Rozdział 27: Prawdziwy świat jest tam, gdzie są potwory.

142 16 1
                                    

Hoseok wpatrywał się z wahaniem w oblicze Yoongiego, nie wiedząc, co począć

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Hoseok wpatrywał się z wahaniem w oblicze Yoongiego, nie wiedząc, co począć. 

Choć różniło ich wiele, obaj zdawali sobie sprawę z jednego, istotnego faktu. Żyli każdego dnia, tonąc w oszustwach innych ludzi, dając im się tak po prostu wykorzystywać. 

Potrzebują impulsu, który mógłby wyrwać ich z tej okrutnej baśni bez szczęśliwego zakończenia. Pomyślał Jung, wlepiając swe rozszerzone źrenice w napięte plecy blondyna. 

- Yoongi — Szept przedarł się przez ciszę, która na krótki moment zapanowała wokół całej piątki. Tuż po nim przemówił Taehyung, którego zdanie przedarło się przez każdą szczelinę jasnowłosego przyjaciela. 

- Prawdziwy świat jest tam, gdzie są potwory. — Rzekł Kim, trzęsąc się w ramionach wyższego szatyna. Blady, nikły uśmiech przyozdobił jego wargi, gdy reszta zgromadzonych obdarzyła go swą uwagą. - Czyż nie, Yoonie? — Dodał pewnie, powoli się prostując i stając o własnych siłach. 

- Rick Riordan — Skinął Min w momencie, gdy blada, koścista pięść zetknęła się z jego okiem. Cios sprawił, iż zatoczył się do tyłu, bardziej z wrażenia niż siły uderzenia. Wpadł wprost na Junga, który żwawo chwycił jego barki, nie pozwalając, by zderzył się z betonem. Hoseok już zamierzał warknąć w stronę Parka, gdy on sam przejął głos. 

- Jesteście tak cholernie żałośni. — Splunął, przemierzając powoli odległość, jaka ich dzieliła. 

- Tak? — Zadrwił blondwłosy, również podchodząc bliżej. - A kto błagał o przebaczenie, gdy docierały do mnie wieści, że się puszczasz po zaułkach? — Syknął, niemal Jiminowi w twarz. Przez dosłownie ułamek sekundy mógł dostrzec gniew w jego tęczówkach, który już po chwili skrupulatnie zakrył. - Jesteś zwykłą dziwką, kurwisz się na prawo i lewo. Żadne drogie łachy tego nie zakryją, Jimin. 

Chciał mówić dalej. Wyrzucał z siebie cały jad, jaki pozostał w nim po zakończonym związku, gdy Jeongguk tracił cierpliwość z każdym kolejnym zdaniem. Nie rozumiał sytuacji, był zagubiony i choć nie łączyło go nic z rudowłosym, Yoongi denerwował go niemiłosiernie. 

- Co ty możesz o mnie wiedzieć, widziałeś to, co chciałeś widzieć! — Wykrzyczał Park. - Byłeś we mnie tak ślepo zakochany,..

- Właśnie, Chim — Blondyn przerwał mu w połowie zdania. Zwilżył dolną wargę, gdy jego dłoń powędrowała na kołnierz koszuli drugiego i zacisnęła się niekontrolowanie w pięść. — To, co nas łączyło, należy do przeszłości. — Szepnął niebywale lekko, niemal w usta dawnego kochanka, spijając z nich zaskoczenie. 

Zrobił krok w tył, chciał już go puścić, zabrać Taehyunga i odejść, lecz w tej samej chwili wtrącił się Jeon. Pchnął go na ziemię, w czego skutkach upadli razem i zaczął okładać zszokowanego dwudziestokilkulatka pięściami. Wszystko działo się szybko, nim Jung zdążył doskoczyć do dwójki, Min tracił już powoli świadomość. 

Raz jeszcze spojrzał za plecy bruneta, który nieustannie go katował. Ujrzał biegnącego w jego stronę Hoseoka. Jego Hoseoka, który jednym ruchem zdołał ściągnąć Jeongguka z jego bioder, po czym nachylił się nad nim i delikatnie pochwycił w dłoń jego zmasakrowany policzek. 

Odgłosy rozbudzonego miasta, jak i słowa reszty z każdą sekundą docierały coraz wolniej, brzmiały, niczym echo, gdy powieki samoistnie opadły na zamglone źrenice.

Spowił go mrok. 

❝ESPRESSO❞ › sopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz