4. Matury

772 56 35
                                    

Pierwszy dzień matur minął mi w spokoju, gdyż bez problemu poradziłam sobie z językiem angielskim. Lekcje u Tiny były dla mnie błogosławieństwem, a mój zakres wiedzy zdecydowanie przekraczał podstawę programową. Schody zaczęły się jednak drugiego dnia, gdy mieliśmy pisać matematyką.

Od rana byłam w amoku i nie potrafiłam pozbierać swoich myśli przed wejściem do klasy. Chodziłam tam i z powrotem próbując sobie przypomnieć najistotniejsze wzory, które powtórzyłam w domu przed maturą. Ręce wciąż mi się trzęsły, a całe ciało zlał zimny pot ilekroć pomyślałam o wyniku i kolejnym upomnieniu ze strony Silgero. Chciałam mieć to wszystko już za sobą. Pocieszał mnie jednak fakt, że ze mną w klasie pisała również Alice, która wydawała się nie być w ogóle zestresowaną, gdyż w spokoju spożywała kanapkę siedząc na jednej ze szkolnych ławek. Nagle jednak przerwała jedzenie i spojrzała na mnie gdy miała już dosyć mojego maszerowania w kółko.

- Czym Ty się tak w ogóle stresujesz Leyla? To jest tylko próbna matura. Napiszesz jak napiszesz, nie przejmuj się.

- Nie przejmuję się samą maturą, tylko tym, żeby nie podpaść znowu tej durnej Silgero. Dobrze wiesz jak mnie w zeszłym roku tępiła za moje słabe oceny. Teraz chce jej zaimponować moim wynikiem i jednocześnie uniknąć kolejnych problemów. - odpowiedziałam, po czym postanowiłam usiąść obok niej. - Czasami się zastanawiam co jest ze mną nie tak, że się mnie wszyscy czepiają.

- Może po prostu widzą w tobie zmarnowany potencjał? Leyla znam cię nie od dziś i wiem do czego jesteś zdolna. - powiedziała spokojnie odkładając kanapkę do plecaka. - Twoje oceny wcale nie są wyznacznikiem twojej inteligencji. Z resztą widać to choćby po angielskim, który pokazuje twoje zdolności. Tak samo jest z resztą z hiszpańskim.

- Dzięki, to miłe co mówisz, ale.. Nie wiem. Ciągle próbowałam swoje oceny usprawiedliwiać depresją, problemami, ale ja zawsze byłam dobrą uczennicą. A teraz jak sobie postawiłam tak wysoką poprzeczkę to nie potrafię wytrzymać tej presji.

- Posłuchaj, matura to nie wszystko. Zdasz ją z pewnością, skoro udało Ci się nadrobić wszystkie wzory w czasie wakacji. A jaki będzie wynik to kij z tym, ważne, żebyś nie dała się złamać morderczym tempem pracy, jaki sobie narzuciłaś. Bo wtedy to już nawet najniższego progu nie uda Ci się osiągnąć.

- Może i masz rację..

- Jasne że mam. - oznajmiła unosząc wysoko głowę. - Jesteś cudowna Leyla. Nie znam drugiej tak pracowitej i zdolnej osoby jak ty, która do tego jest bardzo lojalna i szczera, a dla przyjaciół potrafi zrobić wszystko.

- Zgadzam się z tobą Alice. - usłyszałam głos zza pleców. - Zapraszam wszystkich maturzystów do klasy!

A niech mnie.

To była Sanders. Przez cały ten czas przysłuchiwała się naszej rozmowie, po czym przeszła obok nas i weszła do pomieszczenia w którym nasza część uczniów miała pisać maturę.

Spojrzałam wtedy zaskoczona na Alice, a ona tylko uniosła brwi z uśmiechem w geście: "A nie mówiłam?" po czym weszła do klasy. Poszłam więc za nią i wylosowałam ostatnią ławkę, gdzie miałam pisać swoją pracę.

Byłam zdruzgotana. Nie dość, że kierował mną ogromny stres, to jeszcze na dobitkę musiałam dostać Sanders jako opiekuna do mojej sali. Tak jak powiedziałam: mogli mnie od razu zastrzelić, zamiast skazywać na tą szkołę.

Mimo wszystko zaczęłam zauważać, że podejrzenia Alice dotyczące zakochanej we mnie Sanders miały naprawdę sens, ale to przecież była nauczycielka. Jak niby miało by do tego dojść? Ma męża i jest heteroseksualna, poza tym nie może romansować z uczniami, a co dopiero z uczennicą. Lubi mnie tylko, nic więcej. Kilka miłych słów, kilka uśmiechów, które kierujemy w swoją stronę i tyle. To była tylko moja wyobraźnia. Przynajmniej w to chciałam wierzyć.

Farewell ♥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz