2. "Gdzie masz kluczyki?"

298 18 0
                                    

W końcu nadszedł wyczekiwany przez Sylwię piątek. Do tej pory rzadko kiedy pokazywała się na jakichkolwiek imprezach, ale dzisiaj dla Tamary postanowiła zrobić wyjątek. Brunetka napisała je, że przyjedzie o 20. Dała sobie półtorej godziny na wyszykowanie się.

Wyciągnęła z szafy czarną sukienkę z długim rękawem i koronką na plecach. Chyba nie zamarznę, pomyślała. Chociaż z tą Syberią na zewnątrz wszystko jest możliwe. No ale cóż. Uroki polskiej zimy.

Wyjęła jakieś cieliste rajstopy oraz czarne kolanówki i ubrała je, a następnie założyła sukienkę. Pozostało tylko ogarnąć fryzurę i twarz. Rozczesała więc włosy, związałam je w kok, a gdy była pewna, że na pewno wygląda dobrze, wypuściła z niego dwa przednie kosmyki, które delikatnie polokowała na końcach. Założyła ulubiony naszyjnik z księżycem, który dostała kiedyś od swojej mamy, dopasowała do tego klasyczne kolczyki - kółeczka i zajęła się makijażem. Nie chciała robić nie wiadomo jak mocnego, więc po nałożeniu podkładu i wypudrowaniu twarzy pomalowała brwi pomadą, wytuszowała rzęsy i przejechała błyszczykiem po ustach.

***

Tamara przyjechała punktualnie, więc szatynka szybko zarzuciła na siebie ciepłą kurtkę, ubrała buty na koturnie i wyszłam, sprawdzając chyba ze trzy razy czy na pewno wzięła telefon i portfel. Po upewnieniu się, że tak, przytuliła brunetkę na powitanie. Spojrzała na auto jakim przyjechała. Czarny, matowy Mercedes z przyciemnianymi tylnymi szybami. Nie wiedziała jaki to konkretnie model, ale do takich typowych pojazdów starszej daty widywanych często w komisach nie należał. Wyglądał jakby dopiero wyjechał z salonu i w sumie był bardzo ładny.

- Co, zajebisty, nie? - spytała, zauważając, że wpatruje się w auto już od jakiegoś czasu.

Otworzyła drzwi obok kierowcy. Oczom Sylwii ukazało się całkiem ładne wnętrze. I przywieszone do lusterka dwie pluszowe białe kostki, co było wręcz elementem rozpoznawczym Tamary. Zawsze lubiła takie dekoracje, które sprawiały, że od razu wnętrze pojazdu nabierało na przytulności.

- To jak? Wsiadamy, co nie? - zagadnęła, po czym otworzyła jej drzwi pasażera z przodu, a ona sama zaś zajęła miejsce kierowcy.

Przekręciła kluczyk w stacyjce, na co włączył się wyświetlacz ukazujący logo Mercedesa, by po chwili przełączyć się na prędkościomierz, a silnik zamruczał w gotowości na odjazd spod domu szatynki.

***

Po kilku minutach dziewczyny szczęśliwie dojechały na miejsce imprezy. Był to średniej wielkości dom położony na przedmieściach. Za nim rozciągał się dość sporych rozmiarów ogród. Pewnie wiosną wygląda prześlicznie...

Wysiadły z auta, a Tamara je zakluczyła. Podeszły do drzwi mieszkania. Brunetka zadzwoniła, a po chwili rozległ się przytłumiony odgłos kroków stopniowo przybierający na sile. W pewnym momencie ucichł, ciemne drzwi się otworzyły, a ich oczom ukazała się czarnooka dziewczyna z pofarbowanymi na fioletowo włosami, przechodzącymi stopniowo w różowy i niebieski ku końcówkach. Pewnie to jest ta cała Amanda, pomyślała Sylwia. Przywitała się z nimi i wpuściła do środka.

Cała impreza rozgrywała się w salonie, który, swoją drogą, był dość obszerny i utrzymany w obecnie dość popularnym stylu. Wszyscy tańczyli do jakiejś zagranicznej piosenki i wyglądało na to, że się świetnie bawią. Po chwili Tamara chwyciła ją za rękę i pociągnęła w stronę parkietu by po chwili zacząć tańczyć tak jak reszta gości, aczkolwiek trzymały się blisko, by jedna na drugą miała oko, w razie gdyby coś miało się stać.

***

Po jakichś trzech godzinach Sylwia była już cholernie zmęczona, czego nie można było powiedzieć o Tamarze, która wraz ze zwiększającą się ilością alkoholu w jej krwi, budziła w sobie kolejne pokłady nowej energii wykorzystanej do tańczenia i czego tam jeszcze dusza zapragnęła.

