Tell me if even this pain isn't real*

46 11 1
                                    

Taehyung

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Taehyung

- I jak? – zapytała wysoka kobieta, odkręcając mnie w stronę lustra.

Przez chwilę miałem zamknięte oczy. Bałem się je otworzyć. Bo nie wiedziałem, czy na pewno wykonała swoją pracę idealnie.

- No dalej. – zachęcała kobieta. – Niech pan otworzy oczy. – wyczułem, że mówi, uśmiechając się.

Po krótkiej chwili powieki podniosły się. W moje oczy uderzyło światło, od którego odzwyczaiłem się. Lecz, gdy już wszystko się uspokoiło. Spojrzałem przed siebie i zamarłem. W lustrze dostrzegłem swoja twarz i zmieniony kolor włosów. Prześliczny odcień paryskiego błękitu u nasady, który stopniowo jaśniał i przechodził w królewski błękit. Lekko podniesione i podkręcone włosy prezentowały się znakomicie.

Dosłownie wyglądałem jak model, do którego tak naprawdę brakuje mi sporo, ale teraz starałem się myśleć o czymś innym.

- Czyli się podoba?

- Jak najbardziej. – odpowiedziałem wpatrując się w jej obicie.

Starłem zebrane w kącikach oczu łzy i podniosłem się żwawo, by podejść do uśmiechniętej kobiety.

Wtuliłem się w nią jak głupi i z moich ust wydobywały się jedynie ,, jest ślicznie'' i ,,dziękuje''.

Przez chwilę stała jak zamurowana i ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Lecz po chwili zamienił się również na uśmiech, który posłała do mnie.

- Dziękuje jeszcze raz. – dodałem podając kobiecie odpowiednią ilość pieniędzy, po czym ruszyłem w kierunku drzwi.

- Nie ma za co. – uśmiechnęła się promiennie. – Zapraszam ponownie.

- Oczywiście, że wrócę i do widzenia.

- Do widzenia, do widzenia.

Wyszedłem z salonu w naprawdę dobrym humorze, jak i jeszcze lepszymi włosami. Robiłem sobie zdjęcia, jak rasowa szafiarka. Cieszyłem się nimi jak dzieciak, który dostał lizaka od ojca.

A no właśnie. Ciekawe czy spodobają się tatusiowi?

***

- Cześć. – krzyknąłem zdejmując buty. –Jesteś?

- Cześć mały. – przywitał mnie starszy wychodząc tylko i wyłącznie w ręczniku zawiniętym na biodrach. – Ale ty dziś pięknie wyglądasz.

- Dziękuje. – uśmiechnąłem się perliście. – Naprawdę tak uważasz?

- A czy ja umiem kłamać? – zaśmiał się szeroko starszy, po czym przyciągną mnie do siebie, żeby ucałować mnie .

Całował mnie namiętnie i z pasją, która doprowadzała mnie do zemdlenia. Kiedy tak pieczołowicie się mną zajmował czułem małe motylki latające po moim podbrzuszu. Z każdą chwila kochałem go bardziej, jak i zakochiwałem się jednocześnie. Nikt mi w życiu nie ofiarował tyle czułości, jak on. Po prostu czułem, że zostaliśmy dla siebie stworzeni, lecz ja tego nie mogłem zepsuć. Nie mogłem zapytać się go czy mnie kocha naprawdę i to mnie bolało.

forbidden fruit | k.th + p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz