25. Afery szkolne

742 55 19
                                    

- Pora wstaaawaaać, kochanie.. - powiedziałam do niej ciepłym głosem głaszcząc jej cudowne blond loki, które były rozlane po całej poduszce.

- Mhm.. - przeciągnęła się i spojrzała na mnie z ledwo otwartymi powiekami. Gdy zauważyła kto przed nią stoi zamknęła je z powrotem i znacząco się uśmiechnęła. - Taki widok z rana mogłabym mieć codziennie..

- Przyniosłam ci śniadanie.. - uśmiechnęłam się do niej i postawiłam przed nią tacę na nóżkach. - Zjedz coś.

- Nie chcę mi się jeść, wolę popatrzeć na ciebie.

- No dobrze, to za chwilę. - odłożyłam tacę obok, a sama wgramoliłam się pod kołdrę.

- Hej, hej co robisz..? Ty się kładziesz, a ja mam wstawać, tak?

- No, a jak? Przecież to ty musisz iść do pracy nie ja. - zaśmiałam się.

- Nie denerwuj mnie.. Wolałabym się zakopać pod kołdrą i przytulić do ciebie, zamiast tam znowu wracać. Czeka mnie ostry opiernicz od dyrektora..

- A to dlaczego?

- Bo 2a napisała wcześniej sprawdzian i pozwoliłam im wyjść do domu.. Prosili mnie, bo części spieszyło się na autobus, plus nie było sensu siedzieć, więc im uległam.. Ale pech chciał, że akurat przyszła do mnie vice dyrektor, a tłumaczenie, że nikt nie przyszedł raczej było mało prawdopodobne..

- Oj tam, nie tylko ty tak robisz.

- No tak, ale tylko mnie nakryli.

- Wcale, że nie. Po prostu reszta nauczycieli nic sobie z tego nie robi. 

- A potem komuś coś się dzieje.. No dobrze nie istotne. - wstała, po czym się przeciągnęła. - Muszę się zacząć szykować, a ty nawet nie myśl sobie, że będziesz tutaj leniuchować beze mnie.  - rzuciła we mnie poduszką.

- A dlaczego nie? - zaśmiałam się, przytulając jeszcze mocniej do poduszki.

- Bo już wczoraj nie było cię w szkole i lepiej nie rób sobie zaległości. Nie ma twoich rodziców to ja cię przypilnuję. Opuściłaś się ostatnio z angielskiego..

- No ciekawe czemu..

- Osz ty.. - rzuciła się na mnie i niespodziewanie zaczęła mnie łaskotać, ale ja śmiałam się z zupełnie czegoś innego. Chwilę jej zajęło, żeby zauważyć, że coś jest nie tak.

- Co cię tak śmieszy? - skrzywiła się po dosyć długim czasie.

- No bo ja nie mam łaskotek słoneczko. - śmiałam się ledwo łapiąc dech w piersi. - Marne są twoje próby.

- A idź.. Nie bawię się już z tobą. Muszę wyjść z ciepłego łóżka, iść do tej głupiej pracy i jeszcze.. A no tak. Spójrz. - wyciągnęła telefon w moją stronę. - Dziesięć nieodebranych połączeń od kochanego męża. Czuję, że dzisiejszy dzień będzie wspaniały.. 

- Jeśli poprawi ci to humor to się zbiorę do tej szkoły. 

- Na pewno byłoby mi łatwiej zmierzyć się z dyrciem.. I mogłabym sobie na ciebie popatrzeć na sprawdzianie. 

- Mamy dzisiaj sprawdzian..? 

- Mhm.

- Nie żartuj.

- Żartuję. - zaśmiała się. - Twoja mina była bezcenna. Dobra wstawaj, wstawaj.

- Najpierw ty się szykuj, bo ja i tak nie zdążę. Muszę iść jeszcze do domu. Poza tym masz zjeść śniadanie.

- Dobrze, tylko się umyję i ubiorę. - oznajmiła po czym poszła się szykować. 

Ja w tym czasie rozłożyłam całe śniadanie na nasz stolik, żeby blondynka mogła zjeść w spokoju i przejrzałam facebooka, gdzie czekało na mnie tysiąc pytań moich koleżanek odnośnie tego, co się ze mną dzieje. Postanowiłam skłamać, że po prostu gorzej się poczułam, po czym powiedziałam, że zjawię się tamtego dnia w szkole, a one odetchnęły z ulgą. Nie wiem czy po prostu we trójkę się zagryzły, czy faktycznie się za mną stęskniły, ale nie wnikałam.

Farewell ♥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz