3. Jesień

947 54 231
                                    


Przez pierwsze dni w szkole nie byłam w najlepszym humorze. Po poprzednich wydarzeniach i kłótniach z Silgero, nie chciałam znów zawalić sobie ocen wynikiem z próbnych matur. Usilnie próbowałam analizować każdy szczegół omawiany na lekcji, żeby jak najlepiej napisać egzamin, ale ciągle miałam przed oczami zdenerwowaną twarz Silgero na widok której, miałam drgawki.

Nie chciałam znowu o niej myśleć, w końcu nie robiłam tego dla niej tylko dla siebie. Najważniejsza była dla mnie nauka i dobry kierunek studiów, abym w końcu mogła prowadzić życie jakie zawsze chciałam mieć - dostatnie i pełne różnych niespodzianek. Planowałam nawet wyjazd za granicę, ale sama chyba nigdy bym się na to nie zdobyła.

Powoli zbliżał się koniec września, a jesienny wiatr otulał moje ciało gdy przechodziłam obok szkolnych murów, aby zaczerpnąć nieco świeżego powietrza. Nie zastanawiając się dokąd idę szybko zdałam sobie sprawę, że czas przerwy już dawno minął, a ja powinnam być w tym czasie na lekcjach, a dokładniej na matematyce.

- Wesley! Znowu się spóźniasz! - usłyszałam irytujący krzyk, gdy tylko weszłam do klasy.

- Przepraszam pani profesor, byłam w toalecie. - próbowałam wybrnąć.

- Nie obchodzi mnie to, masz nieobecność.

Super.. Jebana szmaciura. Dobra nieważne, bylebym była na lekcji i mogła posłuchać tego co chce powiedzieć.

Zdenerwowana rzuciłam plecak w stronę ławki, gdzie czekała na mnie Sammy i nerwowo zajęłam swoje miejsce. Miałam nadzieję, że to będzie koniec "wspaniałych" wrażeń z tego dnia, ale się pomyliłam.

- Wesley. - zwróciła się do mnie, a ja natychmiast się najeżyłam słysząc moje nazwisko w jej przerażających ustach. - Ostatnio dobrze ci idzie to pewnie jesteś nauczona, więc wyciągnijcie sobie karteczki i plecaki dajcie pod tablicę. Podziękujcie koleżance za to.

Nie no kurwa ja pierdolę.. To są jakieś żarty?

Słysząc to podniosłam wzrok i spojrzałam na nią wymownie. Widziałam tryumf na jej twarzy, który doprowadził mnie do czerwoności. Myślę, że nie muszę mówić, że nic nie umiałam i dostałam jedynkę prawda? To świetnie.

Zdenerwowana wyszłam z sali trzaskając drzwiami i poszłam do sali z angielskiego, gdzie czekała na mnie Caroline. Nie zadawała zbyt wielu pytań, chyba sama była wściekła za zachowanie Silgero. Wredna stara rura nie miała się na kim wyżyć to znalazła łatwy cel, żeby zniszczyć moje morale. Ale o nie, tak łatwo nie wygra, mam zamiar skończyć z dobrą oceną z matmy.

Zadzwonił dzwonek i do klasy niespodziewanie wparowała nauczycielka totalnie zamotana w swoich sprawach. Była zupełnie inna niż poprzednio. Z kręconych blond loków pozostały jedynie proste druty, będące w słodkim nieładzie wywołanym przez wiatr, a zwykłe swetry zamieniła tym razem w gustowny czarny żakiet idealnie opinający jej ciało.

Idąc w moją stronę przypadkiem upuściła stado dokumentów, które rozsypało się na przejściu pomiędzy ławkami. Ze zwykłej uprzejmości wstałam i natychmiast pozbierałam je i oddałam nieśmiało się uśmiechając. Kobieta bardzo to doceniła i niemalże natychmiast spojrzała na mnie z wdzięcznością, po czym powędrowała w stronę biurka.

- Skoro uroczysty wstęp mamy za sobą, to pora zająć się lekcją. - powiedziała po czym znów skupiła się na ekranie komputera, który stał tuż przed twarzą Caroline. - Co myśmy tam ostatnio robili?

- Przerabialiśmy artykuł ze strony 26. - rzekłam beznamiętnie pokazując jej stronę z podręcznika.

Kobieta wyciągnęła swoją smukłą dłoń w moim kierunku i dokładnie przyjrzała się książce, którą miałam w tym czasie na ławce. Nie było nic dziwnego w tym, że zwykle sięgała po moje rzeczy bez najmniejszych oporów, jednak naruszenie mojej przestrzeni nadal było czymś, co mnie dziwiło. Z drugiej strony jej bezpośredniość i otwartość zawsze budziły we mnie lęk, ale i zastanowienie, skąd wzięło się u niej coś takiego akurat w moją stronę.

Farewell ♥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz