Wojsko to nie żart

1.5K 120 117
                                    

- Tak! -Jungkook pobiegł tam i podszedł do jakiegoś mężczyzny rozkładając ręce, a ten spojrzał na niego dziwnie - No... zabezpieczenie trzeba zapiąć.- powiedział jakby to było coś normalnego.

-Kto go tu wpuścił?- mężczyzna zapytał patrząc na kolegów.- Lalusiu tu nie ma zabezpieczeń. Spadniesz to spadniesz. Przejdziesz to brawo. Udało ci się.- parsknął i odszedł.

- Huh? - nic nie zrozumiał i odwrócił się do Jimina- To... mam tak iść?

Park wzruszył ramionami. -Nikt nie mówił, że to park rozrywki.

- Aha.... No... To stój i mnie łap w razie czego.- zaczął się wspinać z wywalonym językiem- Czy już jestem na górze!? - spytał będąc metr nad ziemią.

-Nie.- czarnowłosy zapisywał wszystko w swoim notatniku. Jednak czuwał by w razie czego złapać Kooka.

- Już nie mogę! Ratuj!

Chłopak spadł prosto w ramiona Chima, a kilku żołnierzy zaczęło się śmiać.- Nie daj się Króliczku.- Postawił go.

Pokazał im groźną minę i roztrzepał mięśnie, po czym zaczął wspinać się od nowa i szybko dostał się na górę.

Starszy spojrzał na stoper po czym uśmiechnął się widząc, że mały ma jeden z najlepszych czasów. Następnie obserwował jak ten zjeżdża po linie w dół.

- I jak mi poszło? -Jeon podbiegł do niego uśmiechnięty.

-Dobrze. Nawet bardzo dobrze.- lekki uśmiech pojawił się na poważnej dotąd twarzy żołnierza.- Dalej przemieszczanie się w zwisie.- wskazał dwa długie drążki, do których były przyczepione kółka.- Jak spadniesz lądujesz w świeżym błotku.

- Ale ja mam słabe rączki.- zrobił urocze oczka myśląc, że może uda mu się to pominąć.

-Sam chciałeś. Jeśli sięgasz prawą ręką to lewa nogą rozbujaj się trochę do przodu.- podpowiedział po czym się odsunął.

- Emmm... okej. - spojrzał na mężczyzn którzy go obgadywali i śmieli się głośno. Złapał za pierwszy drążek i szybko pokonał trasę, czując jak palą go ramiona.

Jimin za każdym razem był cholernie dumny ze swojego chłopca. Nawet nie sądził, że Jungkook ma tyle wewnętrznej siły. Jednak kiedy przyszła pora na biegi starszy podszedł do niego.- Nie chcesz odpocząć?

Chłopiec czuł, że jego płuca już nie dają rady, a oddychanie strasznie go boli ale zaraz też spojrzał na mężczyzn, którzy z niego żartowali.
- Nie chce.

-Jesteś pewny?- podał mu małą butelkę wody.

- Emmm... Emmm... tak. - wziął i wypił od razu całą po czym ustawił się na starcie. Mieli wbiec w las, tam przebiec przez przeszkody i wrócić na około.

-Uważaj na kłody. - starszy  podpowiedział.-Gotowy?

- Gotowy! - jak tylko usłyszał komendę starut ruszył pędem przed siebie. Po trzech minutach wybiegł z lasu tylko jego rywal, zadowolony zwycięstwem, a wszyscy mu gratulowali jednak nigdzie nie było widać Kooka.

Park stał tak jeszcze pięć minut po czym rzucił na ziemię notes i wbiegł głębiej w las. Znalazł Kooka siedzącego na kamieniu.- Wszystko w porządku kochanie?

Chłopiec spojrzał na niego zapłakany, starając się złapać świszczący oddech.

Oczywiście Jimin nie byłby sobą gdyby nie zabrał ze sobą inhalatora. Od razu podał go młodszemu.

Jungkook przyłożył maskę do buzi i wtulił się w klatkę starszego, chcąc się uspokoić.

-Jestem z ciebie dumny. Bardzo dobrze sobie poradziłeś. - mężczyzna głaskał Jeona delikatnie by pomóc mu wyrównać oddech.

Po dwudziestu minutach chłopiec na tyle uspokoił oddech, że odłożył inhalator i spojrzał na Jimina.
- Przepraszam.

-Za co?- mężczyzna zapytał zdziwiony.

- Że nie dałem rady, nie chciałem żebyś się za mnie wstydził.- wybuchł płaczem na nowo.

-Nie wstydzę się. Wręcz przeciwnie.- posadził młodszego na swoich kolanach. -Jestem z ciebie bardzo dumny. - otarł mokre policzki.- Nie płacz. Pamiętaj. Tutaj jest terytorium Parka, a ty już niedługo nim będziesz. - Chim uśmiechnął się.- Chociaż dla mnie jesteś nim już od bardzo długiego czasu.

Jungkook odwzajemnił uśmiech i pocałowała jego szyję.
- Nie mam siły już iść.

-Zaniosę cię i odpoczniesz. Dobrze?- jednak mężczyzna nie czekał na odpowiedź. Wziął młodszego na ręce i ruszył z nim przed siebie.

Jak tylko wyszli z lasu, Jungkook już słyszał te śmiechy i widział kpiący wzrok rywali.

Park zdenerwował się słysząc ciche rozmowy na temat niezdarności Kooka oraz o tym, że się nie nadaje. Posadził młodszego na ściętym pniu po czym odwrócił się do żołnierzy przybierając surowy wyraz twarzy.
-Baczność!- na komendę wszyscy stanęli w szeregu sztywni niczym posągi, a Park szedł patrząc na każdego po kolei.-Bawi was to, że chłopak z jednym płucem ma prawie identyczny czas do waszego?!- nikt się nawet nie odezwał.- W porównaniu do niego jesteście zwykłym gównem! Przez cały tydzień każdy dystans do pokonania zwiększam dwukrotnie! Zrozumiano?!- mężczyźni patrzyli wielkimi oczami na dowódcę.- Pytam czy zrozumiano!

-Tak jest!- zasalutowali wszyscy.

-Spocznij!- Jimin był wrednym chujem. To prawda. Jednak teraz uśmiechał się pod nosem. Był ciekawy jak poradzą sobie te świeżaki.

Jungkook dalej widział jak jakiś osiłek śmieje się z niego, a potem przedrzeźnia pod nosem jego chłopaka. Wstał z pnia wściekły i podszedł do niego dając mu z plaskacza, potem uderzając go w jajka, wykrywając rękę i wykręcając ją. Po chwili trzymał już buta na jego głowie.
- Nigdy w życiu nie śmiej się z Parków.

Chim tylko zaśmiał się cicho. Postanowił się nie wtrącać.
Pomimo uścisku Jungkooka postawy mężczyzna nadal się śmiał.
-Nie śmieje się z dowódcy tylko z ciebie.

- Nie radzę.- kucnął przy nim, by powiedzieć cicho- Nie śmieje się z dziecka gangu bo może zrobić ci kuku.- jednym ruchem złamał mu rękę. Jungkook był drobnym chłopcem z delikatną buźką, kochał być niewinny dla Jimina, ale od dziecka był wychowywany w środowisku jakim był i musiał tam przeżyć.

---------------------------------
Wybaczcie, że wczoraj nie pojawił się żaden rozdział jednak potrzebowałam odpocząć.
Teraz mam chwilę wolnego w pracy więc oto rozdział.
Miłego dnia kochani

I'll untold you the truth || JikookWhere stories live. Discover now