Louis

1.3K 148 10
                                    

To ma już prawie 50 rozdziałów 😲 krótkich, bo krótkich, ale zawsze...

~ ~ ~ ~ ~ 


Louis

31 października


Harry ubierał bliźniaki na ich halloweenowy bal, który mieli w przedszkolu, a wieczorem czekało mnie chodzenie z nimi po domach i zbieranie cukierków. Swoją drogą fajnie było tak chodzić z dziećmi, byli już na tyle duzi, że nadawali się do takich zabaw i mieli z tego niezłą radochę, ale cukierki i tak trzeba było im potem chować, żeby nie zjedli wszystkiego na raz i ratować sytuację, kiedy nie mieli czegoś po równo. Dobrze, że jeszcze łatwo było ich oszukać przy liczeniu.

Ja miałem za zadanie pilnować Pearl, żeby niczym się nie usmarowała, bo zarówno Harry, jak i ja byliśmy zaangażowani w organizację tego balu, więc będziemy też na nim obecni i właśnie dlatego nasza córka, przynajmniej na wejście, powinna być czysta (tak twierdził mój mąż). Wyglądała uroczo w tej swojej białej koszulce w groszki i tiulowej, pomarańczowej spódniczce. Harry naprawdę przepięknie ją ubierał.

– Tata! Tata! Tata! – usłyszałem krzyk Alexa, który wybiegł z ich pokoju i w pełnym pędzie wskoczył na mnie, kiedy siedziałem na kanapie. – Zobac, jakim jestem Indianem.

Wziąłem go i posadziłem normalnie na moich kolanach.

– Super, a Nate? – zapytałem.

– Tez jest Indianem – odpowiedział.

– Indianinem – poprawiłem.

I właściwie, po co ja się głupio pytałem? Przecież oni od samego początku musieli mieć wszystko identyczne.

Nate wyszedł z Harrym z pokoju chwilę później i oboje podeszli do nas.

– Gotowi – oznajmił mój mąż.

Skinąłem głową, każąc Alexowi wstać i samemu również wstałem z kanapy. Wziąłem Pearl na ręce, kiedy Harry zabierał ostatnie rzeczy i wyhamowałem młodszego z naszych chłopców, kiedy ten zaczął ganiać po salonie, wczuwając się w rolę.

– Chodź, Nate – powiedziałem, wychodząc i pozwalając Harry'emu zamknąć mieszkanie.

Ruszyliśmy do windy, a mój mąż dołączył do nas chwilę później.

– O co chodzi? – zapytałem, widząc, że miał jakąś dziwną minę.

Przygryzł wargę i przez moment patrzył na mnie, jakby zastanawiał się, czy mi odpowiedzieć.

– Wiesz... Zastanawiałem się trochę nad tym... – zaczął. – To nadal nie jest dobry pomysł...

– Ale? – dopytałem, chcąc zmusić go do dalszej wypowiedzi.

– Porozmawiamy o tym wieczorem? – zaproponował.

Uśmiechnąłem się do niego zadziornie i wsiadłem do windy, która akurat przyjechała. A więc muszę być cholernie przekonujący... 

All of these stars will guide us homeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz