Kłopoty na stacji

531 14 3
                                    


                                    -----------ADAM----------

   Wróciłem od Marka dosłownie kilka minut temu, było późne popołudnie, a moi chłopcy pewnie od śniadania nic konkretnego nie jedli. Nie miałem ani czasu, ani chęci na wymyślanie jakiegoś obiadu więc stwierdziłem, że zamówię pizze. Już miałem dzwonić do pizzerii, kiedy zobaczyłem moich synów spadających ze schodów. Odrzuciłem telefon na kanapę, a sam ruszyłem rozdzielić moich chłopców. Nie musiałem się jednak wysilać, bo kiedy Fabian mnie zobaczył cofną rękę przed uderzeniem i podniósł się z brata. Po chwili Olek również stanął przed moim obliczem z tą różnicą, że Oleś patrzył się na mnie wyzywająco, a Fabian stał z głową zwieszoną do podłogi.


⁃ Olek teraz masz czas, żeby mi to wszystko wyjaśnić. - spojrzałem na piętnastolatka podejrzliwie, a on widocznie się obruszył moim stwierdzeniem.

⁃ Ja mam się tłumaczyć? To ten czubek mnie zaatakował!

⁃ On też będzie się za chwile tłumaczył, ale nie sądzę, żeby chciał cię bić bez powodu. Więc słucham, co zmalowałeś!? - uniosłem głos, żeby uciąć zbędne dyskusje, ale efekt, który uzyskałem, nie był zadowalający, bo Olek milczał jak grób.

⁃ Fabian? - zwróciłem się do mojego młodszego syna i zobaczyłem, że już nie wpatruje się w podłogę, tylko ze strachem patrzy na coś w głębi pokoju. Podążyłem za nim wzrokiem i zobaczyłem, że Fabian wpatruje się w... PACZKĘ PAPIEROSÓW leżącą na naszym kaloryferze.

⁃ Co to jest!? - przeszedłem szybkim krokiem przez salon i po chwili trzymałem tę paczkę kilka centymetrów od twarzy mojego syna. Nie uzyskałem żadnej odpowiedzi, więc jak zahipnotyzowany cały czas wpatrując się w twarz Fabiana zacząłem odpinać pasek od moich spodni. Fabianowi po policzku popłynęły łzy.

⁃ One nie są moje... - Wyszeptał półgłosem, wejrzałem mu w oczy i nie wydawał się kłamać, więc zaprzestałem wyciągać pasek ze szlufek.

⁃ Więc czyje? - Fabian milczał. - Fabian teraz masz czas na powiedzenie prawdy. Tylko prawda może ci w tej sytuacji pomóc inaczej będziesz biedny. - Fabiś wziął głęboki oddech i zdecydował się mówić.

⁃ To fajki Tomka... Ja je tylko pożyczyłem, chciałem mu je teraz oddać tak, żebyś nie wiedział.

⁃ Spaliłeś z tej paczki jakieś papierosy? - spytałem podejrzliwie.

⁃ Jednego, ale za to już dostałem, to był ostatni, słowo... - widziałem, że kłamie, niestety, ale mnie nie potrafi okłamać.

⁃ Olek czy Fabian dzisiaj palił? - Olek już chciał coś odpowiedzieć, ale wtrącił się Fabian.

⁃ No zapaliłem jednego, ale za to Olek złamał szlaban, polazł gdzieś z Weroniką!

⁃ O ty mendo! - Olek chciał doskoczyć do Fabiana, ale w porę zareagowałem.

⁃ Dość, wpisuję wam po minusie i radzę się pilnować, bo za nierespektowanie moich zakazów będziecie mieli następnym razem niemałe kłopoty, papierosy rekwiruję i oddam je panu Markowi. - poszedłem do kuchni, żeby wpisać chłopakom minusy i zobaczyłem, że Fabian ma w swojej tabelce wpisane pięć plusów - Fabian chodź tu! - kiedy młody pojawił się koło mnie, wskazałem ręką na tabelkę i zapytałem - Co to jest?

⁃ Wpisałem sobie tak na zachętę. - uśmiechnął się łobuziarsko, po czym spuścił wzrok. Przeszło mi przez myśl, żeby trochę pocieszyć chłopaków, poza tym i tak nie mieliśmy nic do jedzenia, więc zdecydowałem, że spędzimy wieczór poza domem.

⁃ Skoro tak to, co wy na to, żeby na zachętę pojechać do miasta na lodowisko i pizze? - oczy moich synów rozbłysły.

⁃ No pewnie, że chcemy! Nie Oleś!? - ucieszył się mój młodszy syn.

GRUSZKI NA WIERZBIEWhere stories live. Discover now