Zeszyt

370 10 0
                                    

                        -------FABIAN---------

- Idę do pokoju, bo chcę, a nie bo ty mi każesz - powiedziałem ojcu i pobiegłem do siebie.

      Pierwsze co zrobiłem, to wysypałem zawartość plecaka na łóżko. Złapałem swój dzienniczek. Kurde, muszę go schować przed Olkiem... Wrzuciłem go za biurko. Tam nikt go nie znajdzie. Dzienniczek wplątał się między kable od kompa. Najwyżej się napromieniuje i pierwszą osobę, która go dotknie popieści prąd. Heh. Niech trafi na Olka.Ze sprawdzianem z matmy niestety nie ma tak łatwo. To była moja czwarta jedynka, a pod nią trzy razy BRAK PODPISU. Sam nie chciałem podrabiać podpisu starego, bo mam dziecinne pismo. Pomyślałem, że wrzucę ten sprawdzian do śmieci, a jeśli Adamski będzie się pluł to powiem mu, że zgubiłem i po sprawie. 

    Kiedy tak szedłem na dół po schodach, usłyszałem jak Olek suszy tacie głowę. Bredził coś o autorytecie i byciu stanowczym. Głupi nie jestem. Od razu wyczaiłem, o co mu się rozchodzi - o mnie. Nie ogarniam niektórych tępych łajz - dajmy na to Olek. Nie ma swojego życia, że wciąż wtrąca się do mojego? Jak się ode mnie nie odwali, to się kiedyś doigra. Kiedyś? Dlaczego nie teraz?No to wlazłem do pokoju Olka. Wszędzie pełno książek... Ciekawe, czy chociaż jedną z nich przeczytał od deski do deski. Pomyślałem, że skoro ma tyle makulatury, to nie obrazi się, jeśli pożyczę od niego jeden zeszyt. Wziąłem ten, który leżał otwarty na biurku - od historii. Czy to czasem nie ulubiony przedmiot mojego kochanego braciszka? Poszedłem z zeszytem do kibla. Żal było wyrywać czy gryzdolić tak starannie zapisanych kartek! Och! Żegnaj zeszycie Olka... Byłeś wspaniały, ale twój czas właśnie się skończył... Za moment trafisz w kiblowe odmęty... Jak mi przykro! No co? Olka zeszyt od historii trafił do historii, a właściwie do kibla. Lekko go spłukałem, ale ani drgnął. Olek dostał za swoje. Jak będzie mi podskakiwał to mu powiem, że zabrakło mi papieru do dupy. Już widzę jego minę! Wkurzy się na maksa. Już widzę, jak wyciąga zeszyt z kibla i suszy go przy kaloryferze... Heh.Dobra, nie chciałem być za długo w pokoju Olka, bo jakby widział, że się tam kręcę, miałbym najdelikatniej mówiąc przerąbane. On przed tatą zgrywa idealnego synka, ale to debil jest... 

    Wróciłem do siebie z tym nieszczęsnym sprawdzianem w ręce. Nie miałem pomysłu, co z nim zrobić. Odłożyłem gdzieś tam, byle gdzie. Wrzuciłem książki z powrotem do plecaka, bo co jak co, ale o porządek w swoim pokoju to ja dbam. Zmiętolony sprawdzian z matmy wsunąłem do tylnej kieszeni spodni. Coś już tam było. No tak... Fajki. Jak już miałem je w ręce, to pomyślałem, że spalę jedną dla relaksu. Otworzyłem okno. Usiadłem na parapecie. Zaciągnąłem się tak, że aż poczułem dym w oczach... I na to słyszę czyjeś kroki. Nic, tylko zgasiłem papierosa o parapet, zaskoczyłem, szybko zamknąłem okno. Gdy się odwróciłem, w drzwiach stał mój stary. Całe szczęście, że nie Olek...

GRUSZKI NA WIERZBIEWhere stories live. Discover now