6. Ucieczka

807 56 101
                                    

W piątek nauczyciele starali się niewiele wymagać od uczniów. Dixon przygotowała dla nas kolorowankę (w liceum!) za którą dostałam dodatkową ocenę znacząco podwyższającą moją średnią. A żeby było mało dostałam 5 za kartkówkę, na którą się nawet nie przygotowałam.. O zgrozo! Mało co nie wyfrunęłam z tej klasy ze szczęścia. W końcu naprawdę udało mi się mieć naprawdę dobre oceny. Nawet Dixon była zdziwiona, że nie załamałam się po poprzedniej porażce. Proponowała mi nawet udział w olimpiadzie, jednak odmówiłam, gdyż oceny nie są wyznacznikiem tego co wiem. A ja jedynie wiem, że nic nie wiem, jak to mawiał Sokrates. Religia bez szału, zwykłe oglądanie filmów i pisanie bezsensownych opowiadań, których nikomu nie pokaże. Czekałam tylko na moment aż zadzwoni w końcu dzwonek. Jednak jazda zaczęła się dopiero na matmie.

Weszłam do klasy gdzie od dawna siedziały moje koleżanki i posłusznie zajęłam swoje miejsce. Starałam się sprawiać jak najmniej kłopotów, bo już wystarczająco dużo złych rzeczy miałam na głowie. Nie potrzebowałam kolejnej zadry z głupią małpą jaką była Silgero. 

Chcąc nie chcąc nauczycielka podeszła do mnie i rzuciła mi przed twarz poprzedni, zaległy sprawdzian z nakreśloną wielką jedynką na wierzchu. Niestety nie udało mi się znaleźć czasu żeby napisać go po lekcjach, musiałam się więc pogodzić z tą tragiczną oceną, ale nauczycielka nie miała tego w planach.

- Co to ma znaczyć Wesley? Nie chce ci się nawet przyjść napisać sprawdzianu? Tak bardzo masz w nosie matematykę? Myślisz, że będę za tobą biegać i błagać cię o uzupełnienie braków? Ciekawe czy w ogóle zadanie masz zrobione.- O KURWA - No oczywiście, że nie masz. Kolejna jedynka do kolekcji. W ogóle to obstawiam, że w tym roku pobijesz kolejny rekord.

- Przecież sama pani widziała jak się staram. Nie przyszłam pisać tego sprawdzianu, bo się przygotowywałam do matury.

- A po maturze to niby co? Z resztą ja mam w nosie dlaczego ty nie przyszłaś. Ja po lekcjach też mam wiele różnych zajęć, a jakoś się nimi nie chwalę i muszę przychodzić na zajęcia dodatkowe i dawać wam pisać te wypociny.

- Ale pani dostaje za to pieniądze.

- Słucham?! - odwróciła się na pięcie, choć miała zamiar już usiąść przy biurku. Czemu ja do cholery nie umiem się po prostu ugryźć w język. - Słuchaj ty rozwydrzony bachorze! Poświęcam mój cenny czas, gdyż OBOWIĄZKOWO, muszę dać wam czas na napisanie zaległości, bo wam się nie chciało tego napisać! To, że ludziom płacą za nadgodziny w sobotę, to nie znaczy, że chcą na nie przyjść! I lepiej to sobie zapamiętaj i zacznij szanować nauczycieli. I weź się za naukę, bo nie zniosę oglądania cię jeszcze w przyszłym roku. 

- To niech pani wniesie prośbę o zmianę nauczyciela dla nas.

- A może od razu wniosę prośbę, żeby wyrzucili cię w końcu z tej szkoły za te komentarze, co? Ale najpierw wypiszę ci uwagę, a teraz wyjdź. 

- Za co? Za mówienie prawdy? 

- WYJDŹ! - krzyknęła, aż połowa klasy się wzdrygnęła. 

Niewzruszona niczym po prostu spakowałam swoje rzeczy i wyrzuciłam plecak za drzwi, którymi ostentacyjnie trzasnęłam. Jeszcze przez chwilę słyszałam krzyki tej starej rury, ale stwierdziłam, że dalsza kłótnia z nią nie miałaby dalszego sensu, a tak przynajmniej udało mi się uniknąć piekielnie nudnej matematyki. 

Postanowiłam więc usiąść na jednej z ławek i wyciągnęłam z kieszeni telefon i puściłam sobie jedną z bardziej mnie uspakajających jesiennych piosenek.

Farewell ♥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz