I'm having your baby it's none of your business...
~ ~ ~ ~ ~Harry
23 października
Zerwałem się z łóżka, budząc przypadkiem Louisa, który jęknął, dostając w szczękę z mojej głowy, ale nie moja wina, że spał tak blisko. Od razu ruszyłem w stronę drzwi, rozcierając tył głowy, kątem oka widząc, jak Lou sprawdza, która jest godzina.
– Co ty robisz? Coś z dziećmi? – zapytał zdezorientowany.
– Już czas – odpowiedziałem jedynie, wychodząc z sypialni i od razu kierując swoje kroki do łazienki.
Zamknąłem się w niej, wyciągając z szafki wszystkie testy, jakie miałem i rozłożyłem je obok siebie, zastanawiając się, na jaki miałbym się zdecydować. Miałem tutaj trzy płytkowe i dwa strumieniowe, każdy z innej firmy.
Ostatecznie wziąłem jeden taki, drugi taki i wyciągnąłem z opakowania. Wziąłem je i usiadłem z nimi na toalecie. Teraz sztuką było jedynie nasikać na jeden albo po prostu do tego dołączonego kubeczka i wtedy zrobić oba na raz. I to chyba byłoby najlepsze rozwiązanie.
Wziąłem głębszy oddech, ale nie zdążyłem niczego zrobić, bo drzwi się otworzyły i do łazienki wszedł Louis.
– I co? – zapytał.
Wzruszyłem ramionami.
– Jeszcze nie zdążyłem – odpowiedziałem.
Louis przeszedł przez łazienkę i oparł się o umywalkę, patrząc na mnie wyczekująco.
– Będziesz tu tak stał?
– A dlaczego nie? – odpowiedział pytaniem. – Nie raz widziałem, jak sikasz.
– Rozpraszasz mnie – powiedziałem, ale taka była prawda, nie dość, że byłem zestresowany, to jeszcze on stał tutaj i patrzył.
Przewrócił oczami, ale obrócił się plecami do mnie, wziął sobie ulotkę od któregoś testu, rozłożył i zaczął czytać.
– Lepiej? – dopytał.
– Trochę – stwierdziłem.
Wziąłem kolejny głębszy oddech i znowu zacząłem przymierzać się do zrobienia tych głupich testów. Ręce mi się trzęsły, a serce waliło jak oszalałe. Nie wiedziałem, co zrobię, jeśli okaże się, że jednak będziemy mieli kolejne dziecko.
– Zrobisz to w końcu? – odezwał się nagle Louis.
Spojrzałem na niego, praktycznie przypominając sobie o jego obecności.
– Boję się – odpowiedziałem.
Usłyszałem, jak westchnął głęboko.
– Harry, po prostu na to nasikaj – oznajmił.
Chyba powoli tracił cierpliwość albo po prostu chciał się już dowiedzieć, ale ja nie wiedziałem, czy chcę. Panikowałem tak, jak za pierwszym razem z bliźniakami.
– Ale ja się boję – powiedziałem. – Nie chcę teraz dziecka.
– Sikaj! – nakazał.
– Idź stąd, rozpraszasz mnie, nie mogę się skupić – odpowiedziałem natychmiast.
– Harry, błagam. Nie patrzę, weź głęboki oddech i po prostu zrób, co masz zrobić.
Zacisnąłem lekko szczękę. Łatwo było mu mówić, ale okej, nabrałem jak najwięcej powietrza do płuc i wypuściłem je powoli, skupiając się na tym, żeby w końcu zrobić te cholerne testy. Nasikać do kubeczka, zanurzyć w tym jeden i nalać trochę pipetką do drugiego. Nic trudnego, prawda?
– Już – powiedziałem chwilę później.
– I co? – zapytał Louis, odwracając się do mnie, kiedy ja podciągałem spodnie od piżamy.
– Tutaj trzeba trochę nalać, a ten zanurzyć – oznajmiłem, pokazując mu oba testy.
– To dalej – powiedział, podchodząc do mnie i lekko przytulając. – Mam to zrobić? – zapytał. – Cały się trzęsiesz.
Skinąłem głową, siadając znowu na toalecie i patrząc, jak mój mąż zabiera się za oba testy. Właściwie dobrze, że był astronautą, bo był zahartowany w tego typu sprawach i czyjeś siki ani trochę go nie przerażały. W końcu tak naprawdę musiał je pić na tej swojej Stacji. Przetworzone, ale zawsze to siki.
– I co dalej? – usłyszałem po niecałej minucie.
– Trzeba poczekać – odpowiedziałem.
Louis tylko pokiwał głową, po czym podszedł do mnie i przytulił mnie mocno.
– Nie trzęś się tak – zaśmiał się, na co ja też uśmiechnąłem się lekko.
Trwaliśmy tak przez kilka minut, w ciągu których próbowałem się jakoś uspokoić, ale moje serce i tak biło jeszcze zbyt szybko. Denerwowałem się tym strasznie.
– Sprawdź – odezwałem się w końcu.
Louis puścił mnie i podszedł do umywalki, obok której leżały oba testy i zaczął się im przyglądać, sprawdzając jeszcze przy okazji oznaczenie na opakowaniach.
– Ile kresek? – zapytałem, wstrzymując oddech.
– Jedna i jedna.
– Po jednej? – upewniłem się. – Jesteś pewien?
– Tak, dwa razy po jednej – potwierdził.
Odetchnąłem z ulgą. Chyba ktoś nade mnie czuwał i wiedział, że nie jestem gotowy na kolejne dziecko. Co prawda musiałem jeszcze dla pewności powtórzyć test za kilka dni, ale teraz byłem już o wiele spokojniejszy.
– Widzisz – usłyszałem Louisa, który ukucnął przede mną i złapał moje dłonie w swoje. – Mówiłem, że nie ma co panikować.
Przytuliłem się do niego mocno, przewracając go na podłogę. Może i miał trochę racji.
![](https://img.wattpad.com/cover/170529520-288-k585622.jpg)
CZYTASZ
All of these stars will guide us home
Fanfiction[[ Written in the stars - część 2 ]] Harry nigdy nie przypuszczał, że przypadkowo poznana osoba będzie miłością jego życia... ...a przynajmniej tak mu się wydawało, zanim nie został w domu z dziećmi, a jego mąż znowu nie wylądował gdzieś w kosmosie.