Cokolwiek, byle na lepsze

1.2K 112 49
                                    

Wieczorem rozległ się telefon. W całym domu słychać było natarczywe dzwonienie.

Kook siedział na rozrzuconych ubraniach trzymając się za głowę i starając uspokoić jednak zaraz poszedł odebrać.

- H-halo?

W słuchawce słychać było cichy i spokojny oddech jednak nikt się nie odezwał.

- Chimmy? - chłopak szepnął cicho czekając aż ktoś się odezwie.

Po chwili słychać było głośny szelest i szmer.
-Czas na nas.- w tle odezwał się jakiś mężczyzna.- Wszyscy czekają już tylko na ciebie dowódco.- po chwili rozległy się kolejne szmery, a połączenie zostało zakończone.

- Jiminie... Nie, nie rozłączaj się, nie... Nie, proszę- rozplakal się chcac wybrać ostatni numer jednak był on zastrzeżony więc upadł na ziemię płacząc na cały dom.

Rano do drzwi zapukał kurier trzymając w dłoniach dużą paczkę. -Pan Jeon Jungkook?- zapytał mężczyzna.

- Tak, to ja. Co to? Nic nie zamawiałem.- otworzył, opatulając drobne ciało w jedną z bluzek Jimina.

-Przesyłka dla Pana. Proszę podpisać.- wskazał odpowiednie miejsce.

Wziął pudło i podpisał tam gdzie kurier mu pokazał.

- Dziękuję.- zamknął drzwi i usiadł na podłodze zaczynając to rozpakowywać.

W środku znajdowały się trzy swetry. Każdy ciepły oraz w innym kolorze. Na wierzchu leżało opakowanie tabletek, które chłopak powinien brać codziennie.

Wziął ostrożnie sweterki i przytulił je, tworząc z siebie małą kulkę i zaraz wziął tabletkę, którą oczywiście wcześniej zapomniał wziąć. Potem czekał na głuchy telefon, a gdy tylko zadzwonił podniósł słuchawkę.

- Dziękuję... - Szepnął.

Po drugiej stronie znowu panowała cisza przerywana od czasu do czasu szmerami.

- Dziękuję, że dawałeś mi to ciepło, żeby ogrzać moje lodowate serce.

W słuchawce dało się słyszeć ciche westchnięcia. Po chwili połączenie zostało zakończone. Tego dnia Kook zapomniał odwiedzić stary dom dziecka.
Za to następnego dnia stawił się tam już o szóstej rano pomagając ubrać się dzieciom i dopilnować, żeby wszystkie umyły zęby.

- A ty brudasku umyłeś kiełki? - ukąkł przed małym chłopcem i pstryknął go w nosek. Jakby teraz zobaczył go Jimin pomyślałby, że ktoś podmienił Kooka.

-Pseplasam.- mały chłopiec uśmiechnął się po czym od razu pobiegł do łazienki.

- Panie Klólicku.- mała dziewczynka złapała drobną rączką za jego palec.

- Tak skarbie? - odwrócił się do niej i zaraz wziął na ręce. Dzieci były męczące, jednak sam był wychowankiem i wiedział, że każde z nich potrzebuje chociaż dziesięciu  minut tylko osobno z drugą osobą, która się nimi zajmie i przytuli.

-Babcia kazd ci pofiedzieć ze śniadanie jest jus gotowe i zebyś zjadł lazem z nami.- uśmiechnęła się uroczo dotykając różowych włosów.

-Bardzo chętnie zjem jak mnie pokarmisz, co ty na to? - syknął cicho kiedy ta wyrwała mu włosa, lecz uśmiech nie schodził mu z twarzy.

-Ale ja mam za małe rącki. - powiedziała smutno kiedy Kook niósł ją do jadalni. Czekała na nich porcja owsianki z dużą ilością owoców. Chłopak dostał nawet specjalną drewnianą miseczkę z koślawo napisanym imieniem "Jimin".

