Harry

1.2K 134 29
                                    

Wasz ulubiony bohater wrócił 😁😁

~ ~ ~ ~ ~ 



Harry

14 grudnia


Dzisiaj cały dzień spędziłem w cukierni, starając się zapamiętać wszystko jak najdokładniej. Nigdy nie przywiązywałem zbyt wiele uwagi do tej papierkowej roboty, ale teraz chciałem mieć coś swojego, wrócić w końcu do pracy i do ludzi. Naprawdę brakowało mi nawet tych najbardziej upierdliwych klientów, których masz ochotę jedynie wywalić za drzwi.

Brakowało mi też tego słodkiego zapachu, który unosił się wokół. Uwielbiałem go.

Problem polegał na tym, że w końcu udało mi się zrobić jakiś test i byłem załamany, to absolutnie nie był czas na dziecko, ale gdzieś w głowie zaczęła mi świtać inna myśl  może po prostu usunąć ciążę?

 Jedziemy? – usłyszałem Nicka, kiedy już wszystko było zrobione.

 Pewnie  przytaknąłem, posyłając mu nieco sztuczny uśmiech, ale nie umiałem się teraz cieszyć, byłem za bardzo przytłoczony tą wiadomością.

Pożegnałem się z rodzicami i wyszliśmy z cukierni.

 Louis nie ma nic przeciwko?  zapytał, kiedy już byliśmy sami.

 Pytałem go i mówił, że absolutnie mi nie zabrania, ale mam na siebie uważać  odpowiedziałem.

 Nie ufa mi.

 W ogóle  zaśmiałem się.

 A ty?  zapytał, otwierając mi drzwi samochodu.

Zamyśliłem się przez chwilę.

 Sam nie wiem, chyba tak.

Nick tylko uśmiechnął się lekko i zaraz wsiadł na miejsce kierowcy. Nie jechaliśmy daleko, ale droga i tak minęła w milczeniu, dopiero w środku Nick znowu się odezwał.

 Czego się napijesz? Kawa, herbata?

 Herbata  odpowiedziałem od razu.

 A może wino? I tak cię odwiozę.

Zaśmiałem się od razu i pokręciłem głową.

 Nie mogę, spodziewamy się dziecka, a przynajmniej wszystko na to wskazuje  powiedziałem.

Nick chyba w tym momencie zamarł i zaczął patrzeć na mnie jak na jakiegoś szaleńca, ale oprzytomniał po chwili.

 Gratuluję  odpowiedział.

 Dziękuję, tylko nie mów nikomu, jesteś pierwszą osobą, która wie.

 W porządku  przytaknął.  Czwórka dzieci, to nie za dużo?

 Trochę tak, ale myślę, że sobie poradzimy, Louis pracuje teraz na miejscu. Jeszcze oczywiście trzeba to potwierdzić tak w stu procentach, ale...  zawahałem się, jakoś nie chcąc mu mówić o tym, że wymiotuję przez tę małą istotę już po kilka razy dziennie.  Byłem w lekkim szoku, ale właściwie, to cieszę się, to dziecko chyba pojawiło się w odpowiednim momencie.

Boże, jak ja kłamałem...

Nie chciałem dzieci, nie teraz, kiedy właśnie wszystko zaczynało się układać, a przynajmniej takie miałem wrażenie. Nie, kiedy mogłem wrócić do pracy, kiedy mój mąż był w domu i znowu przejął część obowiązków. Nie, kiedy planowaliśmy kupić dom. Nie, kiedy nasze dzieci były jeszcze zbyt małe.

Nie byliśmy w stanie poradzić sobie z czwartym takim maluchem, kiedy Pearl ledwie nauczyła się chodzić.

Tak szczerze, zamiast siedzieć tutaj, z Nickiem, miałem ochotę zakopać się pod kołdrą i ryczeć, aż braknie mi sił, ale uśmiechnąłem się do niego.

 Opowiadaj, co u ciebie słychać  powiedziałem.

All of these stars will guide us homeWhere stories live. Discover now