11. „Paskuda"

111 5 2
                                    

Sylwia

Nie. Ona nie może umrzeć. Nie, kiedy jej najbardziej potrzebuję. Musi żyć... Nie chcę, by mnie zostawiła. Nie wytrzymam bez niej...

Operacja trwała ze trzy godziny, a czułam, jakby przeminęła właśnie cała wieczność. Nerwowo krążyłam po całym korytarzu, próbując uciec od tych wszystkich złych myśli, że mogę ją stracić w każdej pierdolonej chwili. Modliłam się, by przeżyła i wyszła z tego cało, chociaż nie jestem wierząca. Martwiłam się o nią chyba bardziej niż kogokolwiek wcześniej. W końcu to ona odmieniła moje życie. Z nikim do tej pory nie przeżyłam czegoś tak wyjątkowego. Może to zbyt wcześnie, by to stwierdzić, ale czuję, że to, co jest między nami, to coś poważniejszego niż moje poprzednie relacje w życiu towarzyskim. Zrozumiałam, że szukałam drugiej połówki w złym miejscu. Ona pomogła mi spojrzeć na tą sprawę inaczej. I za to ją kocham.

W końcu operacja dobiegła końca i chirurg opuścił salę Tamary. Podeszłam do niego i spytałam:

- Przepraszam, jak się czuje pana pacjentka? Przeżyła?

- A kim pani jest dla niej?

- Siostrą - raczej oczywiste było, że musiałam skłamać.

- Przeżyła operację, jednak jest obecnie w śpiączce. Szacuje się, że za jakieś dwa, może trzy dni się wybudzi, ale nie jest to pewne.

Momentalnie pobladłam.

- Czyli może też się n-nigdy nie obudzić?

- Tak. Ale są małe szanse, że tak będzie.

Tyle wystarczyło, by na nowo obudzić moje obawy. I podkręcić je na wyższy poziom. Bałam się, że już nigdy nie zobaczę Tamary żywej... To mnie naprawdę przerażało. Nie potrafiłam być dobrej myśli w takiej chwili. Nie, kiedy było ryzyko, że ją stracę. Zbyt dużo czasu, nie tylko jako para, spędziłyśmy razem. Byłam mocno do niej przywiązana, praktycznie rzadko kiedy się rozstawałyśmy... Zwyczajnie nie chciałam zostać całkiem sama.

Lekarz przekazał mi, że mogę ją odwiedzić. Tak też zrobiłam. Chciałam być przy niej. Zwłaszcza jak się obudzi. Wzięłam krzesełko i usiadłam obok niej. Delikatnie chwyciłam ją za rękę, potwornie bladej i zimnej... Odgarnęłam kosmyk włosów z jej twarzy. Cała była blada, sine i pozbawione życia wargi, potargane włosy, bardziej niż zazwyczaj podkreślone sińce pod oczami. Wyglądała jakby już uszło z niej życie. Jedyna rzecz, która uświadamiała mi, że jest kompletnie inaczej, to regularny dźwięk aparatu EKG.

- Walcz... Proszę Tami... Bądź silna i się nie poddawaj. Nie chcę być sama. Nie potrafilabym. Z nikim nie przeżyłam czegoś tak wyjątkowego jak z tobą... I chcę przeżywać dalej do końca swoich dni  - mówiłam cicho i starałam się opanować drżenie głosu, co zdecydowanie do łatwiejszych rzeczy nie należało.

Gdzieś tam w głębi duszy czułam, że mimo wszystko brunetka mnie słyszy. Miałam nadzieję, że szybko się wybudzi ze śpiączki i będzie już dobrze. Cholernie mi na niej zależy... Przy nikim wcześniej nie czułam się tak jak z nią. Daje mi dużo szczęścia i poczucie bezpieczeństwa. Samą swoją obecnością sprawia, że jest lepiej.

Uwielbiam jak jest przy mnie, jak mogę ją przytulić czy po prostu z nią pogadać. Dopóki nie poznałam jak to jest z nią być, nie czułam nigdy czegoś aż tak specyficznego z nikim. Z nią to wszystko było kompletnie inaczej. We wszystkim była delikatna, jakby trochę się bała, że gdy zrobi coś nie tak, to od niej ucieknę.

Nagle ktoś delikatnie chwycił mnie za rękę, czym obudził mnie z transu. Dopiero po chwili zrozumiałam, że to sprawka Tamary. Przytuliłam ją, uważając przy tym, by nie dotykać opatrunku na jej ciele, by nie zrobić jej krzywdy.

– Cholernie się bałam o ciebie skarbie – mruknęłam i delikatnie ją pocałowałam w czoło. – Myślałam, że już nigdy się nie obudzisz.

– Mnie się tak łatwo nie pozbędziesz, Sysiu. – Miała dosyć mocno zachrypnięty głos, ale jeszcze jakoś dało się ją zrozumieć. Powoli podniosła się do pozycji siedzącej. – Słyszałam wszystko, co mówiłaś... To było na poważnie?

Poczułam jak zaczynam się intensywnie rumienić. Skinęłam niepewnie głową.

– Wiem, że jeszcze za wcześnie na...

– Nie jest słonko – przerwała mi.

Po krótkiej chwili przysunęła się do mnie i złączyła nasze usta w pocałunku, który praktycznie od razu zaczęłam oddawać. Położyłam ręce na jej szyi, by w końcu wpleść jedną w jej gęste i długie włosy pachnące lawendą. Zanim się obejrzałam, dziewczyna wsunęła dłonie pod moją koszulkę, na co przeszedł mnie przyjemny dreszcz.

Zaczęła mnie łaskotać, na co podskoczyłam od niej i przez przypadek pacłam ją w rękę. Spojrzałam na nią z wyrzutem.

– Zepsułaś tak piękną chwilę... Jesteś wredna – skarciłam ją i odwróciłam się do niej plecami.

– Daj spokój, przecież i tak wiem, że nadal mnie kochasz.

– Może.

– Skarbie... No nie obrażaj się... – Chwyciła mnie delikatnie za rękę. Ją jednak dalej brnęłam w udawanie obrażonej.

Już nie mówiła nic więcej. Zamknęła mnie w szczelnym uścisku i pocałowała w policzek.

– Paskuda – powiedziałam tylko i pocałowałam ją w nosek. Na więcej w tej chwili nie zasłużyła.

Hej :3 w końcu udało mi się coś napisać. Było ciężko, bo wena prawie całkowicie ze mnie uleciała, ale już jest okej.

Przy okazji zmieniłam okładkę, bo zauważyłam, że dotychczasowa jest dla mnie niezbyt estetyczna.

Stara:

Jeszcze z moją starą nazwą była, więc to już kompletnie odpada xd

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Jeszcze z moją starą nazwą była, więc to już kompletnie odpada xd


Nowa:

Jednak Pinterest jest idealną kopalnią takich cudownych zdjęć

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Jednak Pinterest jest idealną kopalnią takich cudownych zdjęć. Była jeszcze inna wersja kolorystyczna tego, ale wtedy inaczej musiałabym zrobić napisy.

No cóż, to tyle. Widzimy się w następnym (chyba) za tydzień :3

Besoski 🌼✌️

Edit: pozdrawiam programistów tej apki, którzy nie umieją w algorytmy dodawania obrazków. Dziękuję pewnej osóbce za komentarz, bo inaczej w życiu bym nie zauważyła tego glitcha

WIĘCEJWhere stories live. Discover now