usiadłem na kanapie, przykryłem się kocem i włączyłem sobie w telewizji mecz. Ale mnie zdziwko ogarnęło, jak po paru minutach usłyszałem dzwonek do drzwi. Poleciałem sprawdzić kto to.

- Olek! Weronika do ciebie! - zawołałem na całe gardło.

   Wpuściłem kumpelę mojego brata do domu a sam wróciłem na kanapę. Po chwili ujrzałem jak Olek zbiega na dół po schodach zakładając na plecy bluzę z kapturem. Ale był podjarany.

- Fabian, siedź w domu - rzekł wkładając w pośpiechu buty na nogi.

- Spoko, mecz dopiero się zaczął - odparłem.

   Olek i Wera wyszli. Zostałem w chacie sam. Pierwsza połowa meczu minęła mi nie wiadomo kiedy. O cholera! Przypomniałem sobie, że pod kamieniem mam ukryte fajki Tomka.
Szybko się ubrałem i popędziłem na dwór. Fajki były trochę przemoknięte, ale to nic. Zaniosłem je do domu. Położyłem w kuchni na kaloryferze. Do powrotu taty powinny się ładnie wysuszyć.
Po kilku minutach gapienia się w telewizję poszedłem sprawdzić, czy fajki doszły do siebie. No, były chyba okej. Żeby sprawdzić to na sto procent, musiałem jedną zapalić.

    Tak naprawdę nie miałem ochoty na tego papierosa. W ogóle mnie do niego nie ciągnęło. Ale co mi tam! Udowodnię sobie, że mam w dupie zakazy starego.
Poszedłem na taras. Usiadłem na schodach. Zapaliłem papierosa. Zaciągnąłem się. Dmuchnąłem. Zrobiłem kilka kółek. I co? I gówno! Stary gówno wie.
Wróciłem do domu. Portugalia wygrywała z Włochami dwa do jednego. Ominęły mnie trzy gole. Może będą jakieś powtórki najlepszych akcji...

   Kurde! Zęby! Pobiegłem do kibla wyszczotkować zęby. Nie chciałem przecież zarobić pasów na gołą skórę. Tata niby mnie nie przyłapał na gorącym uczynku, ale z nim nic nie wiadomo. Wyczułby czasem ode mnie zapach fajek i miałby przejebane.

   Jakoś tak wyszło, że nie wiedząc kiedy, poszedłem jednak na górę po tę książkę z histy. Trzymałem ją na kolanach, ale nie uczyłem się. Patrzyłem na końcówkę meczu w nadziei, że za moment moim oczom ukaże się jakaś super akcja.

   No, mecz zakończył się wynikiem 2:1. Wyłączyłem telewizor i przypomniałem sobie, że jutro mam sprawdzian z angielskiego. Wiedziałem, że ojciec może wrócić do domu lada moment. Wpadłem na pomysł, że przygotuję sobie ściągę ze słówek z anglika. Trochę mi zajęło przepisanie ich wszystkich na kompie w biurze ojca. Potem to już tylko DRUKUJ, następnie KOSZ, OPRÓŻNIJ KOSZ i gotowe.

    Ale się wystraszyłem, jak usłyszałem, że ktoś otwiera drzwi od domu. Wiedziałem, że jeśli to tata to jestem udupiony. Zaraz bym musiał się przed nim tłumaczyć z tego, co robiłem w jego biurze. Podszedłem do drzwi. Uchyliłem je lekko. Uff. To był Olek. Całe szczęście. Gdyby nie to, że wciąż bolała mnie dupa, podskoczyłbym sobie z radości.

    No, wyłączyłem komp. Wziąłem do ręki swoją książkę i wydruki. Z historii też mogłem w sumie zrobić sobie ściągi, ale najpierw musiałbym wiedzieć z czego. Poza tym musiałbym jeszcze mieć na to czas i chęci...

    Zabrałem z salonu wszystkie swoje rzeczy i poszedłem do siebie na górę. Starannie powycinałem przygotowane przez siebie ściągi. Ukryłem je na razie w piórniku, potem pewnie je gdzieś indziej przełożę.

     Zbliżała się godzina szesnasta. Ojca wciąż nie było w domu. Mimo to wziąłem do ręki tę książkę od historii. Polazłem do pokoju brata.

- Olek, bo mam się uczyć z wojen średniowiecznych... A nie wiem, gdzie to jest...
Spojrzał na mnie zdziwiony.

- Chyba z wojen starożytnych - poprawił mnie. - Jeszcze się nic nie uczyłeś?

    Wzruszyłem ramionami. Podałem mu książkę. W miarę szybko poszukał mi w niej to, o co prosiłem.

- Dzięki Olek... A, od dzisiaj codziennie dajesz mi pięć złotych. Inaczej jesteś u taty, że polazłeś gdzieś z Werą - dopowiedziałem odbierając swoją książkę z jego ręki.

- Jak powiesz mu, o Werce to ja mu powiem, gdzie masz schowane papierosy! Albo lepiej sam mu je oddam i powiem, że złapałam cię na paleniu!

- Olek, nie! - krzyknąłem.

    Mój brat wybiegł z pokoju. Próbowałem go dogonić, ale był naprawdę szybki. Gdy zbiegał po schodach, skoczyłem na niego z rozpędu. Obaj upadliśmy. Chciałem mu przyłożyć w zęby, ale jakimś cudem zobaczyłem, że nie jesteśmy w salonie sami. No to mam przejebane.

GRUSZKI NA WIERZBIEWhere stories live. Discover now