-Smacznego.- pani Choi uśmiechnęła się po czym usiadła między dwójką bliźniaków.

- Dziękuję- Jungkoo pogłaskał ostrożnie napis, a zaraz stało się tak, że to on karmił małą dziewczynkę- Pani Choi! - zawołał ją kiedy wyszli z jadalni - Jutro nie dam rady przyjść na cały dzień, wpadnę tylko rano
żeby przynieść te pizzerki co obiecałem dzieciom na śniadanie.

-Nic nie szkodzi. I tak bardzo nam pomagasz.- z uśmiechem złapała chłopaka za ramię.- Pamiętasz jak pytałeś o jakieś ciekawe zdarzenia z dzieciństwa Chima?

Przytaknął z uśmiechem i złapał panią Choi pod ramię wiedząc, że znowu czeka na niego herbata i ciasteczka.

-Jak miał trzynaście lat bawił się z bliźniaczkami i te zawsze robiły mu psikusy i zamieniały się ze sobą.- zabrała go do swojego przytulnego gabinetu i usadziła na wygodnym fotelu oraz podała ciepłą herbatę i ciasteczka z jabłuszkami.- Raz Jimin tak się zdenerwował, że jednej obciął włosy.

Od razu złapał ciastko i zaczął słuchać w przejęciu.

- Nie zabiła go za to?

-Nie. Pomalowała wszystkie jego spodnie w serduszka i kwiatuszki, a on krzyczał, że więcej nie zrobi jej warkoczyków. - kobieta zachichotała cicho.

- Ciekawie z nim było.- Zaśmiał się biorąc kolejne ciastko. - Tęsknię za nim. I... Boję się, że pewnego dnia już nikt nie powie, że on zawsze wraca.

-Nie martw się. Może to niegrzecznie z mojej strony jednak nurtuje mnie jedno pytanie. Dlaczego tak właściwie Jimin postanowił wyjechać? - staruszka pogładziła dłoń chłopaka.

- Bo jestem po prostu okropny. Jestem od niego młodszy o... dużo. Piętnaście lat różnicy i znalazłem sobie znajomych. A przez nich zapomniałem o Jiminie. Zrobiłem imprezę, która uciekła mi spod kontroli. Cały dom był zdemolowany... Wszystko co kochał, a potem jeszcze na niego nakrzyczałem i powiedziałem, że się go wstydzę, a on... On starał się mi tylko pomóc jak dostałem napadu kaszlu.- nie kontrolował swoich łez, a głos coraz bardziej mu drżał- Anulowałem nasz wylot do Włoch bo chciałem się spotkać ze znajomymi ale Jimin nie poleciał sam tylko usłyszał jak się z niego śmieją, a ja wcale go nie bronię, a potem jeszcze powiedziałem, że jest dla mnie za stary.

Kobieta nie wiedziała co ma powiedzieć. Odetchnęła więc głęboko.- Jeśli naprawdę go kochasz to wiek nie ma żadnego znaczenia. Nie pochwalam tego co zrobiłeś jednak gdyby nie to nie dowiedział byś się wielu rzeczy o Jiminie. Myślę, że największą karą dla ciebie jest właśnie to, że widzisz jaki błąd popełniłeś. Jednak to dobrze. Dobrze, że jesteś świadomy złych decyzji. Teraz już wiesz co naprawdę jest ci potrzebne do szczęścia. Przyjaciele nie zastąpią ci ciepłego uśmiechu i czułych słów oraz tego wyjątkowego ciepła. Nie płacz. Łzy na nic się teraz nie zdadzą. Musisz być silny oraz cierpliwy.

--------------------------------
Wyrobiłam się z kolejnym rozdziałem!
Chyba za bardzo was rozpieszczam. Co sądzicie o przemianach jakie zachodzą w Jeonie?

I'll untold you the truth || JikookWhere stories live. Discover now