10. "W sumie czemu nie"

155 6 0
                                    

Tamara

Spędziłyśmy kilka dobrych godzin na rozmowie. Tego mi było trzeba. W końcu się przed nią otworzyłam i wyznałam wszystko, co tylko leżało mi na sercu. Jestem szczęściarą, że natrafiłam akurat na nią te kilka lat temu. Kto by pomyślał, że tak się to wszystko potoczy...

Po śniadaniu postanowiłyśmy zabrać się za pakowanie rzeczy. Jakiś czas temu załatwiłam nam tygodniowy wypad do Czech. Pamiętam, że Sylwia od zawsze marzyła, by pojechać do Pragi i zobaczyć most Karola nocą, gdy oświetla go stadko reflektorów przymocowanych do jego konstrukcji. Daje to wtedy niezapomniany efekt. Również inne atrakcje tego miasta podobały się dziewczynie, ale żadna nie tak bardzo jak ten most. W sumie się jej nie dziwię. Sama uważam, że jest bardzo piękny.

Wyjęłam z szafy dwie walizki i zaczęłam pakować swoje ciuchy. Akurat sięgałam po koszulkę, gdy Sylwia spytała:

- Na pewno się zmieścimy w te dwie? - Spojrzała z przekąsem na moją torbę, a po chwili na swoją.

- Damy radę, Sysia. Przecież się tam nie wyprowadzamy.

- W sumie racja. Ale i tak się obawiam, że się nie zmieścimy w te dwie walizki.

- Nie przesadzaj już, okej?

- No dobra.

***

Kilka minut po jedenastej dotarłyśmy pod hotel. Znajdował się na przedmieściach Pragi i był położony w bardzo malowniczej oraz bogatej w atrakcje okolicy. Niedaleko był nieduży las oraz oczko wodne zaraz obok ogrodu na terenie hotelu.

Sam budynek był w odcieniu jasnożółtym, otoczony małym, ale wręcz bajecznym ogrodem bogatym w różnego rodzaju kwiaty. Uwagę Sylwii najbardziej jednak przykuł drobny krzak róży w rzadko spotykanym kolorze intensywnego błękitu. Wejście do hotelu stanowił taraz wykładany beżowym linoleum oraz ogrodzony ozdobnymi kamieniami, po których cienkimi nićmi piął się bluszcz. Weszłyśmy do środka.

Recepcja oraz jadalnia utrzymane były w pastelowych odcieniach oraz kontrastującymi z nimi ciemnymi meblami. Na ścianach porozwieszane były ręcznie malowane obrazy krajobrazów czy martwej natury, a przy drzwiach na skromnej tablicy korkowej wisiały ogłoszenia głównie z atrakcjami turystycznymi w okolicy.

Podeszłyśmy z Sylwią do recepcji i zameldowałyśmy się. Pewna miła starsza pani dała nam klucze i zaprowadziła do naszego pokoju, objaśniając po drodze, w jakich godzinach są wydawane posiłki itp.

Weszłyśmy do środka. Spodziewałam się małej, przytulnej klitki z osobną łazienką, a tu proszę. Standardowych rozmiarów pokój z dwuosobowym łóżkiem (pewnie pożałuję tego), ładnymi stolikami nocnymi, osobną łazienką z cudowną mozaiką na ścianie oraz małą komodą z kilkoma dekoracjami.

Sylwia spojrzała na mnie z tym swoim uśmieszkiem na twarzy, a ja momentalnie odsunęłam się od niej o kilka kroków.

- Nawet o tym nie myśl. Przestrzeń osobista. Nie dotykać, bo z gazety wyjadę.

- Spokojnie, tylko żartuję. Nic poza tym. Ale słodko się wkurzasz. - Po jej słowach momentalnie poczułam jak na twarz wpływa mi rumieniec, a co dziewczyna zachichotała. Słodko... - To jak, idziemy się przejść?

- W sumie czemu nie.

Opuściłyśmy pokój i zamknęłyśmy go na klucz, po czym wyszłyśmy z hotelu. Postanowiłyśmy udać się na spacer do lasu. Sylwia chwyciła mnie za rękę. Zerknęłam na nasze splecione dłonie i uśmiechnęłam się. Momentami dalej nie byłam w stanie uwierzyć, że ze sobą jesteśmy. Uwielbiam każdą chwilę z nią spędzoną, w jej towarzystwie czułam się bezpieczna jak przy nikim innym do tej pory... Było wprost idealnie.

- To... Jakieś plany na potem? - rzuciłam pierwszy-lepszy temat, by jakoś przerwać ciszę.

- Dzisiaj się zdaję na ciebie, Tamiś.

- Mhm... Czyli nie będziesz mieć nic przeciwko jak cię zabiorę na nocną wycieczkę? - po moim pytaniu spojrzała na mnie zaskoczona, jakbym właśnie jej zaproponowała co najmniej zamach na kogoś.

- Co ty znowu kombinujesz? - zmierzyła mnie podejrzliwie wzrokiem.

- Nocną wycieczkę.

- Na pewno się nie kryje za tym żaden podstęp?

- Nie.

- No okej. Może być. - Odgarnęła kosmyk włosów, który zdołał jej w tym czasie zsunąć się na twarz.

***

Zgodnie z planem, wieczorem udałyśmy się na wycieczkę. Ja prowadziłam, więc Sylwia nie miała kompletnie pojęcia, gdzie idziemy. Po kilku minutach wędrówki trafiłyśmy do celu.

- A więc tutaj chciałaś mnie zaprowadzić? - spytała i rozejrzała się. Po chwili dodała: - Ej... Skąd ty wiedziałaś, że zawsze chciałam zobaczyć ten most nocą?

- Jakoś tak od roku mówisz w kółko o nim, więc proszę. Oto twoja ukochana atrakcja.

Na twarz szatynki wstąpił uśmiech, a mi nie pozostało nic, tylko uwiecznić to na zdjęciu. I ustawić tą słodycz na tapetę. Cudownie. Była wprost idealna. Piękne, ciemne i długie włosy, cudowne oczy, smukła twarz... Chodzące bóstwo.

Jednak te cudowne chwile nie mogły trwać długo. Dosłownie niecałe dwie minuty po tym, usłyszałam jakiś strzał, potem potworny ból przeszedł boleśnie przez moje ciało. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Upadłam na coś twardego.

A potem była tylko ciemność. I drżący głos Sylwii wołającej o pomoc.

WIĘCEJWhere stories live. Discover now