Rozdział 13: Widzę twe potwory.

260 20 0
                                    

i see your monsters / widzę twe potworyi see your pain / dostrzegam twój ból

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

i see your monsters / widzę twe potwory
i see your pain / dostrzegam twój ból

Zaraz po wyjściu od siostry, schował dłonie do kieszeni i już miał stawiać pierwszy krok, gdy zorientował się, iż coś jest nie tak. Wyciągnął prawą dłoń, zaciskając ją tuż po chwili w pięść, nie spodziewał się, iż ten dzień może stać się jeszcze gorszy. 

— Kurwa — Syknął, będąc pewnym, iż wychodził z pracy z łańcuszkiem na nadgarstku, a już u siostry nie wyczuł go zbytnio na ręce. — Musiał wypaść mi na dole. — Szepnął cichutko do samego siebie, by już po chwili biec pod mieszkanie blondyna z nadzieją na odnalezienie małej, choć cholernie istotnej dla mężczyzny, zguby. Przemierzył prędko schody, po czym z lekką zadyszką wreszcie stanął pod odpowiednimi drzwiami. 

Wpierw rozejrzał się wokół, czy bransoletka nigdzie nie upadła podczas szamotaniny z, jak mu się zdaje, młodszym chłopakiem. Niestety, jak przypuszczał, poszukiwania wcale nie są proste, w zasięgu swego wzroku nie dostrzegł zaginionego przedmiotu, więc po wzięciu głębokiego wdechu, zastukał kilka razy leciutko w drewnianą powłokę, nie wiedząc, jakiej reakcji po mieszkańcu kamienicy może się spodziewać. Czas czekania niemiłosiernie dłużył się czarnowłosemu, więc raz jeszcze spróbował zapukać do mieszkania. 

Nie wiedząc, co jeszcze może uczynić, przymknął zaszklone oczy, modląc się, by nikt nie spostrzegł, iż opada z sił od uganiania się za ludźmi, którzy tylko czerpią garściami z każdego jego bolesnego upadku na kolana. Już przed laty dotarło do niego, że każdemu zależy jedynie na zadawaniu cierpienia, nikt już nie potrafi spojrzeć na drugiego człowieka, jak na ludzką postać. Jesteś dla nich wyłącznie kolejną marionetką, na której plecach osiądą, by zdobyć kolejny cel. Odnalazł w tym wszystkim jednak lek, którym stał się promienny uśmiech. Aktorstwo podobno ma we krwi, a więc każdego dnia przybiera swoje lekarstwo na usta, by pokazać, iż nie tak łatwo go złamać. Mija się to gorzko z prawdą, lecz reszta nie jest świadoma należącej do niego bariery ochronnej. 

Kolejny wdech, wydech, zwilżył wargę, chcąc już wycofać się spod numeru należącego do niskiej postaci, gdy nagle zamek w drzwiach zazgrzytał, a wrota uchyliły się, ukazując zdezorientowanego mężczyznę, z nonszalancko uniesioną brwią.

— Mogę w czymś jeszcze pomóc? 

Wiem, że znowu kończę w niezbyt przyjemny sposób, ale spokojnie, już niedługo dostaniecie kolejny rozdział! ♡

Ps. nawet nie wiem, jak wam podziękować, ostatnio wyświetlenia wreszcie coś ruszyły w górę po jednym dniu od publikacji nowego rozdziału, to tak strasznie zmotywowało mnie do pisania. Dziękuję, dziękuję, dziękuję, do kolejnego!

❝ESPRESSO❞ › sopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz