5

23.1K 507 9
                                    

-zamknij się chodź raz. Zależy ci na mamie ? to pomyśl o niej ! Tyle osób chciało by się znaleźć na twoim miejscu a ty rezygnujesz.. co z tobą nie tak-zapytał zdziwiony odtykając moje usta.
-właśnie może to nie ja zasługuje na te pieniądze.. Powiedziałam ciszej.
-Alis pomyśl o twojej mamie nie wybieram ludzi od tak los trafił na ciebie skorzystaj z tego, daj sobie szansę- powiedział podnosząc mój podbródek.
Miał cholerną racje. Muszę myśleć o mamie a nie o swoich zachciankach. To moja szansa nie będę musiała pracować już w klubie jak dziwka.
-zgadzam się- powiedziałam otwierając oczy a on się uśmiechnął.
- Dobry wybór. A teraz chodź ściągnąć z ciebie te szmaty i zmyć ten makijaż- Powiedział wskazując ręką na schody
  Weszłam na schody oczywiście szlam pierwsza więc, miał super widoki
-nie patrz mi się na tylek- powiedziałam obracając się a on stał uśmiechnięty.
-kochanie sama nim krecisz lepiej od innych i jeszcze narzekasz- powiedział oblizujac usta.
Nie odpowiedziałam już tylko westchnęłam.
__________________________________

-W tych ciuchach wyglądasz o wiele lepiej- powiedział chwytajac mnie w pasie. Szliśmy  obok a on trzymał rękę na moim biodrze.
-nie pozwalaj sobie na za dużo-powiedziałam chcąc ściągnąć jego rękę ale tan jeszcze bardziej przysunal sobie mnie bliżej.
-nic nie zrobię bez twojej zgody-powiedział spokojnie- jeszcze jedno pytanie - powiedział
-słucham- powiedziałam zmęczona ledwo słyszalnie
-mieszkasz sama albo z kims cokolwiek rodzina bliscy? - spytał
- nie mieszkam sama z mamą.
-to dobrze od dziś zamiszkasz u mnie na jakiś czas. Nie będziesz musiała się ciągnąć po mieście a twoja mamę będziesz odwiedzać reguralnie. O pracę ja zadbam no i chyba tyle - powiedział zatrzymując się.
- nie wiem czy to dobry pomysł na prze......
-przestań wszystko negocjować proszę. Nic ci nie zrobię zaufaj mi.
-chciałabym - powiedziałam cicho. Od dawna nie ufam ludzia zawiodłam się na każdym możliwym człowieku .
- Ohh okej to pojedziemy po moje rzeczy okej ? -spytałam a ten pokiwal głową.
-chodź do mojego auta
-ale ja jestem swoim autem- powiedziałam chcąc do niego wsiąść
-jutro kogoś przyślemy po niego i nie kłóć się jest 24 . Jesteśmy zmęczeni oboje chodź po twoje rzeczy. Otworzył mi drzwi od auta i odjechaliśmy

™Niania Bogacza™ Where stories live. Discover now