Zbliżała się północ i ludzie powoli zaczęli się udawać do domów, więc też chciała wrócić do swojego. Posłała Tamarze kuksańca w ramię, na co niezbyt zareagowała, więc ponowiła czynność, ale trochę mocniej. Po chwili ich spojrzenia się spotkały

- Chodźmy już do domu Tami. Jestem zmęczona, ty pewnie też - szatynka próbowała ją zachęcić, jednak na próżno.

Rzuciła jakimś tekstem o Kopciuszku i podeszła do grupki kilku chłopaków, do której przyległa już łatka fuckboy'ów. Jedno było pewne. To nie mogło skończyć się dla niej dobrze. Już po chwili "wpadła w oko" jednemu z nich, który posiadał czarne włosy ułożone w coś na wzór szczoty, zielone oczy i pełno różnego rodzaju łańcuchów na szyi. Szatynce wydawał się być tym najgroźniejszym z nich wszystkich. Zaczął, delikatnie mówiąc, naruszać jej przestrzeń osobistą, jednak ta w ogóle nie reagowała. A szatynka patrzyła na to wszystko i czuła jak z każdą kolejną sekundą krew zaczyna się w niej gotować. Odciągnęła Tamarę od nich, przez co spotkała się jedynie z jej narzekaniami, że odebrałam jej szansę na poznanie "wybranka swojego serca" i wielu podobnych rzeczy.

- Super masz gust. Naprawdę. Chcesz być z chłopakiem, co liczy tylko na przygodę na jedną noc, po czym więcej go nie zobaczysz. Bardzo mądre Tamaruś - skwitowała i ruszyła w stronę korytarza, ciągnąc dziewczynę za sobą. Miała już jej naprawdę dość jej zachowania.

Ubrała kurtkę i buty, po czym pomogła Tamarze ubrać te jej. Poprawiła jej fryzurę i spójrzała prosto w oczy. Widać było nawet po nich, że wypiła. Do tego miała delikatnie zarumienione policzki, co wyglądało naprawdę uroczo.

- Gdzie masz kluczyki, Tami? - spytała szatynka, cały czas patrząc w jej oczy, jednak nie otrzymała odpowiedzi. Ponowiła więc pytanie.

Dziewczyna zaczęła szukać owego przedmiotu po kieszeniach i w końcu go znalazła.

- Nie mogę ja prowadzić? - zapytała niezbyt wyraźnie, jednak dało się z tego coś jeszcze zrozumieć.

- Nie, bo coś ci się stanie. Ja lepiej poprowadzę.

- Sylwia... Nie masz prawka.

- A zatem się módl, by nas bagiety nie zhaltowały.

Zabrała brunetce kluczyki z ręki i zaprowadziła ją do samochodu, wcześniej go odkluczając. Otworzyła jej drzwi pasażera z przodu, a ona sama zajęła miejsce kierowcy.

- Wiesz chociaż jak jeździć? - wymamrotała wyraźnie zaniepokojona tym, że szatynka zamierza prowadzić.

- Spokojnie. Najwyżej pomylę hamulec z pedałem gazu - rzuciła z sarkazmem, bo to akurat wiedziała. Gorzej z różnego rodzaju rzeczami związanymi z automatyczną skrzynią biegów.

- Tylko spróbuj, to cię rozszarpię. To nie jest mój samochód. Nie może być ani jednej ryski na nim, czaisz? - warknęła, kompletnie nie zdając sobie z tego sprawy, że nie jej przyjaciółka mówiła poważnie.

- No dobra, nie bulwersuj się tak. Przecież wiem co i jak. - Przekręciła kluczyk w stacyjce, a po chwili powoli odjechała z parkingu w stronę domu Tamary.

Przez całą drogę co jakiś czas mamrotała coś pod nosem, jednak nie szło jej za nic zrozumieć. Sylwia nie jechała zbyt szybko, ale jakoś udało im się wyrobić w kilka minut. Zaparkowała samochód pod domem brunetki i zaciągnęła ręczny hamulec na w razie co. Zgasiła auto, wyjęła kluczyki ze stacyjki i pomogła Tamarze wyjść. Dziewczyna miała nogi jak z waty; widać po niej było, że nie jest w stanie stać bez czyjejś pomocy. Wzięła ją na ręce w stylu panny młodej i weszła z nią do domu, na co na twarz dziewczyny wpłynął dosyć intensywny rumieniec. Zaniosła ją do jej pokoju i położyła delikatnie na łóżku. Zdjęła jej kurtkę i buty, po czym przykryła kołdrą. Pogłaskała ją po głowie i pocałowałam w czoło. Rzuciła "dobranoc" na odchodne i opuściła jej mieszkanie, by po kilku minutach wędrówki znaleźć się w swoim.

WIĘCEJOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz