Rozdział 4: W jego głowie, jak i sercu rozbrzmiewała burza.

352 34 1
                                    


— trzy miesiące wcześniej — 

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

— trzy miesiące wcześniej — 

Jasnowłosy próbował zbliżyć się do Mina, jednak gdy tylko ujrzał napięte, niczym struny, barki, zrezygnował. Stanął więc ze spuszczoną głową, co chwilę zaczesując grzywkę do tyłu, by czymkolwiek zająć rozedrgane dłonie. 

— Z kim byłeś tej nocy? — Niepewny szept mężczyzny rozszedł się po mieszkaniu. Tłumił w sobie gniew, ale to nie ta emocja przeważała w jego sercu, tylko żal. Okropny żal, którego nie potrafił nawet ująć w odpowiednie słowa. 

— Będziesz mnie teraz sprawdzać? Byłem u Taehyunga, jeśli chcesz, to proszę bardzo, dzwoń do niego, znasz numer. — Jimin odparł podenerwowany, nie wiedząc nawet, dlaczego znowu wszczyna kłótnię, przecież obiecał sobie, że na spokojnie wytłumaczy wszystko Yoongiemu. Uniósł głowę, napotykając od razu zawiedzione spojrzenie swojego mężczyzny. 

— Nie po to pytałem, chcę się tylko dowiedzieć, skąd masz te malinki. Nawet się nie postarałeś, by dokładnie je zatuszować. — Dłoń blondyna momentalnie znalazła się na grdyce, myślał, że czarnowłosy ich nie dostrzeże, w końcu i tak nie zwracał na niego większej uwagi w ostatnim czasie. Pasja pochłonęła go do tego stopnia, iż bywały nawet dni, gdy nie odrywał się od pianina po to, by zjeść posiłek przygotowany przez Parka, a co dopiero ułożyć się obok niego w łóżku, by zasnąć wtulonym w jego bok. 

— Ja-a, j-ja, Yoongi, to nie tak. Spróbuj mnie zrozumieć — Łzy napłynęły do jego oczu, jednak usilnie starał się, by nie spłynęły po zaróżowionych policzkach. — To było tylko jednorazowe, nigdy więcej się nie powtórzy. — W przeciągu kilkunastu sekund przemierzył odległość dzielącą go od partnera. — Nie zostawiaj mnie, proszę, Yoonie. Nie możesz, przecież mnie kochasz. — Zaszlochał, rzucając się wręcz na czarnowłosego, który nic nie odpowiadał. Stał, udając niewzruszonego, chociaż w jego głowie, jak i sercu rozbrzmiewała burza. Blondyn pociągnął żałośnie nosem, coraz mocniej zaciskając niewielkie łapki na granatowej koszuli Mina. — Nie zostawiaj mnie. — Błagał nieustannie, składając czułe muśnięcia na odkrytej szyi ciemnowłosego.

— Nie zostawię, tylko obiecaj, że to już się nie powtórzy, nie przeżyję twojej kolejnej zdrady. — Wyszeptał wprost do ucha młodszego, który jak na zawołanie uniósł na niego swe zaszklone tęczówki. Ujął bladą twarz, na której dostrzegalne były cienie pod oczyma i zaschnięte łzy, po czym przycisnął swe usta do tych węższych. 

— Obiecuję.  

❝ESPRESSO❞ › sopeWhere stories live. Discover now